"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Samodonos, czyli (nie)postanowienia na rok 2019

Rzecz się stała niesłychana – pierwszy raz wpis z (nie)postanowieniami na nowy rok publikuję właśnie w nowym roku. Urlop potrafi straszne rzeczy z człowiekiem zrobić. Jednak to wcale nie jest najgorsze, gdyż zaliczyłem poważny regres. Muszę na siebie samego złożyć donos, którego przedmiotem będzie (nie)postanowień zaniedbanie. Patrząc na listę z perspektywy czasu, głównym powodem tegoż zakałapućkania jest… zapominalstwo. W pewnym roku momencie po prostu me (nie)rezolucje wskoczyły pod świadomość.

postanowienia 2019

Zacznę od razu z rury grubej, czyli od statystki prostej, która jednak tak wiele mówi. W poprzednich (nie)postanowieniach chwaliłem się spełnieniem 10 z 17 celów, a jeszcze wcześniej było to 9 z 17. Tym razem wynikiem jest mizerne 6 z 17. W tym momencie pozwolę sobie porzucić celowo pompatycznością naznaczony rejestr i przyznam, że nie martwię się tym aż tak bardzo, jakby mógł sugerować pierwszy akapit. Czytałem bowiem sporo dobrej literatury, a w dodatku sporo z niej pasowało jak ulał do (nie)postanowień z lat powszednich (klasyka science-fiction, proza z Europy Środkowej itp.), czyli dywersyfikacja jest, choć nie w pełni planowana. Pewne ważne postanowienie (bez „nie”), o którym napiszę na końcu, wiąże się zaś bardziej z innymi czynnikami.

Nie marudzę jednak dalej – miast tego prezentuję (nie)postanowienia spełnione:

  • Powieść autora/ki z Afryki – Bintirecenzja, a po części Cudzoziemiec z Olondiirecenzja
  • Powieść autora/ki z Japonii (nie Murakami)Kobieta z wydmrecenzja
  • Zbiór opowiadań autora/ki spoza Europy/USAJestem tęsknię mówięrecenzja
  • Książka o książkachNiepopularnie o popularnejrecenzja
  • Reportaż z serii amerykańskiej Czarnego – Detroitrecenzja
  • Kwiaty dla Algernona Daniel Keyes – recenzja

Tu zaś zaniedbane z drobnym wykreśleniem – rezygnuję z celu światodyskowego, gdyż to cel wieloksiążkowy, który i tak mam zamiar spełnić. Ku formalności dodam, że pierwsze 6 punktów to spadochroniarze podwójni, a 5 pozostałych to świeżo upieczeni.

  • Jeśli zimową nocą podróżny Italo Calvino
  • Dokończyć Świat Dysku oraz/lub Naukę Świata Dysku
  • Powieść Salmana Rushdiego
  • Reportaż Ziemowita Szczerka
  • House of Leaves Marka Danielewskiego
  • (re) Lalka Bolesława Prusa / Ulisses Jamesa Joyce’a
  • Powieść Anny Kańtoch
  • Powieść Larry’ego McMurtry’ego
  • Powieść Herberta Rosendorfera
  • Powieść Wiktora Żwikiewicza
  • Współczesną, niefantastyczną powieść autora/ki z Rosji
postanowienia 2019 postanowienia 2019

Matematyka zaś wskazuje, że 6 celów wypełnionych plus 1 wykreślony oznacza konieczność wyznaczenia 7 nowych. Tak też czynię:

  • Powieść autora/ki z Korei
  • Powieść Raymonda Chandlera
  • Powieść Sandora Maraiego
  • Książka Marii Janion
  • Powieść lub zbiór opowiadań Ursuli K. Le Guin
  • Non-fiction Europie poświęcone
  • Jaskinia filozofów Jose Carlosa Samozy

This slideshow requires JavaScript.

Wspomniałem powyżej, że mizerna liczba spełnionych (nie)postanowień nie martwi mnie nazbyt, ale w 2019 i tak mam zamiar poczynić kroki, by zmianie ona uległa. Jednak plan ten powiązany jest nie tylko z tematem niniejszego wpisu, ale raczej z pewnym przyczynkiem założycielskim bloga, czyli chęcią przystopowania zanowościowania. Policzyłem sobie z pomocą Goodreads i wyszło mi, że 29 z 50 książek przeczytanych w 2018 roku pochodziło od wydawnictw. Owszem, spora część z nich to nowości reedycyjne, ale i tak odsetek nieco mi wadzi. Dlatego też w tym roku chciałbym ograniczyć liczbę takich egzemplarzy do jednego na miesiąc. Po większość i tak zgłaszam się samodzielnie, więc pewnie i tak żaden wydawca po mnie nie zapłacze. Nie wykluczam wyjątków ni przypadków specjalnych, ale też nie chcę zostać źle zrozumiany: nie ma to być żaden manifest ani wyraz pogardy dla nowości. W końcu, te które czytam, wybieram sobie sam.

Stało się. Postanowienie pośród (nie)postanowień publicznym uczynione. Odwrotu brak. Na koniec jednak pozostaje część zwyczajowa a przyjemna: pytania do Was. Czynicie w ogóle jakieś postanowienia? Konkretne lub nie? Coś poza redukowaniem kupki wstydu? A może rzucacie okiem na różne wyzwania różnorodnościowe? A może już poczyniliście pierwsze kroki? No i absolutnie, bezsprzecznie najważniejsze: cóż sądzicie o moim postanowieniu i (nie)postanowieniach?

Bóg nie jest niezbędny, żeby stworzyć winę, ani żeby karać. Wystarczą ludzie wspomagani przez nas samych. Sąd ostateczny jest co dzień.

[Albert Camus, Upadek]

Poprzedni

Zrównoważony i ujawniony, czyli książkowo-blogowe podsumowanie roku 2018

Następne

Witam i zapraszam na dno, czyli „Elementarz Polski dla Polaka i Polki z Polski” Bolesława Chromrego

40 komentarzy

  1. Najlepszym postanowieniem jest nie robić postanowień. U mnie wszystkie książkowe w ostatnich latach brały w łeb najdalej po pół roku, więc nie ma to sensu 😛

  2. Samodonos brzmi jak tytuł książki o jakiejś greckiej wysepce.
    😉

    • pozeracz

      Hmmm… Odpowiednio zaakcentowana to i owszem. W sam raz dla Fowlesa czy innego Szostaka 😉

  3. Postanowień nie robię – zawsze bardziej mnie zniechęcają niż zachęcają. Jak mam już coś zrobić, to zaczynam od teraz/zaraz, a nie czekam, że tam gdzieś do końca roku mam… 😉 😀

    • pozeracz

      Nie pozostaje mi nic inne, jak tylko zapytać: cóż więc ostatnio w taki właśnie sposób zrobiłaś w książkowym zakresie?

      • U Agnes z Dowolnika zobaczyłam w topkach za rok 2018 „Koniec drogi”. Zaintrygowało to mnie, więc ściągnęłam opowiadanie z półki i przeczytałam. 😛

  4. U mnie także na liście jest ponowne przeczytanie Lalki Prusa, więc może wspólny termin na przeczytanie? Z tym, że jest kłopot, że planuję zacząć czytać dopiero w marcu…
    Gratuluję listy, u mnie odkąd przedefiniowałam listy, tworzenie ich się sprawdza.
    Niech Twój dzień, będzie dobry,

    • pozeracz

      O, świetnie. Ja nie mam żadnych terminów poza tym końcoworocznym, więc marzec brzmi dobrze. Posiadanie towarzysza współzobowiązanego zawsze motywuje dodatkowo, więc cieszę się wielce.

      Ja mam tylko jedną listę, więc redefiniowanie potrzebne nie było.

      • No to jesteśmy umówieni, wstępnie. :-). Także mam jedną listę, a póki co na niej 39 pozycji.

        • pozeracz

          Ja mam duuużo, ale na takiej bardzo ogólnej liście na Goodreads. Ale to bardziej takie chwilowo zaciekawienia, które inaczej by mi prędko uciekły z pamięci.

  5. Kiedyś brałam udział w wielu wyzwaniach, od dwóch lat mocno je zredukowałam, bo po prostu się nie wyrabiam. W 2019 założyłam, że będę czytać więcej rodzimej literatury polskiej, reportażu (tu bez podziału: polski czy obcy) oraz klasyki literatury (jw.). Do tego nadal dzielnie staram się kończyć książkowe serie (https://tanayahczyta.wordpress.com/2019/01/01/ciag-dalszy-nastapi-2-wyzwanie-ksiazkowe-tanayah-czyta/). Kusi mnie też nowe wyzwanie Olgi z Wielkiego Buka (https://wielkibuk.com/2019/01/02/wyzwanie-czytelnicze-2019-wielkiego-buka-wielkobukowe-bingo-wbbingo/), może dołączę, ale raczej na zasadzie, że jak jakiś czytany tytuł mi podpasuje, to z radością go wykreślę z planszy, ale nie będę specjalnie pasujących książek szukać.

    • pozeracz

      Takie ogólne założenia stały i za moimi (nie)postanowieniami, ale chciałem je sobie po prostu spisać. A w Twoim wyzwaniu biorę udział, ale bez cezur rocznych i nieco na boku. Czytam Eskspansję, czytam Meekhan, ale w tempie raz na rok. Choć w sumie, gdybym wpadł na Twój wpis wcześnie, to bardzo możliwe, że na powyższej liście znalazłaby się Thursday Next.

      A Bingo Olgi to bardzo ciekawa inicjatywa, ale dla mnie aż nazbyt zorganizowana. Ale z ciekawości postaram się do niej wrócić pod koniec roku i sprawdzić, czy coś nieświadomie trafiłem.

      • Cieszę się, że mimo że gdzieś tam z boku, to jednak bierzesz udział w moim wyzwaniu 🙂 Ja też nikogo nie rozliczam, nie proszę o zdawanie recenzji itd., bo wychodzę z założenia, że to takie wyzwanie dla samego siebie i że jeśli chce się brać w nim udział to warto samemu się pilnować. Fakt, wyzwanie Olgi jest dość szczegółowe, więc zobaczę, na ile będzie mi z nim po drodze, bo też wiem, że po niektóre zadania na pewno nie sięgnę, typu weird fiction czy horror klasy B (próbowałam, to nie dla mnie).

  6. A ja świeżo przyszykowałam sobie własny wzór do spisywania postanowień, wypełniłam (ale może jeszcze coś pozmieniam w trakcie, zobaczymy, na pewno Maraia sobie dopiszę) i bezczelnie zapraszam do mnie, może Ci się przyda 😉 A tak właściwie to kiedy sprawdzasz, jak poszło wyzwanie, pod koniec roku dopiero czy w trakcie?

    • pozeracz

      Excela na pewno sobie obczaję, ale pewnie i tak nie skorzystam, jeśli mam być szczery. Wiąże się to z odpowiedzią na pytanie: tak, pod koniec roku z wykorzystaniem Goodreads. Czasem w trakcie roku rzucam sobie okiem, jeśli akurat mam mocną zagwozdkę w zakresie „co czytać teraz”, ale to się tak często nie zdarza.

  7. M. S.

    U mnie plany są dość ogólne, jak co roku. Wychodzę z założenia, że planuję raptem 10-20% lektur, bo większe liczby są zbyt ograniczające. Źle bym się czuł sztucznie podporządkowując się odgórnie narzuconym planom. Ale po tym co zdążyłem zamówić, już wiem jaki będzie – przynajmniej w części – profil moich kolejnych książkowych podbojów.

    Rozpoczynam rok od horroru będąc pod dość dużym wrażeniem “Draculi”. Maciej Płaza swoim posłowiem skutecznie zachęcił mnie do zakupu zbioru opowiadań Le Fanu i od niego zacznę beletrystyczną przygodę 2019 roku. Oprócz tego w drodze są dwie książki Ligottiego, opowiadania oraz niebeletrystyczna pozycja “Spisek przeciwko ludzkiej rasie”.

    Widzę, że nasze czytelnicze drogi przeplatają się przynajmniej w jednym punkcie. W zeszłym sezonie zacząłem przygodę z Italo Calvino. Odbiłem się kiedyś od “Jeśli zimową nocą podróżny” czego przyczyną była absolutna nieznajomość konwencji postmodernizmu. Ale nie dałem za wygraną. Nadrobiłem braki teoretycznoliterackie i zachwyciłem się “Opowieściami kosmikomicznymi”. Potem przyszedł czas na “Wicehrabiego przepołowionego”, “Wykłady Amerykańskie” a w końcu “Niewidzialne miasta”. Sądzę, że właśnie w 2019 roku powrócę do “Jeśli zimową nocą podróżny” i tym razem wyjdę z tarczą.

    Mam też zamiar przeczytać przynajmniej 10 książek niebeletrystycznych – reportaże, teoria/krytyka literatury, filozofia lub po prostu coś popularnonaukowego. A jestem na dobrej drodze, bo właśnie zaczynam “Niepopularnie o popularnej” Jakuba Lichańskiego. Oprócz tego przynajmniej dwie książki noblistów i jeden rereading (mrugają do mnie zarówno Sapkowski jak i Zelazny). W zeszłym roku udało mi się poznać Gidego, Manna i Steinbecka, więc teraz czas na kolejne nazwiska. Chociaż podczas dość przypadkowej wizyty w Empiku kusiło mnie mocno “Na wschód od Edenu” tego ostatniego, więc niewykluczone, że powrócę do amerykańskiego klasyka. Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale jestem dobrej myśli.

    • pozeracz

      Ja czytam średnio 50 książek rocznie, tu planuję 17, ale najwięcej spełniło się 10, więc w praktyce wychodzi akurat 20% maksymalnie. W tym roku było jednak zdecydowanie bliżej 10%.

      Przygodę z Calvino zacząłem od „Niewidzialnych miast” już jakiś czas temu i, wstyd przyznać, na razie nic więcej nie czytałem. Za bardzo chyba poluję na to WABowe wydanie „Jeśli zimową nocą podróżny”. Ale mogę za polecić w podobnych klimatach nieco, opowiadania Dino Buzzatiego.

      A niebeletrystykę dopieszczać staram się i ja.

    • Warto nie zapełniać listy po brzegi. :-). Sapkowskiego polecam. Zwłaszcza, że Fonopolis wydało adaptacje Sagi-pierwsze części, w planach kolejna. Jest też Narrenturm pięknie nagrany, więc nawet jeśli nie przepadasz za audiobookami, warto rzucić uchem.
      Jeśli chcecie, i uszczegółowicie niebeletrystyczne tematy, to mogę coś polecić.
      Niech Wasz dzień, będzie dobry.

      • pozeracz

        Audiobooki to nadal coś, w co musiałbym się wdrożyć. Na razie jestem tylko w stanie słuchać czegoś, co nie wymaga większego skupienia. Do Sapkowskiego chętnie bym wrócił, ale raczej w formie pisemnej.

  8. awita

    To bardzo komfortowa sytuacja – zawsze mieć wybór, wybór książki do czytania, bo w innych sytuacjach życiowych często takiego wyboru nie mamy… Lubię patrzeć na swoje półki i myśleć – O! Tyle mam do wyboru! Cudowanie! Planowanie też jest przyjemne, ale nie takie sztywne, tylko luźne, takie jakby od niechcenia, żeby zostawić sobie czas na zmianę nastroju, oczarowanie czymś innym.
    U mnie jest tak, że jedna książka poleca drugą, zawsze się jakoś ze sobą łączą. Nie lubię całkowitego przeskakiwania z tematu na temat, z jednego gatunku literackiego na drugi, często przywiązuję się na dłużej do autora, klimatu, wątku, kultury. Teraz inspiruje mnie Hiszpania, a właściwie hiszpańska wojna domowa i kilka książek mam przed sobą, np. „Żołnierze spod Salaminy” Javiera Cercasa.
    Twoja lista (cały tekst) jest przede wszystkim przezabawna i czyta się ją jak małe literacką wprawkę :-). Bardzo się cieszę, że przeczytasz „Jaskinię filozofów” Somozy. Sama (po wielu latach) miałabym chęć ponownie ją przeczytać. Mam nadzieję, że przeczytasz również coś Larry’ego McMurtry’ego – „Na południe od Brazos” jest moim ukochanym literackim westernem ever. Chciałabym więcej tłumaczeń jego książek na polski… Ciekawa jestem jaką współczesną niefantastyczną powieść autora z Rosji wybierzesz, jaką masz na myśli? Jeśli chciałbyś jakichś moich sugestii w tej sprawie to chętnie służę 🙂

    • pozeracz

      Sama prawda z tym wyborem. Teraz mam bardzo komfortową sytuację pod kątem księgozbioru własnego oraz kwestii finansowych. Gdy zaczynałem recenzować dla portali czy już w ogóle w liceum/na studiach tak różowo nie było. Kupowałem bardzo mało książek i bardzo dobrze znałem zasoby lokalnej biblioteki oraz czytających kolegów 😉

      Ja przez długi czas byłem mocno przywiązany do szeroko pojętej fantastyki, ale początkowo z rozpędu, a potem z obowiązku. Może dlatego teraz na blogu moim można doświadczyć tak intensywny płodozmian.

      „Na południe od Brazos” to świetna powieść, jedna z najlepszych czytanych przeze mnie w ostatnich latach. Wiele scen nadal mocno we mnie tkwi. Może kolejne zamówienie na Book Depository wzbogacę o McMurty’ego właśnie. A o rosyjskie sugestie bardzo ładnie proszę. Gdy pisałem to postanowienie, to jako ilustrację po krótki przeglądzie dodałem „Dzień oprycznika” Władimira Sorokina i chętnie tę listę jednopozycyjną poszerzę.

      • Z rosyjskich nie jestem mocna, ale słyszałam, że dobre i warte uwagi (i jeszcze przede mną) jest „Napój ananasowy dla pięknej damy”.

      • awita

        Poleciłabym Ci powieści współczesnych rosyjskich pisarek:
        „Grzybnię” i „Czas kobiet” Jeleny Cziżowej
        oraz
        „Zielony namiot” i „Daniel Stein, tłumacz” mojej ukochanej Ludmiły Ulickiej.
        Książki rozliczeniowe – boleśnie, ale i lirycznie o komunizmie, wojnie. Ciekawa jestem, czy spodobałyby Ci się 🙂

        • pozeracz

          O, dziękuję pięknie za porady. (Nie)postanowienie jest na liście, więc i szanse na przeczytanie są. Zaraz popędzę na stronę biblioteki i sprawdzę, czy coś z tego mają.

  9. Ech, obcowanie z prozą Sándora Máraiego będzie czystą przyjemnością. Czytałem kilka jego książek i po wszystkim mam bardzo dobre wspomnienia.

    Ciekaw też jestem, czy sięgniesz po „Jeśli zimową nocą podróżny” Italo Calvino, bo wg mnie to wspaniała gierka literacka.

    • pozeracz

      Ja na razie jedynego Maraiego poznałem już blogowo i wrażenia też były pozytywne. Choć chyba była to pozycja nietypowa dla jego twórczości, ale pewności mieć nie mogę.

      A na Calvino pazury ostrzę sobie bardzo długo.

  10. Cieszę się, że „Kobieta z wydm” tak Ci przypadła do gustu, to jedna z moich ukochanych książek.

    Cel światodyskowy też kiedyś miałam i zarzuciłam z powodu podobnego do Twojego; do tej pory nie przeczytałam wszystkich części. Na razie nie tęsknię 😉 Naprawdę, czasem nie ma sensu za bardzo się spinać czytelniczo 🙂

    Czy (re)Lalkę będziesz może czytał w nowej krytycznej edycji wyd. Episteme?

    • pozeracz

      Nie mogę napisać, że ten rok był japońsko intensywny, gdyż czytałem tylko dwie książki w Kraju Kwitnącej Wiśni, ale za to obie bardzo dobre.

      No tak… Jakoś mam przeczucie, że Terry Pratchett raczej by nie chciał, by ktoś się spinał z powodu jego książek.

      No i dziękuję za przypomnienie o tym wydaniu. Swego czasu coś mi mignęło, ale zapomniałem zupełnie. Kto wie – może sobie sprawię takie właśnie.

  11. Żadnych planów! Ale Tobie niech czytelniczy bożkowie pomogą w realizacji 😀

    • pozeracz

      Chwała niech będzie Seszat… albo też innemu bożkowi jakoś pośrednio z literaturą powiązanego.

  12. Bałwochwalnia

    No, istny buchalter z Ciebie! Po pierwsze, Maria Janion – zawsze i wszystko. P drugie, Salman Rushdie – podchodziłam do jego twórczości kilka razy („Grimus”, „Dzieci północy”, „Joseph Anton. Autobiografia”), niestety, nie wyszło.

    • pozeracz

      Ach i och! Byłbym niemal się obraził za tego buchaltera, ale człon „buch” mnie ukoił. Salman Rushdie na liście jest akurat ze względów inicjacyjnych – taki ze mnie angielski filolog, a nic jego jeszcze nie czytałem.

  13. Sama już od dawna nie robię ani postanowień ani (nie)postanowień, bo potem mam tylko poczucie winy 😉

    Choć czytam raczej spontanicznie – a im mniej mam czasu, tym bardziej chaotycznie – podoba mi się Twoja strategia, która jakoś motywuje, by sięgnąć po mało popularnych autorów z krańców świata, odkurzyć starsze publikacje. Może się trochę zainspiruję i stworzę sobie w notatniku podobną listę.

    P.S. Jestem bardzo ciekawą jaką książkę Marii Janion ostatecznie wybierzesz.

    P.P.S. Dobrego roku 2019! Inspirującego książkowo i udanego prywatnie 😀

    • pozeracz

      Ja antycypowałem poczucie winy ewentualne i dlatego stworzyłem właśnie coś takiego. Nie żadne 52 czy inne wszystkie klasyki z listy BBC, a właśnie takie głównie bardzo ogólnikowe zalecenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén