"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Zmierzch i maski, czyli „Zagroda zębów” Wita Szostaka

W moich rozmowach publikowanych na tym blogu, w tutejszych wpisach oraz w licznych dyskusjach blogowych regularnie wraca temat kondycji rodzimego rynku książkowego. Konstatacje rzadko są optymistyczne, a i nikt nie zaprzecza, że ambitne wydawnictwa nie mają łatwo. Biorąc pod uwagę te czynniki, jeszcze bardziej cieszę się, że Wit Szostak za sprawą Powergraphu mógł na spokojnie tworzyć i powstać mogła Zagroda zębów. Jest to bowiem niełatwy w odbiorze literacki eksperyment, który tak mnie zbałamucił, że aż dwa artykuły akademickie przeczytałem nim zainspirowany.

Zagroda zębów

Zagroda zębów, choć tytuł pozornie na to nie wskazuje, to zbiór literackich miniatur, które różnymi alternatywnymi ścieżkami prowadzą losy Odysa. Bohater wraca i nie wraca, zmienia siebie lub zmienia swą historię, ginie i zabija – mnóstwo tu wariacji podzielonych według poszczególnych etapów sławnej podróży. Historyczne fluktuacje dotykają także Penelopę i Telemacha, a nawet i bogów. Zaś tytułowa „zagroda zębów” to homerycki epitet, który oznaczał po prostu usta. W kontekście Odyseusza wiąże się on z jedną z najważniejszych jego cech. Tu oddam głos komuś znacznie mądrzejszemu od siebie; Jean Starobinski w swym eseju Jak bramy Hadesu jest mi wstrętny… tak opisuje syna Laertesa:

Całkowite panowanie nad sobą, doskonałą umiejętność układania stosunków z wrogami i przyjaciółmi posiadł Odys. Zręczny w mowie, zręczny w boju, sprytny i przebiegły, czuwa nad zagrodą zębów, stoi na straży swej duszy i hamuje słowa. Przy sposobnej okazji umie chytrze ukryć gwałtowne zamiary, a przede wszystkim umie powściągnąć gniew, odwlec moment działania.

Nie dość, że przeczytałem ten esej w oryginale i do tego artykuł Jana Kordysa o gestach i wzajemności w Iliadzie, to jeszcze zaintrygowany wspomnianymi „bramami Hadesu” odszukać chciałem ten cytat w samym dziele. Natknąłem się wtedy na tłumaczeniową ciekawostkę i dowód na to, jak różnie interpretować można źródłowy tekst. Oto cytaty na dowód:

W równej mam nienawiści z Hadem obłudnika,
W którym chytrze odbiega serce od języka.
[Franciszek Ksawery Dmochowski]

Niczym wrota Hadesu mi jest nienawistny ów człowiek,
Który rzecz inną ma w myśli ukrytą, a inną znów mów
[Ignacy Wieniewski]

Jak bramy Hadesu jest mi wstrętny człowiek, który pod przykrywką nędzy plecie bajdy [Jan Parandowski]


Odyseusz i syreny / John William Waterhouse, 1891

Są więc podobne znaczeniowo bramy i wrota oraz bram porzucenie. W jeszcze bardziej hermetycznych kwiatków translatorskim dodam jeszcze, że w pierwszym łacińskim przekładzie Odysei Liwiusz Andronikus zastąpił „zagrodę zębów” jakże prozaicznymi „ustami”. Wychodzi więc na to, że albo nie poważał zbytnio potencjalnych odbiorców lub też wolał wędrować na skróty. Ech, Ci tłumacze, nawet starożytnie kłopotów przysparzają. Wracając jednak do samego Odysa – jest on mistrzem maskarady rzadko zdejmującym maskę, zręcznie ukrywania własne intencje.

Porzućmy jednak tę retardację (ha!), która odwlekała nieuchronny i dramatyczny moment, w którym przyznać muszę, że o Zagrodzie zębów ciężko jest zrecenzować tradycyjnie. Podobnie jak w przypadku dopiero co recenzowanej Centurii Manganelliego zwięzłość jest głównym wyróżnikiem stylu, ale w przypadku Szostaka dużo tu więcej fantazji w operowaniu słowem – słowotwórstwa, zmiany szyku i zaskakujących zestawień. Te mikrohistorie to wielokrotnie opowiadanie tych samych wątków, a towarzyszą im powracające motywy i zwroty. Wraca „morze ciemne jak wino” i „wino ciemne jak morze”, a na wiele sposobów fabuła obraca pieśń – przerwaną, niedokończoną lub zapomnianą. Niezwykle ważna jest też problematyka przemijania starego świata. Dobrze widać to na przykładzie bogów. Władcy Olimpu, o ile się pojawiają, to w kontekście ucieczki, opuszczenia, przemijania. Sam Odys czasem podziela ich los i zanika w pieśni, a czasem odnajduje dla siebie w miejsce w nowej narracji.

wit-szostak

Zagroda zębów to książka, która pokazuje siłę archetypów i trwałość opowieści. W ciekawej formie zamyka całe morze (ciemne jak wino) opowieści i uczuć. Powinno się nią, niczym wspomnianym winem, delektować powoli, lecz ja pochłonąłem ją niemal jednym haustem. Uderzyła mi do głowy, lecz kaca nie stwierdzam. Na pewno będę wracał – by wyławiać perły i podtrzymywać pieśń.

Troja za plecami, popioły i zgliszcza. Morze potrafi się gniewać bez pomocy bogów. Bogowie zbiegli, burze pozostały. Drzazgi z okrętów, śmierć towarzyszy.

Poprzedni

Wypowiadając Odysa, czyli wywiad z Witem Szostakiem (część 1)

Następne

Spiski postfantastów, czyli wywiad z Krzysztofem Piskorskim (część 2)

14 komentarzy

  1. To jeszcze dorzucam tłumaczenie Jeżewskiej: „Jest mi bowiem tak obmierzły, jak same bramy Hadesu, kto w sercu jedno ukrywa, a na języku ma drugie.”
    Dziękuję za tropy do artykułów i do samej „Zagrody zębów” – koniecznie muszę przeczytać, chociaż właściwie nie lubię przerabiania pieśni. No ale Szostaka lubię, więc nie ma wyjścia. Pozdrawiam!

    • pozeracz

      Dziękuję pięknie za kolejne tłumaczenie. Nie wiem nawet, czy to nie podoba mi się najbardziej. Słowo „obmierzły” ma swój urok.

      A skąd niechęć do przerabiania pieśni?

      • Urok i moc.
        Nie wiem skąd – bardzo się przywiązuję do kanonu i denerwuję się, jeżeli Odys nie wraca, bo przecież wiadomo, że tak naprawdę wraca. I zawsze siedzi jakiś głos w głębi głowy – no ale Homer by tak nie napisał. Wiem, że to nie o to chodzi, żeby napisać tak samo, ale dla mnie to nadużywanie. Jakoś mnie ta zabawa losami Odysa (przykładowego) nie bawi, ale może czas właśnie zmienić nastawienie i z przyjemnością patrzeć, jak ów biedak znowu jest miotany przez nowe opowieści. Ciekawa jestem jak to wypadło.

        • pozeracz

          Teraz lepiej rozumiem. Kanon jednak kanonem pozostanie – rzadko zdarza się chyba tak, by przeróbka przerastała oryginał. Poza tym chyba w literaturze większość ponownych opowiedzeń lub wersji alternatywnych bierze się z szacunku dla oryginału.

          • Ale się zdarza i to jest bardzo ciekawe. Szekspir ponoć korzystał z ogranych historii (w sumie czy ą jeszcze jakieś niegrane?) no i zrobił to nieźle. Moim zdaniem też Sienkiewicz jest lepszy od Paska (no ale fabularnie sporo dodał).

            A propos jeszcze tego wina – oczywiście to Homer, no a w Ulissesie morze jest Smarkozielone – sam powiedz jak się nie bać alternatyw? 🙂

          • pozeracz

            Ot, i właśnie. Nie chodzi chyba o to, czy są zgrane, ale jak zostaną zgrane. Szekspir rzeczywiście opowiadał głównie to, co znane, ale sztuką (ha!) było to, jak to robił.

            A wino nie tylko ze smarkami powiązane było. Pozwolę sobie zacytować oryginał: „The sea, the snotgreen sea, the scrotumtightening sea”.

        • Ahilum

          „Odyseja” to „zbiór opowieści”. Kto wie, co się pod nim kryje, kto wie, z jakich pieśni Homer je ułożył. Mit nie pozostaje niezmienny – wystarczy prześledzić fabułę mitów opowiedzianych w tych dwóch eposach, a potem sięgnąć po jakąś ich antologię; porównanie zaskakuje. Szostak wchodzi w szczeliny między słowami, tak jak to robią inni. To są powieści apokryficzne inspirowane Homerem, językiem Parandowskiego i chyba Kawafisem.

          Współczesna kultura zaskakuje powrotem do bohaterów Homera: Miller wysnuła wspaniałą opowieść o Kirke, Atwood o Penelopie. Myślę, że ten kanon, aby przetrwał, musi przede wszystkim żyć.

          • pozeracz

            Ja zaś niedawno zacząłem czytać „Po co czytać klasyków” Calvino i Włoch cudnie o „Odysei” się rozpisuje.

  2. „Morze ciemne jak wino” – głowy bym sobie za to nie dał uciąć, ale jestem prawie pewny, że takie sformułowanie pojawiło się też w „Pokoju na Itace” Sándora Máraia.

    A do „Zagrody zębów” poczułem się mocno zachęcony już dzięki Twojej interesującej rozmowie z Witem Szostakiem.

    Swoją drogą to wspaniała sprawy, kiedy pisarz cieszy się na tyle dużym zaufaniem swojego wydawcy, że może sobie pozwolić na literackie eksperymenty i wyrwanie się z kręgu stylu, do którego zdążył już przyzwyczaić czytelników.

    • pozeracz

      Stawiam, że wspomniana fraza jest zapożyczona od samego Homera. I ma swoje powody by tak wracać.

      Też mi się to zaufanie podoba. I nie wiem jak ze stronę komercyjną, ale pierwsze recenzje wskazują, że literacko sukces odnieśli.

    • Ahilum

      Oînops póntos – tak Homer pisze o morzu – ciemne jak wino.

      Czytam poniewczasie „Zagrodę zębów” – podoba mi się ta zabawa opowieścią, pamięcią, mitem. Autor dostarcza każdym słowem wielkiej przyjemności, tym większej po latach czytania Homera, czasem nie tylko w przekładzie, i kontaktu z różnymi wersjami mitów. Dlaczego nie spojrzeć na tę opowieść inaczej? Poza tym czy Odys naprawdę wszystko to przeżył? A może wymyślił, usprawiedliwiając swoją ucieczkę przed zwykłym życiem? A może wymyślił na poczekaniu u Feaków?

  3. Wydawać by się mogło, że nic nowego nikt już nie wymyśli, jeśli chodzi o Odyseusza, czy samą mitologię. Nawiązań literackich można podać całkiem sporo, a tu proszę, Wit Szostak daje czytelnikom coś oryginalnego, a jednocześnie opartego na tym, co znane z literatury greckiej. Widać, że te archetypy wciąż mogą być żywe.

    • pozeracz

      Ja napisałbym, że nie tyle „mogą” co „są”. Według mnie czasem po prostu ich nie zauważamy, może nawet i nie dostrzegają tego i pisarze. To, co stworzył Homer, jest tak głęboko zakorzenione w naszej kulturze, że zlewa się z nią niemal bezszwowo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén