Odcinek to słowo, które kojarzy się dziś głównie z produkcjami telewizyjnymi. Jednak, jak zapewne część z Was wie, słowo to ma pochodzenie gazetowo-literackie i swego czasu oznaczało dolną część gazety odciętą od reszty linią. Cóż znaleźć można było na tych oddzielnościach? Z początku publikowane były tam podróżnicze memuary, a potem powieści i to wcale nie jakieś poślednie. Fragmenty Komedii ludzkiej Balzaca publikowane w 1836 doprowadziły do podwojenia nakładu La Presse, a z czasem autorzy stali się gwiazdami prasy codziennej. Dlaczego w ogóle o tym piszę? Nie chcę tu przybliżać historii takich wydawnictw (choć ciekawostek z nimi związanych jest wiele), a raczej zwrócić uwagę na potencjalny powrót tego trendu i Wasze zdanie o nim poznać.
Kategoria: Roztrząsanie Strona 8 z 19
Od dawien dawna powtarzam i nawet we wstępach do wpisów już o tym wspominałem: warto czytać inne blogi. Już nie raz zainspirowałem się treścią cudzych wpisów i przyznaję to otwarcie. Tym razem winowajczynią jest pewna Bałwochwalica i jej recenzja Świata w płomieniach Siri Hustvedt. Część tekstu poświęcona jest bowiem maskom, które przywdziewać musi główna bohaterka. Dziś więc zapraszam do przypatrzenia się motywowi maski w literaturze.

Marco Ortollan, marcoortolan.artelista.com
Na początku grudnia opublikowałem pierwszy post planowanego cyklu o książkach, które zmieniły świat. Inne tematy i czytelnicze obłożenie sprawiło, że jest to jak na razie jedyna część. Potencjalnych kandydatów do serii nie brakuje, ale brakuje za to czasu. Dziś jednak mam dla Was historię, którą chciałem się podzielić czym prędzej. I to pomimo faktu, że nieco naciągnę wstępne założenia cyklu. Ta historia bowiem opowiada o tym, jak jednak książka zmieniła świat jednego człowieka. Poznajcie Mohameda Baruda.
Od poprzedniego wpisu motywującego minęły już ponad trzy miesiące, najwyższa więc pora na kolejny. Nie chciałem iść na łatwiznę i sięgać po żaden z tropów przychodzących do głowy od razu, więc nieco się głowiłem. Dopiero w trakcie lektury Pierwszego bandziora spłynęło na mnie olśnienie, którego przebłysk widać i w recenzji. Lustra jako przedmioty użytkowe zastosowań mają wiele – od domu, przez motoryzację aż po naukę, lecz artystycznie odnajdują się głównie w sztukach wizualnych. W literaturze jednak ich nie brakuje, a w tym wpisie zaprezentowane zostaną co ciekawsze lub pamiętne ich wystąpienia. Dobór będzie to subiektywny i nastawiony na uzupełnienia z Waszej strony.
Niniejszy wpis sponsorują słabości Pożeracza. Pierwszą z nich jest chorobliwa wręcz potrzeba dorzucania swoich trzynastu groszy do wszelkich dyskusji okołoblogowych. Drugą jest przypadłość trapiąca większość blogerów, czyli lubowanie się w samozwrotności prowadzące do tego, że na blogach najlepiej wyświetlają się wpisy o… blogach. Ułomność trzecią nazwać roboczo i nieco koślawo mogę nazwać pośrodkowością – gdy w przeróżnych sporach, dyskusjach i innych przepychankach rysują się podziały i rosną mury, mnie przeważnie można spotkać siedzącego okrakiem gdzieś na środku barykady. Taki ze mnie dziwny stwór, że próbuję zrozumieć strony obie i obu nie szczędzę krytyki.