"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Tag: wydawnictwo literackie

Erudycyjny wojaż mitteleuropejski, czyli „Dunaj” Claudio Magrisa

Podobne słowa pewnie padły już we wstępie do któregoś ze wpisów, ale mityczny przeciętny czytelnik rzadko wychyla się poza główny nurt dzieł tłumaczonych na angielski. Na listy bestsellerów trafiają czasem nawet i autorzy z krajów odwiedzanych literacko rzadko, ale wyjątki od reguły. Claudio Magris należy do autorów, którzy są znani i cenieni, ale raczej przez grono bardziej wyrobionych czytelników. Pożeracz dowiedział się o istnieniu tego nagradzanego pisarza, tłumacza, eseisty współpracującego regularnie z Corriere della Sera czy Zeszytami literackimi dopiero za sprawą wydania Dunaju przez Wydawnictwo Literackie. I smutno mu nieco, że stało się to tak późno.

dunaj okładka

Więcej historii, mniej powieści, czyli „Córki Wawelu” Anny Brzezińskiej

Muszę się przyznać do rzeczy wysoce wstydliwej: nie czytałem żadnej książki Anny Brzezińskiej. Słyszałem chyba sam pozytywne opinie, ale zabrakło okazji i determinacji, by sprawdzić je samodzielnie. Ucieszyłem się więc niezwykle na wieść o rychłym wydaniu Córek Wawelu i przeczytawszy zapowiedź zacząłem spodziewać się powieści historycznej co się zowie. Zapewne w najbliższym czasie przeczytanie wiele takich wyznać, ale i ja napisać muszę, że dałem się zwieść. Nie wiem, na ile to wina mych oczekiwań, a na ile nieco zbyt ogólnikowych tekstów promocyjnych, ale koniec końców zwiedzenie nie skończyło się zawodem. Wręcz przeciwnie.

córki wawelu

Zagłada domu Levovów, czyli „Amerykańska sielanka” Philipa Rotha

Przyznam zupełnie szczerze, że przez długi czas Philip Roth pozostawał poza kręgiem moich literackich zainteresowań. Owszem, docierały do mnie przeróżne peany i głosy wskazujące Amerykanina jako kandydata do Nobla, ale jakoś nie naszedł mnie czytelniczy przymus. Nie miałem nawet pojęcia, że Ewan McGregor wziął się za ekranizację Amerykańskiej sielanki. Dopiero Wydawnictwo Literackie powiodło mnie na pokuszenie i zmusiło do zadania sobie pytania: dlaczego tak późno?

Piękne déjà vu, czyli „Sońka” Ignacego Karpowicza

Mój czytelniczy związek z Ignacym Karpowiczem to zachwyt od pierwszego akapitu. Ości zaczęły się od przepięknie igrającego z językiem zdania „Autobus wolno stał w korku i niepoprawnym związku frazeologicznym”. Dalej było równie dobrze, a momentami i lepiej. Niby można było doczepić się nieco zbyt nieprawdopodobnego ironiczno-postępowo-erudycyjnego doboru bohaterów, ale takie już prawo narracyjne. Poza tym mnie można kupić słowami, a tymi Karpowicz operował z maestrią. Trochę czasu minęło i biblioteczne przypadki sprawiły, że trafiła do mnie Sońka z jej piękną okładką.

karpowicz sońka

Krew jej dawne bohatery, czyli „Czterdzieści i cztery” Krzysztofa Piskorskiego

Epoka romantyzmu jest jednym z najsilniej reprezentowanych okresów w polskiej literaturze. Wieszcz poetę poetą poganiał, a w szkole pozna się i tak tylko ułamek tej przebogatej epoki. Jednocześnie współczesna fikcja bardzo rzadko wraca do równoległego okresu historycznego. Ciekawych rzecz działo się wiele, więc ciekawe, że średniowiecze czy też schyłek Polski szlacheckiej tak bardzo dominują. Krzysztof Piskorski wypełnia nie tylko tę lukę, ale w dodatku wzbogaca niezbyt bogaty dorobek polskiej fantastyki steampunkowej. I robi to w świetnym stylu w Czterdzieści i cztery.

czterdzieści i cztery okładka

Strona 2 z 2

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén