Choć związek z samą recenzją ma to jedynie pośredni, przyznam się Wam do czegoś: Między słowami to jeden z moich ulubionych filmów. Niewymuszona chemia między postaciami, piękne zdjęcia Tokio, „For relaxing times, make it Suntory time” oraz to „coś” skryte właśnie między słowami… No i w dodatku sentymentalnie teraz pamiętany czas studiów. Chciałem się tym podzielić, bo film Sofii Coppoli odgrywa pewną rolę w fabule, ale tak go lubię, że nie mogłem sobie odmówić. Jednak obecność tego miłego smaczku na ocenę Czekaj, mrugaj Gunnhild Øyehaug wpływu nie miała.
Ostatnie wpisy
-
Walijskimi dróżkami, czyli „Niebieska Księga z Nebo” Manon Steffan Ros
12 stycznia, 2021
-
Utrzymać kurs, czyli (nie)postanowienia na rok 2021
8 stycznia, 2021
-
Oj może może, czyli książkowo-blogowe podsumowanie roku 2020
4 stycznia, 2021
-
Precyzyjnie z zalążka, czyli „Historia twojego życia” Teda Chianga
29 grudnia, 2020
-
Krańcowa łączliwość, czyli „Grobowa cisza, żałobny zgiełk” Yōko Ogawy
18 grudnia, 2020