"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Miesiąc: kwiecień 2022

W labiryntach opowieści, czyli „Bezgwiezdne Morze” Erin Morgenstern

We wstępie niniejszym zawarta zostanie kolejne odsłona sagi o czytelniczych inspiracjach. Tym razem odpowiedzialny jest niejaki wywiadowczo obecny już na tym blogu Marcin Zwierzchowski, Kulturalnym Człowiekiem zwany. Rzeczony osobnik jest bowiem niezmordowanym piewcą krasy dorobku Erin Morgenstern. Postanowiłem zaufać jego zauroczeniu (oraz kilku innym pozytywnym głosom) i sięgnąć po Bezgwiezdne Morze.

starless sea bezgwiezdne

Wsłuchując się, czyli „Świsty i pomruki” Lechosława Herza

Cierpię na przypadłość znaną wielu książkoholikom – z przeróżnych wyjazdów lubię sobie przywozić książki. Bywają to zakupy losowe lub w akurat napotkanych lokalnych (i zdecydowanie kameralnych) księgarniach, ale staram się, by były też tematycznie powiązane z miejscem odwiedzanym. Tak było z opisanymi już na blogu Krupówkami, które w Zakopanem nabyte zostały kilka lat temu. Świsty i pomruki trafiły do mnie w ten sam sposób, ale rok później. Czekały jednak dużo dłużej i w końcu przeczytane zostały w pieleszach domowych.

świsty i pomruki okładka

Patrząc innymi oczyma, czyli „Spektrum” Martyny Raduchowskiej

Nieco ponad rok temu za sprawą rodzinnego wypożyczenia natknąłem się na bardzo dobrą powieść science fiction. Po przeczytaniu i wysoce pozytywnym zweryfikowaniu Łez Mai na mą półkę dość szybko trafiło Spektrum. Chciałem po nią sięgnąć już wcześniej, ale zeszłoroczne zamulenie i me zwyczajowe roczne cykli dawkowanie sprawiły, że recenzja trafia tu dopiero teraz. Wstrzemięźliwość ma (albo zapominalstwo) zaowocowała też tym, że nie pamiętałem o ciekawym zamyśle za fabułą stojącym. O tym jednak za chwilę…

Rozliczne rozliczenia, czyli „Ucho Igielne” Wiesława Myśliwskiego

Każdy ma chyba takiego autora lub też autorkę, do którego dzieł recenzowania podchodzi z dużą dozą ostrożności. Ja co prawda nie miałem okazji jeszcze rozpisać się o żadnej z powieści Wiesława Myśliwskiego, ale dla mnie on jest właśnie takim autorem. Według mnie to najlepszy polski prozaik, a jego Traktat o łuskaniu fasoli był dla mnie pierwszym olśnieniem polskiej literatury współczesnej i pokazał mi, że i w nagradzanym, hołubionym nurcie głównym mogę znaleźć coś dla siebie. Dlaczego więc tak długo czekałem, by sięgnąć po Ucho Igielne? Chyba po prostu odwlekam wyczerpanie. Choć został mi jeszcze Pałac… i odczytania ponowne. Dość jednak przydługiego wstępu, pora na przydługie sedno.

ucho igielne okładka

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén