"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Podcastem ku samorealizacji, czyli zażenowanie z drugiej ręki

Tytuł tego wpisu mógłby wystartować w konkursie na najmniej mówiący tytuł w (krótkiej) historii tego bloga, lecz śpieszę już z wyjaśnieniami. Synchroniczność odkryć pożeraczowych sprawiła, że krótko po wpisie o Radiolab, inny podcast regularnie słuchany (Myszasz) pozwolił mi nazwać pewną mą przypadłość, a Zwierz Popkulturowy (znana z podcastu Zwierz vs Zombie) rozpisał się o tym zręcznie. Mógłbym w zasadzie Was zostawić sam na sam z wpisem zwierzowym, ale chciałbym jednak dodać parę słów od siebie o tzw. secondhand embarrassment.

second2

Cóż to w ogóle jest za zjawisko brzmiące niczym nazwa lumpeksu z szykownymi ciuchami z Francji? Chodzi o współodczuwania zażenowania, wstydu i tym podobnych. W języku angielskim zwane jest to także „vicarious embarrasment„. Gdy wiemy, że dana osoba (prawdziwa lub też nie) znajdzie się za chwilę w sytuacji, która przysporzy jej sromu i krępacji, to i my zaczynami odczuwać dyskomfort psychiczny. Nie jest to żadna drobiazgowo zdiagnozowana i opisana przypadłość, ale doświadcza jej wiele osób. Jest w dodatku reakcja bardzo specyficzna, w której kluczową rolę odgrywają nasze własne doświadczenia. Jest to w zasadzie oczywiste – nie każdego będzie krępowało to, co mnie krępuje i na odwrót. Wszelkie wstydliwe wpadki i inne kompleksogenne doświadczenia z przeszłości mogą tu ogrywać decydującą rolę.

second1

Nie będę tu się rozpisywał o konsekwencjach tego zjawiska dla twórców, gdyż Zwierz zrobiła to już w ogóle i w szczególe. Jeśli więc interesuje Was ten aspekt, to sięgnijcie po wpis zatytułowany Dlaczego mi to robisz czyli dwa słowa o Second Hand Embarassment. Dodam od siebie tylko, że wiem w końcu, dlaczego tak trudno ogląda mi się The Office. Dlaczego jednak w ogóle o tym piszę? Pierwsza sprawa to me olśnienie i dotychczasowe przekonanie o odosobnieniu. Wspominałem paru osobom o tych odczuciach, ale reakcje wahały się od przyjaznego niezrozumienia po „ale o czym Ty w ogóle do mnie rozmawiasz”. Niby rozumowo powinno do mnie trafić, że to przecież nie jest wcale aż tak dziwne, ale mimo to żyłem przez długi czas w błogiej nieświadomości swej nieoryginalności.

second3

Drugi powód jest już bardziej związany w blogiem. Chodzi mi bowiem o rozziew pomiędzy filmem a książkami. Seriali i filmów oglądam od pewnego czasu bardzo mało, więc nie jestem sobie w stanie przypomnieć konkretnych sytuacji, ale secondhand embarrassment uderza we mnie głównie w relacji z tym medium. Było to na tylne silne odczucie, że potrafiłem wychodzić z pokoju, gdy zbliżała się taka potencjalnie żenująca scena. I nie jestem w stanie do końca wykoncypować dlaczego tak jest. Do głowy przychodzi mi zbieg dwóch domniemanych okoliczności – lenistwa scenarzystów i mego doboru seansowego. Wydaje mi się, że scenarzyści filmowi nieco częściej stosują tanie chwyty i uciekają się do zgranych schematów. Do tego dochodzi też to, że sam traktuję kino jako rozrywkę lekką dużo częściej niż literaturę. Będę jednak pracował nad auto-analizą – może uda mi się z czasem dojść do innych wniosków.

second4

Wpisu ilustracja idealna

A tymczasem zostawiam Was z tym oddalonym uczuciem zażenowania i mając nadzieję, że w trakcie lektury nie odczuwaliście zażenowania, zachęcam do dzielenia się własnymi doświadczeniami w tym zakresie. Drugoręcznie zawstydzeni wszystkich blogów, łączcie się!

Gdzie jest wstyd, tam jeszcze jest cnota. Wstyd dowodzi jeszcze czystości sumienia, obudza je tam, gdzie je nałóg, zły przykład i roztargnienie uśpiło. [Kazimierz Brodziński, O satyrze]

Poprzedni

Nieśmiałe zaloty do Euterpe, czyli Pożeracz i poezja

Następne

Przyszłość spłonęła, czyli „Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości” Swietłany Aleksijewicz

4 komentarze

  1. Ha, ruchomych obrazków może nie oglądam zbyt wiele, ale opisywane odczucie jest mi doskonale znane. Kojarzę je jednak głównie z sytuacji, w których moi znajomi robili coś tak głupiego, że ja, będąc jedynie świadkiem całego zdarzenia, miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Może podatność na owe wtórne zażenowanie wynika ze skłonności do empatii? Im łatwiej przychodzi nam rozumieć cudze uczucia, im sprawniej wyobrażamy sobie cudze wrażenia, tym większe prawdopodobieństwo, że odczujemy skrępowanie w przypadkach, które nie odnoszą się do nas bezpośrednio.

    • pozeracz

      Badania naukowe pokazują, że odczuwanie empatii z osobą przeżywającą ból fizyczny pobudza te same obszary mózgu, co z odczuwającą ból psychiczny. A nieliczne badania poświęcone „secondhand embarrassment” pokazują, że jego nasilenie pokrywa się z empatią właśnie. Tylko mnie nurtuje właśnie moje własne zróżnicowanie w temacie. Ale w sytuacjach życiowych też się ono odzywa.

  2. Każdy to ma, ale czasem nie zdaje sobie sprawy z tego. W ogóle zacznę bardzie pracować nad sobą, żeby słuchacze nie współodczuwali ze mną zażenowania 😉

    • pozeracz

      Każdy poza osobami ze skłonnościami socjopatycznymi albo też deficytem empatii. Ale, ale – z czym wiąże się Twoje zażenowanie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén