"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Miesiąc: luty 2024

Odnarracyjna osmoza, czyli „Nauka Świata Dysku IV. Dzień sądu” Terry’ego Pratchetta, Iana Stewarta i Jacka Cohena

Czas jakiś temu dokonałem czynu nieodwracalnego: przeczytałem ostatnią z nieznanych mi części Świata Dysku. Pora dokonać dopełnienia i popełnić czyn nieodwracalny mniejszy: dokończyć cykl Nauka Świata Dysku. Droga ta zajęła ponad 20 lat, zaczęła się w Dublinie, wskoczyła na bloga, a teraz nadszedł czas na jej finał. Oto, jakże odpowiednio zatytułowany, Dzień sądu.

dzień sądy pratchett stewart cohen

Sowizdrzalskie strachy sensualne, czyli „Opowieści niesamowite z języka francuskiego”

Z góry przepraszam za ten wstęp, ale muszę dać wyraz swej frustracji. Wszystko zaś przez Państwowy Instytut Wydawniczy oraz jego tytułową (a co za tym idzie i okładkową) niestałość. A cóż mi chodzi? Otóż w pewnym momencie zmieniony został schemat tytułowania kolejny serii i zamiast Opowieści niesamowite. Literatura… zaczęto używać Opowieści niesamowite z języka… Zmiany wstecznie dokonano też do tomów początkowych. Nabyłem więc Opowieści niesamowite z języka francuskiego, a wszystkie porządne pliki graficzne w sieci ukazują tytuł oryginalny. Na sam początku wpisu zawsze umieszczam okładkę tej wersji, którą ja czytałem, więc ta niezgodność do nerwacji mnie doprowadziła.

opowieści z języka francuskiego

Niesłodka (nie)protagonistka, czyli „Pod cukrowym niebem” Seanan McGuire

Wstęp to będzie z gatunku tych truizmami przesyconych. Zacznie się jednak mocno na opak, gdyż od stwierdzenia zazwyczaj zarezerwowanego dla akapitu ostatniego lub wynikającego z lektury wpisu całości. Oto i ono: Pod cukrowym niebem to wpadka w jak dotąd świetnym cyklu. Banalne stwierdzenie dotyczy natomiast tego, że ze względu na ludzką naturę, czytelniczą różnorodność i trud sztuki pisania samego w sobie niezwykle trudno jest stworzyć długą serię w całości wszystkich zadowalającą.

pod cukrowym niebem

Przedni przewodnik, czyli „Historie fandomowe” Tomasza Pindla

Wpis niniejszy teoretycznie mógłbym zacząć od krótkiego objaśnienia, czym w zasadzie jest fandom. Mam z tym jednak pewien problem – dla osób zielonych w temacie kilka słów to będzie za mało, a z tym otrzaskanym są one zupełnie niepotrzebne. Zamiast tego więc wspomnę tylko szybko, że opłaca się zaglądać do nadmorskich stoisk z tanimi książkami, bo można napotkać w nich takie oto znaleziska. Prosto z Łaz w powiecie koszalińskim przybywają do Was więc Historie fandomowe Tomasza Pindla.

historie fandomowe

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén