Qbuś pożera książki

"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Postapokaliptyczne poświęcenia, czyli „Zrodzony” Jeffa VanderMeera

We wstępach do wpisów wspominałem wielokrotnie o przeróżnych autorach czy też książkach, które od dawna za mną chodziły, ale z jakiegoś powodu – mimo chęci – ciągle były odkładane. Natomiast to Jeffa VanderMeera miałem stosunek dziwny, gdyż czytałem o nim sporo dobrego od dawna, mam słabość do dziwności w literaturze, ale jakoś nigdy nawet nie byłem bliski sięgnięcia po jego książkę. Trzeba było wyprzedaży i zakupu przyokazyjnego – tak właśnie w paszczę Pożeracza trafił Zrodzony.

Jeff VanderMeer zrodzony

Kung-fulness, czyli „Into the Riverlands” Nghi Vo

Ludzi mózg to organ niesamowity pod wieloma względami. Jedną z jego wspaniałych… i do ludzkiego przetrwania przydatnych umiejętności jest rozpoznawanie wzorców i jednocześnie odstępstw od nich. Co było dla mnie nieco zaskakujące, ponoć sztuczna inteligencja ma tu niemało do nadrobienia. Po co w ogóle to piszę? Otóż cały ten nieco dziwny wstęp ma służyć tylko temu, że oto natknąłem się na drugi przypadek trzeciego tomu wieloczęściowej serii nowelek, który nie do końca do gustu mi przypadł… ale tylko z początku. Poniżej postaram się odstąpić do trajkotania i pokazać, jak to z Into the Riverlands było.

into the riverlands

Niepełnia niepełna, czyli „Czarne” Anny Kańtoch

Są takie książki, które są czytelnikowi przeznaczone. Ile by się odwlekało, ile by się zapominało, i tak zawsze ktoś przypomni, ktoś poleci, znajdzie się na jakiejś liście albo po prostu natknie się w sklepie. Tak właśnie było ze mną i powieścią Czarne Anny Kańtoch. Nie dość, że to wysoce przeze mnie ceniona seria Kontrapunkty Powergraphu, to jeszcze z niepokojącą wręcz regularnością natykałem się na pozytywne opinie. Nadeszła więc pora zmierzyć się z tym dziełem.

kańtoch czarne

Odnarracyjna osmoza, czyli „Nauka Świata Dysku IV. Dzień sądu” Terry’ego Pratchetta, Iana Stewarta i Jacka Cohena

Czas jakiś temu dokonałem czynu nieodwracalnego: przeczytałem ostatnią z nieznanych mi części Świata Dysku. Pora dokonać dopełnienia i popełnić czyn nieodwracalny mniejszy: dokończyć cykl Nauka Świata Dysku. Droga ta zajęła ponad 20 lat, zaczęła się w Dublinie, wskoczyła na bloga, a teraz nadszedł czas na jej finał. Oto, jakże odpowiednio zatytułowany, Dzień sądu.

dzień sądy pratchett stewart cohen

Sowizdrzalskie strachy sensualne, czyli „Opowieści niesamowite z języka francuskiego”

Z góry przepraszam za ten wstęp, ale muszę dać wyraz swej frustracji. Wszystko zaś przez Państwowy Instytut Wydawniczy oraz jego tytułową (a co za tym idzie i okładkową) niestałość. A cóż mi chodzi? Otóż w pewnym momencie zmieniony został schemat tytułowania kolejny serii i zamiast Opowieści niesamowite. Literatura… zaczęto używać Opowieści niesamowite z języka… Zmiany wstecznie dokonano też do tomów początkowych. Nabyłem więc Opowieści niesamowite z języka francuskiego, a wszystkie porządne pliki graficzne w sieci ukazują tytuł oryginalny. Na sam początku wpisu zawsze umieszczam okładkę tej wersji, którą ja czytałem, więc ta niezgodność do nerwacji mnie doprowadziła.

opowieści z języka francuskiego

Strona 1 z 127

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén