"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Jak rozpoznać mola — poradnik praktyczny

… czyli jak poznać, że wpuściło się do domu/życia/kręgu znajomych mola książkowego. Czytelnictwo swoi w Polsce na niskim poziomie, nie można jednak lekceważyć zagrożenia, jakim niewątpliwie są mole książkowe. Oczytani, szczycący się bogatym słownictwem i szerszymi horyzontami bywalcy wielu światów — ciężko o cięższe przypadki monomanii. Na początek trzeba zaznaczyć – moloza książkowa jest przypadłością niezbywalnie nieuleczalną. Kto raz w ten zgubny nałóg wpadnie, ten już z niego nie wypadnie. Marność nad marnościami i wszędzie książki.

uwaga4


Cóż więc począć? Na początku najważniejsza jest szybka identyfikacja, która gwarantuje zachowanie odpowiednich procedur względem zabukowanego osobnika. Oto cztery symptomy, których należy wypatrywać:

Prosto do półki

Macie w domu jakiś księgozbiór? Nie musi to być nic imponującego – wystarczy parę książek po rodzicach, pół encyklopedii albo jakiś Grey albo Sekret. Trzeba Wam bowiem wiedzieć, o szanowni książkosceptycy, że już tak drobna ilość wystarczy, by przyciągnąć mola. Dla takiego osobnika nie ma pytania „podejść czy nie podejść”, liczy się tylko „kiedy podejść”. Odstęp czasowy między przekroczeniem progu a zawędrowaniem do biblioteczki zależny jest od stopnia wygłodnienia książkowego (które to ma wymierny wpływ na hamulce społeczne). Jeśli zaś w danym domostwie czytelnik skierować się gdzie nie ma, czuje się zagubiony i nie na miejscu.

uwaga2

A co tam czytasz

Normy społeczne molowi niestraszne są, więc nawet w miejscu publicznym daje wyraz swym perwersyjnym upodobaniom. Jeśli tylko uzależnione indywiduum zauważy w swym pobliżu kogoś czytającego, czym prędzej będzie się starał odkryć cóż ta osoba czyta. Ze względu na to, że bogata w miejsca siedzące (choć często w wersji zajętej) komunikacja miejsca sprzyja czytaniu, to właśnie w tym środowisku zachowanie to tam można zaobserwować. Osobnik może chyłkiem zaglądać lub też wypatrywać z daleka, a w przypadku rozwiniętej ambicji/perwersji może także próbować odgadnąć po samym tekście. Do ostatniego wymagane są jednak okoliczności sprzyjające w postaci siedzenia/stania obok w sposób umożliwiający podglądanie bez narażania nieśmiałości na szwank. Perwersyjnym upublicznieniem takich zapędów jest inicjatywa Czyta, bo ma daleko do domu obecna na Tumblrze i Facebooku.

uwaga5

Zawszemanie

Nałóg czytelniczy nie zna litości, więc dotknięte nim biedactwa czytać muszą zawsze gdy i wszędzie gdzie tylko się da. Kolejka w aptece całodobowej, w której wolno obsługują? Oczekiwanie w przychodni? Że o oczywistych (i wspomnianych powyżej) środkach komunikacji publicznej nie wspomnę. Zdesperowany czytelnik jest w stanie nawet przeczytać całą powieść w trakcie całonocnej podróży kolejowej do Zakopanego. Desperacja potrafi popchnąć mola na skraj zagłady – ze zgrozą można bowiem czasem zaobserwować osoby próbujący czytać, idąc. Jako że czytelnictwo aktywności fizycznej nie sprzyja i wiąże się raczej z niezbornością ruchową, często kończy się to kolizjami z innymi uczestnikami ruchu pieszego czy też nieruchomymi elementami krajobrazu (np. lampa czy też słup).

uwaga3

Wszystkożerstwo

A cóż się dzieje, gdy jednak zabraknie książkowej pożywki? Sodomia, gomorrria i rozpasanie. Następują czynności niehigieniczne czytelniczo i niezdrowe interpretacyjnie. Dochodzi bowiem do pożerania wszystkiego co popadnie. Regulamin przewozu w komunikacji miejskiej? Bylejakiej jakości prasa kobieca w poczekalni? Ależ proszę. Wysoce zdesperowany mol może porzuć wszelką godność osobistą i sięgnąć po Fakt. Brrrrr. Straszne. Droga Czytelniczko, drogi Czytelniku, jeśli kiedykolwiek natkniesz się na książkoholika na głodzie, okaż łaskawość, podrzuć mu coś porządniejszego do czytania. Tylko nie podchodź za blisko, bo dorwie się do metek na Twoim ubraniu.


Mam nadzieję, że ten krótki, praktyczny poradnik pozwoli Wam uniknąć sytuacji przykrych, krępujących i niezręcznych. Zaznaczam, że powyższa lista cech charakterystycznych nie jest wyczerpująca, i zachęcam do dzielenia się spostrzeżeniami na ten jakże ważki temat.

uwaga1

Poprzedni

Plany, plany, plany

Następne

Nie mówić, nie ufać, nie odczuwać, czyli „Jolanta” Sylwii Chutnik

15 komentarzy

  1. Czuję się rozpracowana. Nie wiem co mogłabym jeszcze dodać. Chyba długie pobyty w łazience. 😛

  2. Bo ja wiem? Ja tam nikomu w środkach komunikacji miejskiej do książek nie zaglądam i nie lubię jak mi się kto w czytnik gapi 😉 Do autobusu preferuję czytnik. Do tego jestem zazdrosny o swoje czytanie i na pytanie „a cóż to pan czyta” zwykle odpowiadam książkę. Robię wyjątki. Jednemu panu odpowiedziałem „words, words, words”. Zrobił się jakiś dziwny na twarzy…
    Dlaczego w nocnym pociągu do Zakopanego? „Ogrody Księżyca” zacząłem czytać w samolocie Bydgoszcz – Dublin, podobno nie chciałem wysiąść, nie pamiętam… Czytałem dalej w samochodzie jak jechaliśmy na południe do Waterford (trochę się zdziwiłem przy wysiadaniu, że my jakimś samochodem jechaliśmy). Jak już dojechaliśmy na miejsce to zdążyłem skończyć książkę przed kolacją. To znaczy zabrali mi książkę, chlip… chlip… i wcale nie byłem pewien czy ją przeczytałem do końca. Kiedy wszyscy pozostali położyli się spać, to musiałem (musiałem, prawda?) sprawdzić czy aby na pewno ją skończyłem. Nad ranem doszedłem do wniosku, że jednak poprzednio też ją przeczytałem do końca. Dopiero wtedy zaczął się dramat bo z lenistwa nie wziąłem „Bram Domu Umarłych”…

    • pozeracz

      Ja do podglądactwa książkowego się przyznaję, ale staram się robić to mało natrętnie. A jeśli ktoś pyta, co czytam (choć to raczej nie w komunikacji), to po prostu pokazuję okładkę.
      Dlaczego do Zakopanego? Bo obserwacje wpisowe oparte są na studium przypadku pewnego konkretnego osobnika. Jeśli chodzi o czytanie i transport, to miałem podobnie z „Idiotą” Dostojewskiego. Czytałem, pracując wakacyjnie – praca fizyczna od rana, wieczorem zmęczenie, więc początkowo czytanie szło mi dość opornie. Ale gdy pod koniec mnie chwyciło, to kończyłem siedząc na tylnym siedzeniu Renault Espace – trzęsło niemiłosiernie, nic prawie nie widać, ale doczytałem.

  3. „Prosto do półki” – Ależ to oczywiste, że tuż po przywitaniu z gospodarzem moje kroki kieruję do jego biblioteczki. Zdarzyło mi się nawet nagle przestać słyszeć rozmówców, tak byłam zafascynowana regałem zapchanym książkami :))
    „A co tam czytasz” – heh, mam jednego współpasażera komunikacji miejskiej (co prawda widuję go tylko wtedy, gdy jadę na pierwszą zmianę), któremu ustawicznie zaglądam przez ramię. I zawsze poprawia mi humor, bo skubany (pan lat około 60, czyta na tablecie) zawsze obraca się wokół SF: a to jakieś artykuły, a to powieści. Nie ma lepszego początku dnia, niż widok kogoś czytającego Lema o 5:05 rano 😀
    „Zawszemanie” – oj, spacerowało się z nosem w książce, spacerowało. Nawet po torach kolejowych potrafiło się spacerować. Szczęśliwie obyło się bez kolizji 🙂
    „Wszystkożerstwo” – tak, regulamin przewozu komunikacji miejskiej znam niemal na pamięć. Tak jakoś przypadkowo.
    ALe odkąd dorobiłam się czytnika już nigdy nie grozi mi brak lektury. Wręcz chwilami narzekam na przekleństwo urodzaju 😀

    Przyjemny tekst, taki w sam raz do uśmiechu 🙂
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    • Szkoda, że nie jeździmy tym samym środkiem komunikacji miejskiej 🙂 Byś miała dwóch starszych panów czytających fantastykę o takiej dziwnej godzinie 😀 Ja oczywiście na czytniku.

    • pozeracz

      Mi kolizja też nigdy się nie przytrafiła, ale więcej niż raz udało mi się przegapić przesiadkowy przystanek w zaczytaniu. Całe szczęście miałem elastyczne w miarę godziny w pracy, a i odrobina spaceru z rana nie była taka zła. Najgorzej, gdy trzeba zebrać wszystkie bambetle i nagle wyskoczyć z tramwaju, bo się spostrzegło, że to już-teraz.

      Cieszę się, że się spodobało.

  4. Czuję się w pełni zdiagnozowana 😉 Jestem nieuleczalnym molem…

  5. „Tylko nie podchodź za blisko, bo dorwie się do metek na Twoim ubraniu.” – <3

  6. PS Czytałeś „Ex libris” Anne Fadiman? To jest dopiero uczta dla mola. Zachowania zwierzów czytelniczych w wersji hardcore (m.in. o czytaniu katalogów wysyłkowych wobec braku książek oraz o zasłużonej śmierci architekta wnętrz, który ułożył książki kolorami :D)

    • pozeracz

      Nie, nie czytałem. Ale sprawdziłem i mam silne postanowienie przeczytania. A Twój komentarz zainspirował mnie po części do napisania wpisu, który pojawi się na blogu dziś 🙂

  7. Oficjalnie wszelkie moje ewentualne przykrywki i „bycie blondynką” nie zdadzą się na nic po tym wpisie. Co zabawne, większość tych rzeczy uświadomiłam sobie dopiero teraz, czytając Twoje słowa. A do tego z półkami u kogoś jest tak, że nawet jak już je obejrzę, to podczas rozmowy wzrok mi wciąż ucieka w tamte rejony… ^^

    • pozeracz

      A to niespodzianka – odwiedziny i komentarz po tak długim czasie. Z ciekawości spytam – jakim sposobem trafiłaś na ten wpis?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén