Od poprzedniej zbiorczej recenzji WKKM minęło już całkiem sporo czasu. Niemal półroczna przerwa nie wynikała z niczego konkretnego – po prostu książkowo byłem zaabsorbowany i nie odczuwałem chęci pożyczania kolejnych tomów. Okazało się, że ma niechęć sprowadziła mnie na drogę błędów i wypaczeń, gdyż ze sporym opóźnieniem trafił w me ręce jeden z najlepszych komiksów, jakie dane było mi czytać.
Rok: 2016 Strona 17 z 24
Przymierzałem się do napisania wpisu o najbardziej pamiętnych antagonistach, lecz w trakcie mentalnego kompilowania listy zawładnął mną inny temat. Punktem wyjściowym jest motyw antybohatera, ale z czasem refleksje rozlały się szerzej i objęły tereny graniczne. Czy antybohaterowie są rzeczywiście anty? Czy czasem bardziej „anty” nie są kiepsko napisane postacie? Gdzie znaleźć prawdziwego antybohatera? Na te i inne pytania postaram się odpowiedzieć w tym wpisie, a jednocześnie pewnie postawię kilka następnych.
Wstępy do wpisów na tym blogu często służyły za medium dla mych wyznań. Nie inaczej będzie tym razem. Nie wiem, na ile to dziwne, ale aż do ostatniego weekendu nie byłem na żadnym konwencie. Studiowałem w Poznaniu, mieszkam tu od roku, ale nie byłem ani na Pyrkonie, ani Polconie. Wpłaciłem opłaty za Nidzicę, gdy miał się na niej zjawić George R.R. Martin, ale okoliczności inne wyjazd mi uniemożliwiły. Rok 2016 stał się jednak rokiem przełomowym, w którym Pożeracz został oszołomiony przez Pyrkon. Niestety, nie tylko pozytywnie.
W przypadku Harukiego Murakamiego byłem czytelniczym hipsterem, czyli zacząłem go cenić jako autora zanim jeszcze zawojował polski rynek. Zaczęło się od Norwegian Wood, potem Kafka na brzegu i byłem kupiony. Podobała mi się mieszanka poetyckiego języka, wyalienowanych bohaterów, sentymentalnej atmosfery, muzyki i niepokojących, absurdalnych wtrętów rodem z realizmu magicznego. Nieodgadnione przypadki osobowo-literackie sprawiły, że Mężczyźni bez kobiet to mój powrót do Murakamiego po dość długiej przerwie.
Z przyjemnością zapraszam do lektury drugiej części wywiadu z Łukaszem Orbitowskim. Tym razem mniej o literaturze, ale za nieco telewizji, Afryce i o tym, dokąd zmierza ludzkość.