W komentarzach na tym oraz innych blogach wspominałem niedawno o jednym z moich wyrzutów literackich, czyli literaturze non-fiction. Swego czasu czytałem nieco Kapuścińskiego i różnistych książek historycznych, ale od pewnego czasu nie było mi z tym gatunkiem po drodze. Z jednej strony nie ma w tym nic złego, bo każdy powinien czytać to, na co ma ochotę. Jednak dla takiego ciekawskiego osobnika jak ja, jest to pewne zaniedbanie. Powziąłem więc mocne postanowienie poprawy, a książka Szwecja czyta. Polska czyta stałą się idealnym pretekstem, by zacząć tę poprawę.