"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Kategoria: Recenzje Strona 91 z 99

Groteską odmalowane panoptikum, czyli „Tytus Groan” Mervyna Peake’a

Będąc młodą lekarką na rubieży… Wróć. Będąc młodym studentem w Poznaniu, przykładnie się przykładałem do czytania. Nie zawsze się udawało, ale pamiętam na przykład zajęcia poświęcone Waverley’owi Waltera Scotta, na których jako jedyny z dwóch grup przeczytałem całość, a ambitnie starał się jeszcze dobry kolega, który dotarł do niemal połowy. Studenckie olewactwo na bok odkładając, bardzo żałuję, że na żadnej podstawowej, dodatkowej ani nawet seminaryjnej liście nie znalazł się Mervyn Peake i jego Tytus Groan. Kto wie, czy licencjacka ma praca nie spełzłaby na inne tory i przeskoczyła Atlantyk.

tytus groan

Projekt okładki autorstwa samego Peake’a

Rozdwojenie subiektywne i niezwykle długi tytuł, czyli „Umierająca Ziemia. Oczy Nadświata” Jacka Vance’a i „Pieśni Umierającej Ziemi” pod redakcją George’a R.R. Martina i Gardnera Dozois

Jestem czytelnikiem ciekawskim i przekornym zarazem. Ciekawość ta wspiera i wiąże się z lubością eksplorowania dzieł klasycznych – nie tylko z zakresu fantastyki, ale literatury w ogóle. Pewnego razu właściwości te sprowadziły mnie za próg bydgoskiej filii księgarni Tak Czytam i doprowadziły do zakupu (między innymi) Umierającej Ziemi. Oczu Nadświata oraz Pieśni Umierającej Ziemi. Promocyjna synchroniczność była zbyt silna, by sobie odmówić – zwłaszcza, że naczytałem się tyle dobrego o klasycznym dziele. Zacząłem, oczywiście, od protoplasty i porwany nie zostałem. Wbrew temu sięgnąłem niedawno po zbiór pokłony oddający i… się zachwyciłem. Wpis ten będzie próbą dojścia do tego, jak do tego doszło.

vance00000

Krew jej dawne bohatery, czyli „Czterdzieści i cztery” Krzysztofa Piskorskiego

Epoka romantyzmu jest jednym z najsilniej reprezentowanych okresów w polskiej literaturze. Wieszcz poetę poetą poganiał, a w szkole pozna się i tak tylko ułamek tej przebogatej epoki. Jednocześnie współczesna fikcja bardzo rzadko wraca do równoległego okresu historycznego. Ciekawych rzecz działo się wiele, więc ciekawe, że średniowiecze czy też schyłek Polski szlacheckiej tak bardzo dominują. Krzysztof Piskorski wypełnia nie tylko tę lukę, ale w dodatku wzbogaca niezbyt bogaty dorobek polskiej fantastyki steampunkowej. I robi to w świetnym stylu w Czterdzieści i cztery.

czterdzieści i cztery okładka

To jest kosmos dla starych (nie)ludzi, czyli „Wojna starego człowieka” Johna Scalziego

Wojna starego człowieka czytana zaraz po Zoo City stała się dla mnie doskonałą ilustracją pewnego czytelniczego paradoksu oraz tego, jak ważne jest wewnętrzne szufladkowanie. Powieść Lauren Beukes nie wzbudziła we mnie zachwytu, ale rozkładając ją na czynniki pierwsze, dostrzegłem dlaczego mogła się wielu podobać (w tym jury nagrody Arthura C. Clarke’a). John Scalzi poczęstował mnie zaś solidną dawką poczucia humorów i rozrywki – książkę jego autorstwa pochłonąłem ekspresowo (co często mi się nie zdarza), ale oceniając ją na chłodno, nie do końca rozumiem, czemu wzbudziła aż tyle zachwytów.

wojna0

Pożarci przez miasto, czyli „Zoo City” Lauren Beukes

Choć niektórym urban fantasy kojarzyć się może z pewnym niezbyt uroczym redaktorem, to w przypadku tekstu chodzi o jeden z najmłodszych fantastycznych podgatunków. W tym czasie dorobił się kilku niezłych autorów i ciekawych przedstawicieli, wśród których warto wspomnieć prześwietne Nigdziebądź czy rozrywkowo intensywną serię Jima Butchera. Względnie trudno jednak znaleźć udane wypady poza obszary europejsko-amerykańskie. Zoo City Lauren Beukes wypadem takim jest i to w dodatku uhonorowanym nagrodą im. Arthura C. Clarke’a.

zoo0

Strona 91 z 99

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén