"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Miesiąc: maj 2017 Strona 1 z 2

Przyszłość ciemna jak wino, czyli „Ilion” Dana Simmonsa

Moja czytelnicza znajomość z Danem Simmonsem rozpoczęła się od bezkrytycznych zachwytów nad Hyperionem, przeszła przez rozczarowanie Trupią otuchą, a ostatnio dotarła do już nie tak bezkrytycznych pochwał dla Terroru. Od zauroczenia, przez rozczarowanie aż po stabilizację – niczym związek z prawdziwego zdarzenia. Po Ilion zapewne sięgnąłbym i bez tego zaplecza, gdyż jak tu oprzeć się niemal hard-sf z nawiązaniami do Homera i Szekspira, Prousta i Nabokova? Opór nie miał najmniejszego sensu. Pokusie więc uległem, a gdzie mnie to powiodło, relacjonuję poniżej.

Typek spod ciemnego znaku, czyli wywiad z Keithem Houstonem

Wiele zjawisk w życiu odbywa się sinusoidalnie, a na blogu bywa podobnie. Poprzednie dwa wywiady ukazały się pół roku temu, a po niniejszym niedługo pojawi się następny. Chciałbym, by te wywiady pojawiały się nieco częściej, ale podjąłem idealistyczną decyzję, by rozmawiać tylko z osobami, których książki czytałem. By osłodzić długą przerwę, mam jednak niespodziankę – pierwszy wywiad z autorem nie z Polski, a w dodatku publikowany po polsku i angielsku. Z dzisiejszej rozmowy dowiecie się między innymi, co wspólnego ma twórca oprogramowania medycznego z typografią, a podwójni agenci z ironią.

fot. Cate Gillon

Między poniedziałkiem a wtorkiem, czyli „Ruiny i zgliszcza” Wellsa Towera

Czytelnicza ma historia wskazywać by mogła, że nie przepadam za opowiadaniami, a już w ogóle za tymi niefantastycznymi i współczesnymi. Byłoby to wrażenie mylne – po prostu nie miałem zbyt wielu okazji, by sięgać po takie pozycje. Jest to o tyle dziwne, że w przypadku horroru to właśnie krótkie formy potrafią mnie wystraszyć, a powieści niemal wcale. Kurczowe trzymanie się utartych ścieżek nie leży w mej czytelniczej naturze, więc z ciekawością odnotowałem zapowiedź Ruin i zgliszczy Wellsa Towera. Od razu też napiszę, że świetna okładka miała pewien wpływ na mą decyzję.

ruiny i zgliszcza

Wybijając ćwieka, czyli ku naprawie blogosfery książkowej

Nawet osoby, które odwiedzają tego bloga od niedawna lub niezbyt regularnie, zauważyły mą skłonność do komentowania przeróżnych zawirowań wydawniczych, książkowych i blogowych. Czytelnicy o stażu dłuższym mogą pamiętać wpis ukazujący, jak to kiepskie recenzje były jednym z czynników pchających mnie w stronę samodzielnego blogowania. Gdy więc Jakub Ćwiek rozpisał się o książkowym marketingu oraz postrzeganiu pisarzy, to z ciekawością zacząłem śledzić dyskusję. Zwłaszcza, że moją negatywną motywację i obecne zamieszanie łączy „osoba” wydawcy.

By nabrać perspektywy. Źródło: NASA (http://eol.jsc.nasa.gov)

Opowieści o zwyczajnym mieście, czyli „Cisza w Pradze” Jaroslava Rudiša

Przyznam zupełnie szczerze, że Europa Środkowa to dla mnie literacka terra incognita. Wschód, zachód i północ też nie są moją specjalnością, ale mam tam swoje przyczółki. Za sprawą kilku odwiedzanych przeze mnie blogów nabrałem jednak dużej ochoty, by w końcu zakończyć swą ignorancję w tym temacie. Równolegle przez długi czas pozostawałem pasywnym wielbicielem inicjatywy BookRage – nie dość, że nie posiadam czytnika, to jeszcze spóźniłem się na pierwszy Rewers. Radości wiele jednak przysporzyło mi wydawnictwo Książkowego Klimaty, które stało się obiektem drugiego Rewersu. Tym razem zareagowałem prędko i po wyprzedaniu wszystkich pakietów nie czekałem długo, by sięgnąć po pierwszą z sześciopaku. Kaprys Pożeraczowy i czeski sentyment wskazał tak: Cisza w Pradze.

cisza w pradze

Strona 1 z 2

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén