Od poprzedniej zbiorczej recenzji WKKM minęło już całkiem sporo czasu. Niemal półroczna przerwa nie wynikała z niczego konkretnego – po prostu książkowo byłem zaabsorbowany i nie odczuwałem chęci pożyczania kolejnych tomów. Okazało się, że ma niechęć sprowadziła mnie na drogę błędów i wypaczeń, gdyż ze sporym opóźnieniem trafił w me ręce jeden z najlepszych komiksów, jakie dane było mi czytać.
Kategoria: Recenzje Strona 95 z 99
W przypadku Harukiego Murakamiego byłem czytelniczym hipsterem, czyli zacząłem go cenić jako autora zanim jeszcze zawojował polski rynek. Zaczęło się od Norwegian Wood, potem Kafka na brzegu i byłem kupiony. Podobała mi się mieszanka poetyckiego języka, wyalienowanych bohaterów, sentymentalnej atmosfery, muzyki i niepokojących, absurdalnych wtrętów rodem z realizmu magicznego. Nieodgadnione przypadki osobowo-literackie sprawiły, że Mężczyźni bez kobiet to mój powrót do Murakamiego po dość długiej przerwie.
Legiony, Piłsudski, Cud nad Wisłą, zamach na Gabriela Narutowicza – ze względu na program nauczania historii w gimnazjum i liceum większość osób dwudziestolecie międzywojenne kojarzy raczej hasłowo. Jest Powstanie Wielkopolskie i powstania śląskie, ale siłą rzeczy okres ten ciąży ku Warszawie. Nie jestem wielkim fanem powieści historycznych (choć i nie stronię od nich) i ten okres historii nie pasjonuje mnie specjalnie, lecz przekora, ciekawość i okładkowa rekomendacja Juliusza Machulskiego przekonały mnie, by przyjąć egzemplarz do recenzji.
Inna dusza to powieść, co do której miałem absolutną pewność, że ją przeczytam. Moje miasto, moja dzielnica, podobne roczniki, znane ulice i zakamarki – daleko mi do stwierdzenia, że to o mnie, ale na pewno niepokojąco blisko mnie. Pamiętam tamtą sprawę, choć nie pamiętam strachu. Może moi rodzice zaczęli bardziej uważać, ja byłem szczylem i nie miałem zamiaru się przejmować jakimś psycholem. Dziś zaś, po lekturze, niepokój odczuwam intensywnie.
Jeszcze nie tak dawno recenzowałem na blogu ciekawą, lecz kipiącą od mizoginii powieść Ewa jutra Villiersa de l’Isle-Adam. Los w osobie/podmiocie Wydawnictwa Kobiecego postanowił wyrównać ideologiczne szale i obdarzył mnie powieścią feministyczną co się zowie. W dodatku centralny temat Od urodzenia w literaturze pojawia się raczej pobocznie. Tematem tym są narodziny, ich otoczka oraz konsekwencje.




