"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Rok: 2017 Strona 15 z 20

Grzech zaniedbania, czyli o braku planu wobec bibliotek szkolnych

Mam nadzieję, że naładowaliście akumulatory po wielkanocnym czasie wolnym, gdyż dziś mam wpis, który humoru nikomu nie poprawi. Mógłbym w zasadzie ograniczyć się do  udostępnienia na profilu Facebookowym strony www.stoplikwidacjibibliotek.pl, ale nie dość, że nie wszyscy trafiają tu stamtąd, to po prostu chciałem zrobić coś więcej.  Recenzowałem tu swego czasu Szwecja czyta. Polska czyta, pisałem o stanie czytelnictwa i ustawie o jednolitej cenie książki, więc protest organizowany przez czasopismo Biblioteka w Szkole przyciągnął moją uwagę.

Obłędne rzeźbienie, czyli „Pięć razy o przekładzie” Małgorzaty Łukasiewicz

Nie tak dawno temu pisałem na blogu o zbiorze wywiadów z tłumaczami przeprowadzonych przez Adama Pluszkę i w podsumowaniu wspomniałem, że wyciągnięcie tłumaczek i tłumaczy na wierzch to główna zaleta tej książki. Na oku mam też Przejęzyczenie Zofii Zaleskiej, czyli kolejny zbiór rozmów. Poczynię tu generalizację, ale wydaje mi się, że tłumacze sami z siebie niezbyt chętnie wychodzą przed szereg. Charakter pracy oraz domyślna pozycja „za autorem” spychają ich niejako na drugi plan. Dlatego też ze sporą dozą ciekawości oczekiwałem na Pięć razy o przekładzie Małgorzaty Łukasiewicz.

Pięć razy o przekładzie

Kobiet portret wieloraki, czyli „Powieść (anty)feministyczna z mięsem w tle” Poli Styx

Parafrazując pewną płomienną kapłankę, rzecz można, że internet jest ciemny i pełen strachów. Mnóstwo w nich trolli i innych stworów, a za każdym winklem czają się przeróżne pułapki i grupy dyskutantów gotowe rzucić się na siebie z zaostrzonymi argumentami i zatrutymi słowami. Jednym z najbardziej zdradzieckich zakątków tej mrocznej sieci są wszelkie siedliska dyskusji o feminizmie. Ekstremalne postawy widoczne po obu stronach sprawiają, że wszelkie osoby obdarzone resztkami rozsądku trzymają od tego (ważnego) tematu z daleka. Na całe szczęście czytanie książek jest czynnością w znakomitej części samotniczą, więc Powieść (anty)feministyczna z mięsem w tle nie musi być traktowana jak jeż przez psa.

Powieść (anty)feministyczna z mięsem w tle

Surfując na fali zmian, czyli „Wada ukryta” Thomasa Pynchona

Thomas Pynchon, człowiek-legenda, człowiek-mit, którego wczesna twórczość jest testem wytrwałości dla nawet najbardziej wprawionego czytelnika. VTęcza grawitacji to postmodernistyczne molochy, do których pisane są przewodniki. Przyznam szczerze, że na studiach odpadłem od tej pierwszej. Z poczuciem porażki czytelniczej oddałem do wydziałowej biblioteki. Później szło mi lepiej, ale i tak do V mam zamiar wrócić. Na razie jednak sięgnąłem po powieść uważaną za najbardziej przystępną w dorobku Amerykanina ciekaw, czy ta rzekoma przystępność nie przełożyła się na spadek jakości. Oto i Wada ukryta.

wada ukryta cover

Kiedy dwa równa się siedemnaście, czyli o sytuacji kobiet w literackim świecie

Czytanie innych blogów to inwestycja czasowa, która zwraca się nie tylko w postaci budowania sieci, ale i inspiracji. W moim przypadku prym wiedzie kronikująca Silaqui, która ostatnio często nie pisze, ale za to skuteczność ma wysoką. Jej wpis rozważający niedobór polskich autorek science-fiction i zamieszczone pod nim komentarze mówiące o potencjalnym efekcie skali popchnęły mnie w objęcia wujka Google. Parę chwil poszukiwań zaowocowało tyloma znaleziskami, że wiedziałem, że bez wpisu się nie obejdzie, a w dodatku nie będzie się on wcale ograniczał do Polski i SF.

Strona 15 z 20

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén