"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Grzech zaniedbania, czyli o braku planu wobec bibliotek szkolnych

Mam nadzieję, że naładowaliście akumulatory po wielkanocnym czasie wolnym, gdyż dziś mam wpis, który humoru nikomu nie poprawi. Mógłbym w zasadzie ograniczyć się do  udostępnienia na profilu Facebookowym strony www.stoplikwidacjibibliotek.pl, ale nie dość, że nie wszyscy trafiają tu stamtąd, to po prostu chciałem zrobić coś więcej.  Recenzowałem tu swego czasu Szwecja czyta. Polska czyta, pisałem o stanie czytelnictwa i ustawie o jednolitej cenie książki, więc protest organizowany przez czasopismo Biblioteka w Szkole przyciągnął moją uwagę.

Okazuje się bowiem, że tragiczna reforma szkolnictwa wdrażana przez MEN wśród wielu innych negatywnych zmian może doprowadzić też do zapaści sieci bibliotek szkolnych. Nie będę tu się rozpisywał o przeróżnych potworkach z nowej podstawy programowej (krytykowanej nawet przez inne ministerstwa) – na potrzeby tego wpisu ważne jest to, że w zabraknie w niej zapisu mówiącego o konieczności istnienia w szkole biblioteki. Zapis ten brzmiał następująco:

Realizację (…) celów [kształcenia] powinna wspomagać dobrze wyposażona biblioteka szkolna, dysponująca aktualnymi zbiorami, zarówno w postaci księgozbioru, jak i w postaci zasobów multimedialnych. Nauczyciele wszystkich przedmiotów powinni odwoływać się do zasobów biblioteki szkolnej i współpracować z nauczycielami bibliotekarzami w celu wszechstronnego przygotowania uczniów do samokształcenia i świadomego wyszukiwania, selekcjonowania i wykorzystywania informacji.

W nowej podstawie zapisu tego brak, nie ma też żadnej modyfikacji ani też niczego w podobnym brzmieniu. Już w 2013 roku ówczesny minister administracji i cyfryzacji, Michał Boni, miał zamiar ulżyć samorządom i pozwolić na łączenie bibliotek publicznych ze szkolnymi. Powodem była oczywiście kasa, ale efektem byłaby likwidacja bibliotek szkolnych. Widać biblioteki szkolne nie cieszą się sympatią żadnej z dominujących ostatnio opcji politycznych. Cztery lata temu to właśnie cytowany fragment był jednym z kluczowych argumentów w rękach przeciwników tej zmiany.

Co ciekawe aktualny protest dotyczy, które mogą z kolei obciążyć samorządy, ale i tak bibliotekom zaszkodzić. Ministerstwo Edukacji chce bowiem usunąć z subwencji oświatowej pensje nie tylko bibliotekarzy szkolnych, ale też pedagogów, psychologów, logopedów i wychowawców świetlicy. Subwencja ta jest przyznawana na podstawie ustawy z dnia 13 listopada 2003 r. o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, budzi kontrowersje w zakresie wysokości, zasadności i tym podobnych, ale nawet komentarz z Leksykonu budżetowego na oficjalnej stronie sejmu rozpoczyna się od stwierdzenia: „Część oświatowa subwencji ogólnej stanowi najistotniejsze źródło finansowania wydatków publicznych na oświatę i wychowanie w Polsce„. Reforma oświaty zresztą już pogorszyła status bibliotekarzy, gdyż gwarantuje utrzymanie tej samej liczby uczniów na pracownika pedagogom, psychologom i logopedom, ale bibliotekarzom już nie (artykuł 220, ustęp 1, punkt 4 nowej ustawy.

Ministerstwo odpowiedziało co prawda na zarzuty, ale odpowiedź ta nie jest zbyt uspakajająca, gdyż pozbawiona jest konkretów. Reakcja Departamentu Informacji z dnia 16 marca 2017 r. zawiera wiele ogólników i oczywistości, a odpiera zarzut niepostawiony przez prostujących. Nikt nie zarzuca ministerstwu celowej akcji mającej na celu likwidacji bibliotek, a to sugeruje odpowiedź MEN. Problem leży tu nie w żadnym spisku, ale w braku zastanowienia się nad potencjalnymi konsekwencjami wprowadzanych zmian. Problemem nie jest tu celowe działania, a po prostu zaniedbanie sprawy. Nie wspominam już o braku jakichkolwiek działań na rzecz poprawy stanu aktualnego, który wcale nie jest zbyt różowy. Fakty są bowiem takie, że w 10% szkół nie ma bibliotek, a w części dostęp do biblioteki jest śladowy, gdyż jest ona otwierana na jedną-dwie godziny w tygodniu.

Nie będę tu wymieniał przeróżnych korzyści z dobrze utrzymanych i prowadzonych bibliotek. Nie muszę Was przekonywać, jak ważna może być biblioteka w szkole. Nie muszę też powtarzać frazesów o tym, że łatwiej rządzi się głupimi i tym podobnych. Mam wrażenie, że nie trzeba Was przekonywać. Celem tego wpisu jest poinformowanie Was oraz pokazanie, że na losie bibliotek szkolnych zależy nie tylko ich pracownikom.

Znalazłem swoją religię, nic ponad książkę nie wydawało mi się ważniejsze. Bibliotekę poczytywałem za świątynię. [Jean-Paul Sartre, Słowa]

Poprzedni

Obłędne rzeźbienie, czyli „Pięć razy o przekładzie” Małgorzaty Łukasiewicz

Następne

Pustynnych ptaków rozdrażnione cienie, czyli „Bestia najgorsza” Michała Cetnarowskiego

14 komentarzy

  1. Czyli jednak małymi krokami dążymy do stworzenia rzeczywistości z „Przedrzeźniacza” Waltera Tevisa.

    • pozeracz

      This is the way the world ends
      This is the way the world ends
      This is the way the world ends
      Not with a bang but a whimper.

  2. Co za kraj, jeszcze chwila i nic tu nie będzie 🙁 Nie wszystkich w tym kraju stać na książki, nawet jeśli miałyby to być tylko lektury dla dzieci. Ta reforma wprowadzi analfabetyzm.

    • pozeracz

      Dla mnie największym problemem jest brak jakichkolwiek działań u podstaw. Czasem wystarczy wesprzeć odpowiednie inicjatywy, a już będzie dobrze. Na razie jednak wygląda na to, że czytelnika większość osób ma w nosie.

  3. Dojdzie do tego, że uczniowie nie będą mogli przeczytać obowiązkowych lektur znajdujących się w nowej podstawie programowej, bo albo zabraknie pieniędzy na książki, albo nie będzie bibliotek. Myślę, że szybko ktoś na to wpadnie, że jeśli jest luka, to trzeba ją wykorzystać – tylko w imię czego? Oby wygrał zdrowy rozsądek.

    • pozeracz

      Problem z dostępnością książek w bibliotekach szkolnych był poruszany nawet w Szwecja czyta. Polska czyta, podobnie jak i kwestia statusu pracowników biblioteki w hierarchii szkolnej. Dostępność lektur do absolutna podstawa, ale samą podstawą wiele się nie zdziała. To wegetacja, a nie rozwój. Tak samo to nowe ustawodawstwo.

  4. Heh, pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy, to właśnie to, że głupszymi łatwiej się manipuluje. Patrząc na działania kolejnych rządów można odnieść wrażenie, że dąży się przede wszystkim do obniżenia poziomu czytelnictwa w Polsce.

    • pozeracz

      Ja zbyt nisko oceniam rządzących, by dostrzegać dążenie. Efekt może i będzie właśnie taki, ale przyczyną są zaniedbania.

  5. Pamiętam, że często korzystałam z biblioteki szkolnej. Wypożyczałam lektury , słowniki, atlasy czy albumy potrzebne na lekcje, ale też po prostu książki dla młodzieży. Wiele moich koleżanek i kolegów ceniło bibliotekę za to, że mogą tam dostać coś dobrego do czytania i nie muszą specjalnie chodzić do bibliotek publicznych (co dla niektórych było czasem niemożliwe). Jeśli szkoły będą miały możliwość zlikwidowania szkolnego księgozbioru, to myślę, że uczynią tym wielką szkodę uczniom i nauczycielom danej placówki.

    • pozeracz

      Biblioteka szkolna to bardzo praktyczna i wygodna opcja, a dla wielu, tak jak piszesz, to konieczność – zwłaszcza w przypadku małych miejscowości albo osób dojeżdżających. Ja co prawda miałem dobrą bibliotekę osiedlową i kolegów z ciekawymi księgozbiorami, ale nie każdy tak ma.

  6. Nie wyobrażam sobie, aby w szkołach miało nie być bibliotek, w końcu nie każdy może przeznaczyć spore fundusze na zakup ciekawych książek. Z sentymentem wspominam dyskusje o książkach prowadzone przez naszą szkolną bibliotekarkę, jej cenne rady i dostosowane indywidualnie propozycje czytelnicze. To było także miejsce, gdzie w spokoju mogłam zdobywać wiedzę przeglądając różnorodne albumy i encyklopedie. Naprawdę, trudno nie bać się zagrożenia likwidacji bibliotek., zabierania pewnej świadomości, a nawet tożsamości czytelniczej.
    Bookendorfina

    • pozeracz

      Ja co prawda nie miałem do czynienia z bardzo aktywnymi bibliotekarkami, ale i tak zawsze biblioteki kojarzyły mi się ze spokojem i miłą atmosferą. Nie trafiłem na przejawy braku kultury czy też nieodpowiedniego traktowania. W szkole zaś na pewno może być swoistą oazą spokoju, zwłaszcza dla tych wyobcowanych.

  7. Nauczyciel bibliotekarz

    Biblioteka w szkole jest dziś przechowalnią dzieci,z którymi nie ma co zrobić,albo bibliotekarza wysyła się non stop na zastępstwa. Taki bibliotekarz wykonuje w większości inne rzeczy niż własne obowiązki. Taką funkcję pełni obecnie biblioteka,wystarczy poczytać na forach. Gdyby biblioteki zlikwidowano dyrektor nie wiedziałby co począć z dziećmi a samorząd poszedłby z torbami,płacąc innym nauczycielom za zastępstwa, bo im trzeba zapłacić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén