"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Miesiąc: czerwiec 2016

Chichot spod szubienicy, czyli o czarnym humorze

Czas jakiś temu popełniłem wpis o humorystycznej fantastyce, w którym to wymieniałem swoich ulubieńców i zastanawiałem się nad niezbyt liczną pulą doboru. W trakcie pisania popełniłem także wewnętrzne zobowiązanie stworzenia wpisu o humorze niefantastycznym. Nadeszła pora wypełnić to zobowiązanie, nadeszła pora fury śmiechu i… wielu łez.

black0

Wilki, duchy i kruki, czyli o książkowej niedostępności

Co prawda zdanie „wszystko jest ze sobą połączone” natychmiast budzi skojarzenia z newage’owymi bzdurami z czwartego wymiaru, ale ostatnio intensywnie doświadczam łączliwości swych wpisów. Recenzja Dwóch panów z branży doprowadziła do wpisu o blurbach, a czytanie Ducha króla Leopolda zmotywowało mnie, by napisać niniejszy wpis o białych krukach. Dlaczego akurat ta książka? Sprawdźcie, ile egzemplarzy wydania papierowego uda Wam się znaleźć w księgarniach.

kruk6

O (nie)jeden szczegół za daleko, czyli „REAMDE” Neala Stephensona

Uzewnętrzniłem na blogu już swą słabość do opasłych tomiszczy, wskazując między innymi na Cykl Barokowy Neala Stephensona. Nic więc dziwnego, że dobre trzy lata temu rzuciłem się jak szczerbaty na suchary na przeceniony znacznie (z powodu naderwanej obwoluty) egzemplarz REAMDE tegoż autora. Słabość słabością, ale te nieco ponad 1000 stron nieco nadszarpnęło me dla Amerykanina uwielbienie.

Reamde calosc na warstwach

Blubry w blurbach, czyli o wydawniczych wariactwach

Obiegowa opinia głosi, że blurbów nie powinno się czytać. Jestem skłonny zgodzić się z tym stwierdzeniem, ale jednak nie zawsze jest to możliwe. Jako recenzent czytałem blurby, podejmując decyzję względem wyboru danej pozycji do recenzowania. Często sprawdzam też te krótkie zajawki, żeby wiedzieć, ile wydawca zdradził, więc ile i ja mogę napisać w recenzji o fabule, by nie spoilerować nadto. A jako zwykły czytelnik odwiedzam czasem księgarnie i inne czytelnicze przybytki bez sprecyzowanych zamiarów. Czasem więc blurbowe bomby mnie sięgają.

blurb0

Z sympatii do kina, czyli „Dwóch panów z branży” Katarzyny Czajki

Czasem powtarzana mądrość ludowa głosi, że największym afrontem, jaki może poczynić kobiecie Francuz jest nazwanie jej „sympatyczną”. Nie jestem Francuzem, Dwóch panów z branży to nie kobieta, ale wspomniany przymiotnik pasuje tu jak ulał. W tym przypadku jednak to określenie jest zdecydowanie bardziej komplementem niż afrontem. A upraszczając ten pokrętny wstęp, napiszę po prostu: czas z książką spędziłem miło, lecz bez większych porywów serca.

Dwoch0

Strona 2 z 2

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén