"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Biblioteki czar

Jedno z uniwersalnych praw multiwersum Świat Dysku brzmi: Nigdy nie ma dość miejsca na półkach. W tym świecie książki skupione w bibliotekach tak mocno oddziałują na otoczenia, że tworzą osobny wymiar L-przestrzeń. Dla każdego miłośnika literatury z naszego świata biblioteka należy niemalże do strefy sacrum, jest spokojnym portem, do którego zawija się w trudne czasy bezksiążkowe. Może i nieco zbyt różowy obraz, ale sam jestem wielkim miłośnikiem bibliotek i wielokrotnie korzystałem z ich usług.

biblio endless

Można co prawda narzekać na stan polskiego systemu bibliotecznego i katalog większości bibliotek lokalnych, ale nic konstruktywnego nie wyniknie. Może i biblioteka osiedlowa nie zaspokoi gustów wybrednego mola książkowego, ale na pewno skrywa wiele perełek. Ja osobiście lubiłem wędrować pomiędzy półkami poświęconym literaturom różnych krajów. Może i nie było tam wiele literatury japońskiej czy węgierskiej, ale na pewno dość, by spróbować.

Odłóżmy jednak na bok te dywagacje. Dziś chciałem pokazać, jak biblioteka może wyglądać. A w zasadzie: jak wyglądają te najpiękniejsze z nich. Miejsca te są przesiąknięte czarem literatury, czarem czytelnictwa. Tu zwłaszcza silna jest refleksja, która rodzi się w obliczu dużych księgozbiorów: ileż to różnych światów, historii i emocji może zebrać się na tak małej przestrzeni. Dość słów, niech przemówią obrazy.

biblio-Umimirai Library

biblio-stuttgart-library biblio-new-york-public-library biblio-Min-Buri-Old-Market-Library-Bangkok biblio-mexico city biblio-macquire-sydney biblio-klementinum-prague biblio-kansas biblio-central-library-of-vancouver

Ech, New York Public Library to kolejny powód, by w końcu kiedyś-tam-może wybrać się do tego miasta. Czy myślicie, że czytelnictwo w Polsce by się poprawiło, gdyby więcej takich bibliotek u nas wyrosło?

A dla wytrwałych czytelniczek i czytelników (…is there anybody out there?) na koniec mała perełka, czyli radiowy dokument o malutkich bibliotekach w Nowej Zelandii prosto od BBC: The Search for Tiny Libraries in New Zeland.

Rzeczywiście, często się zdarza, że idzie się do biblioteki, bo chce się książki o znanym tytule, ale główną funkcją biblioteki, a przynajmniej funkcją biblioteki w moim domu i w domach wszystkich znajomych, jakich możemy odwiedzać, jest odkrywanie książek, których istnienia się nie podejrzewało, a które, jak się okazuje, są dla nas niezwykle ważne. [Umberto Eco, O bibliotece]

Poprzedni

Piękna pieśń przyszłości, czyli magazyn Futu

Następne

Wpadki świętego Hieronima, czyli tłumaczeniowe babole

8 komentarzy

  1. Ta biblioteka, co ma front jak grzbiety książek wygląda świetnie 🙂
    Sama bibliotekę polubiłam na nowo po latach, chociaż przez ostatnie lato mój zapał osłabł, bo – ponury żart – skrócili na wakacje godziny otwarcia, ale nie uwzględnili, że nie wszyscy mają wakacje i zwyczajnie po pracy nie byłam wstanie się wyrobić, żeby się do biblioteki dostać. Ale już wrzesień, wiec może warto odkurzyć szlak?
    Biblioteka biblioteką, ale wyznam, że fantazje to ja mam na temat bibliotecznego magazynu! Zdarzało mi się wypożyczać książki, które wyciągali mi z tego magazynu no i po prostu fajne tam rzeczy mają pochowane, choć może mało przez ludzi oblegane. Ciekawe, jakie „podziemia” mają te biblioteki z powyższych zdjęć?

    • pozeracz

      Mnie godziny otwarcie też mocno męczyły, bo bardzo rzadko udawało mi się w ogóle wrócić z pracy na czas. Wakacyjne urlopy podobnież. Ale to wynika z ograniczeń kadrowych – żeby zagwarantować większe obłożenie czasowe, musieliby zatrudniać więcej osób.

      Co do magazynów – wiele budynków ma takie kazamaty. Wędrowałem kiedyś po piwnicach bydgoskiej opery i było to ciekawe przeżycie. Podobnie było z zamkniętą normalnie częścią wydziałowych podziemi.

      • Wydaje mi się, że niekoniecznie trzeba zatrudniać więcej osób – wystarczyłoby w jeden dzień przesunąć godziny otwarcia tak, żeby później otwierać i później zamykać bibliotekę – nie wierzę, że się nie da tego zrobić.
        Piwnice (i strychy!) rządzą. Piwnice operowe to sobie od razu wyobraziłam jak te podziemia z Upiora w operze, ale podejrzewam, że opera w Bydgoszczy jest zbyt młoda na takie lochy 😉 I na Upiora…

        • pozeracz

          Ale to nadal byłby tylko jeden dzień. I nie rozwiązuje to problemu urlopów/wakacji. Nie jest tak źle, gdy obok siebie jest filia dla dzieci i dorosłych, a zatrudnione są dwie osoby – wtedy mogą się uzupełniać w razie czego. Ale często jest tylko jedna osoba na filię.

          Opera Nova w Bydgoszczy młodą jest, ale też jedną z dłużej budowanych w Polsce. O ile nie najdłużej. To upiory, ale polskiej opieszałości.

          • Jeden dzień w tygodniu miałam na myśli – mi by to wystarczyło do szczęścia. Do problemów urlopów/wakacji dorzuciłabym jeszcze przegląd/inwentaryzację księgozbioru – bo też na takie cudo trafiłam latem; co ciekawe, porządki w mojej bibliotece były tak skuteczne, że chyba dwa dni szukała mi pani bibliotekarka pewnej książki, która „gdzieś tu powinna stać na półce” 🙂

          • pozeracz

            Mi by się marzyło, żeby zaczerpnąć z Wielkiej Brytanii system wypożyczeń międzybibliotecznych. Ech, mrzonki.

  2. Jestem wybredną czytelniczką i sporo książek wypożyczam z biblioteki. Może 3/4 przeczytanych w roku książek?

    Fajne zdjęcia bibliotek. Ale u nas też nie jest tak źle.

    • pozeracz

      Z konkretnej biblioteki czy bibliotek w ogóle? Ja nie korzystałem prawie wcale z dobrodziejstw bibliotek uniwersyteckich (nie licząc wypożyczeń do celów czysto akademickich), ale biblioteki osiedlowe często odwiedzałem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén