W blogosferze książkowej siedzę od bardzo niedawna. Do momentu założenia bloga miałem o niej mgliste i niezbyt pozytywne zdanie. Wpadałem od czasu do czasu na losowe blogi i, eufemistycznie rzecz ujmując, nie miałem ochoty wracać. Krótko po zrodzeniu Pożeracza przekonałem się, że wcale nie jest aż tak źle, a bywa wręcz i świetnie. Szybko znalazłem kilka blogów, które zacząłem odwiedzać regularnie i byłem kontent. Po pewnym czasie jednak okazało się, że na obrzeżach moich kręgów kryje się całkiem sporo dobrze dobrze piszących osób. Pokazuje to dobitnie, że choć nasz grajdołek zbyt rozległy nie jest, to poszczególne jego obszary niekoniecznie nachodzą na siebie. Fakt ten w połączeniu z ponoć agonalnym stanem blogosfery popchnął mnie do działania.
Kategoria: Blogowo
Blog ten czytelników wielu zbyt (jeszcze!) nie ma, więc muszę rozpieszczać tych, których już zdobyłem. W zeszłym tygodniu zostałem poproszony o wpis dotyczących moich planów czytelniczych. A jako że moje plany czytelnicze to rzecz płynna, zmienna i chimeryczna, więc może spisanie ich pomoże w skonkretyzowaniu. Do tego będzie świadectwo i zobowiązanie przed Wami, Czytelnikami. A może nawet coś doradzicie?
Ostatnia recenzja przesłana i opublikowana, nazwa wymyślona, szablon wybrany, domena wykupiona. Projekt blog czas zacząć. „OK, three, two, one let’s jam…”
Nie będe jednak kończył tego wstępu tak szybko – dodam jeszcze parę słów o genezie tego bloga i mych planach dla niego. Nieco paradoksalnie mogę napisać, że tego bloga z recenzjami tworzę z przesycenia recenzjami właśnie. Może zabrzmi to nieco dziwnie, ale recenzowanie dla portali jest uzależniające i męczące jednocześnie. Choć po spisaniu tej myśli, nie brzmi ona wcale tak dziwnie -w końcu większość uzależnień do zmęczenia prowadzi. W przypadku recenzowania dla portali problemem jest pokusa „darmowej” książki i wynikający z tego brak czasu na czytania książek z innych źródeł.