Wizje przyszłości prezentowane przez pisarzy science-fiction bardzo ogólnie można podzielić na te optymistyczne i te pesymistyczne. Początki i złote lata gatunku charakteryzowały się zdecydowaną przewagą tego pierwszego nastawienia – były pełne zachwytu nad rozwojem technologii i wyczekiwania świetlanej przyszłości. Głosy kasandryczne były raczej rzadkie, lecz z czasem trend zaczął się odwracać i dziś to one przeważają zdecydowanie. Dobitnie pokazuje to przykład Petera Wattsa i jego zbiór opowiadań zatytułowany Odtrutka na optymizm. Kołysanka – stop Bartka Biedrzyckiego mogłaby ten tytuł pożyczyć.
Ostatnie wpisy
-
Zaskakująca intensywność, czyli „Gry Nemezis” Jamesa S.A. Coreya
25 lutego, 2021
-
Surowa subtelność, czyli „Utracony dar słonej krwi” Alistaira MacLeoda
19 lutego, 2021
-
Parszywa (nie)dwunastka, czyli „Zodiaki. Genokracja” Magdaleny Kucenty
12 lutego, 2021
-
Na sinusoidzie, czyli „Każde martwe marzenie” Roberta M Wegnera
4 lutego, 2021
-
Szeroki margines, czyli „Kwiaty w pudełku” Karoliny Bednarz
27 stycznia, 2021