Obudziłem się nagle, jakby ktoś wyrwał mnie z dna mrocznej otchłani. Powietrze wokół zdawało się ciężkie, niemal lepkie, jakby koszmar nadal czaił się w cieniach pokoju. Serce waliło mi w piersi niczym młot, a każdy oddech był rwany niczym po ucieczce przed czymś… Co nadeszło: Mordbot nieco mnie rozczarował. O tym, jak System Collapse skolapsował Pożeracza, przeczytacie zaś poniżej.
Kategoria: Książki Strona 6 z 84
Ostrzegam na wstępie i zawczasu: wpis poniższy stanowi dowód na znaczenie czasu i kontekstu w odczytaniach. Ponad osiem lat temu popełniłem odważny czyn czytelnicz0-recenzencki – nie dość, że przeczytałem dwa opasłe tomiszcza pełne opowiadań, to jeszcze zrecenzowałem je wspólnie. Wtedy twory Jacka Vance’a pozostały w cieniu składających mu literacki hołd, ale powrót po latach pozwoli mi bardziej docenić tekst źródłowy. Kroniki umierającej Ziemi okazały się być lekturą wysoce przyjemną.
Fuck Putin. Tym oto koniecznym pozdrowieniem chciałbym zaprosić na kolejną wyprawę do korzeni wojny w Ukrainie. Niecały rok temu recenzowałem na blogu Apartament w hotelu Wojna, który to ukazywał początki i konsekwencje wojny w Donbasie. W końcu jednak sięgnąłem też po książkę zbierającą liczne perspektywy na wydarzenia, które poprzedziły i niejako dały podwaliny do wspomnianych konfliktów, czyli tak zwany Euromajdan. Zwrotnik Ukraina to zbiór, którego Jurij Andruchowycz jest redaktorem, ale zasadniczo głos oddaje innym.
We wstępie do pierwszej na tym blogu recenzji książki autorstwa Roberta Silverberga popełniłem ryzykowne stwierdzenie, że Amerykanin jest autorem znanym nad Wisłą głównie z nazwiska. Jednak za sprawą klasyczno-wznowieniowych wysiłków wydawnictwa MAG czy też od niedawna i wydawnictwa Vesper ta hipoteza już w ogóle nie będzie warta ni funta kłaków. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę ogrom zasobów, z których można czerpać. Cóż, tak czy tak: Człowiek w labiryncie to kolejna cegiełka
Przystępując do pisania niniejszego wstępu, przejrzałem sobie listę wpisów opatrzonych tagiem „wydawnictwo PIW” i z pewnym zdziwieniem odkryłem, że jak dotąd recenzowana była tylko jedna książka z ich serii Proza Dalekiego Wschodu. Może gdybym zdał sobie sprawę z tego nieco wcześniej, to Wyznanie maski nie siedziałoby ponad rok na półce, cierpliwie czekając. Wyczekiwać zaś nie musicie Wy, gdyż poniżej przekonacie się, jak udało się moje pierwsze literackie spotkanie z jednym z wielkich nieunoblowanych.