Może to być mylne wrażenie spowodowane mymi doświadczeniami czytelniczymi, ale w literaturze prym wieść zdają się narracje poświęcone relacjom synów z ojcami. Większość z Was jest pewnie w stanie od ręki podać więcej niż jedną taką opowieść i to z literackiego planu pierwszego. Ile zaś znacie tych o relacjach synów z matkami? Coś poza Edypem? Jeśli zachowasz pamięć o grzechu Andrea Bajaniego pozwoli Wam poszerzyć ten zbiór, a poniższa recenzja podjąć decyzję o lekturze (lub nie).
Wiadomość o śmierci matki, która lata temu porzuciła rodzinę dla kariery za granicą, jest jak wyzwolenie lawiny w życiu Lorenza. Podróż do Rumunii na jej pogrzeb przywołuje w nim szczątki wspomnień: od wspólnych chwil z dzieciństwa, przez jej coraz rzadszy kontakt, aż po całkowite zerwanie więzi. Z tych urywków i rozmów ze znajomymi matki próbuje odtworzyć jej losy i zrozumieć, jak doszło do tego, że zmarła w samotności. Bukareszt dla niego nie tylko rodzinna historia, ale i poznanie kraju wciąż rozdartego między spuścizną reżimu Ceaușescu a nowym, zachodnim porządkiem.
Jeśli zachowasz pamięć o grzechu to powieść, w której główny wątek jest niejako dwudzielny. Obraz relacji syna z matką składa się bowiem z retrospekcji skupionych na rodzicielce i jej stopniowym znikaniu oraz refleksji syna odkrywającego jej rumuński światek oraz mierzącego się z własnymi reakcjami na całą sytuację. Protagonista jest obecny i ważny w tych przebłyskach z przeszłości, ale na pierwszy plan wysuwa się dopiero po (dosłownym) zniknięciu matki. Takie przeplatanie pozwala lepiej poznać główną (nie)parę, a także niuansuje ich portrety. Ciekawe w sobie jest porównywanie tego, jak Lorenzo postrzega Lulu jako dorosły, a jak jako dziecko. Czytelnik zostaje zaś z pytanie, jak poradziłby sobie z wybaczaniem (lub nie) rozłąki i porzucenia.

Solidną robotę okładkową tu widzę
Jak to czasem w sztuce bywa, znaczące jest także to, co ukazane nie zostało. Tu takie wymowne braki są dwa. Pierwszy z nich związany jest z wyborem narracyjnym autora, czyli nieoddaniem głosu matce protagonisty. Czytelnik zmuszony jest zbudować sobie obraz Lulu z jej odbić w retrospekcjach Lorenza oraz jego współczesnych rozmów z osobami bliskimi jej w taki lub inny sposób. Gdy dodać do tego fakt, że główny bohater raczej nie szafuje wyrokami, ciężar oceny (lub decyzja o powstrzymaniu się od niej) tym bardziej spada na odbiorcę. Drugim zaś niedoborem jest marginalizacja postaci ojca. W końcu to nie tylko Lorenzo został przez matkę porzucony, ale i jego ojciec przez żon, a za sprawą takiego przebiegu ich żywotów, to właśnie rodziciel wychowywał protagonistę, kształtował go. Następuję tu więc swoiste odwrócenie: brak matki zdaje się być ważniejszy niż obecność ojca. Z drugiej jednak strony sama postawa Lorenza, jego charakter i postępowanie zdają się świadczyć o czymś przeciwnym. Czytelniku, interpretuj na własne ryzyko.
W Jeśli zachowasz pamięć o grzechu niebagatelną rolę odgrywa też tło i zintegrowane z nim niejako postaci z planu drugiego. Chodzi mianowicie o Rumunię i jej mieszkańców mierzących się z postkomunistycznymi konsekwencjami. Doskonałą metaforą tego bagażu i ech pozostałych po nich konfliktów jest monumentalny Pałac ludowy, symbol dawnej władzy, który powraca i pozostaje obecny w tle wędrówek protagonisty po Bukareszcie. Znaczące jest też kolonialne niemalże zachowanie Włochów, którzy przybywają na te rubieże robić biznesy, a Rumunów i Rumunów traktują instrumentalnie. Widać tu zwłaszcza na przykładzie młodych kobiet zatrudnianych w firmie Lulu, w przypadku których wyczuwalne są seksualne podteksty. Główny bohater stara się powstrzymać od takiego postrzegania, lecz nie w pełni mu się to udaje.
Drzazgi wydały powieść wartościową na kilku płaszczyznach. Jeśli zachowasz pamięć o grzechu to powieść o relacji syna z matką i przewrotny obraz jej nieobecności, a na marginesach także ciekawe spojrzenie na Rumunię. Andrea Bajani powieść zwięzłą acz treściwą, ale jednocześnie dużo miejsca zostawia czytelnikowi – zwłaszcza poprzez to, co niepokazane.
Czasami po szkole zabierałaś mnie do pracy, bo musiałaś coś dokończyć. Siedziałem w twoim gabinecie na pierwszym piętrze, otwierałem zeszyty z zadaniami domowymi, kręciłem się w tę i we w tę na obrotowym fotelu, czasem wychodziłem na wewnętrzną galeryjkę i opierałem się o balustradę. Z góry widziałem, jak pospiesznie idziesz z kimś, kto coś do ciebie mówi, jak kiwasz głową, jak ten ktoś w pewnym momencie się zatrzymuje. I podobało mi się, że aby z tobą porozmawiać, ludzie muszą towarzyszyć ci przez kawałek drogi, a potem zawrócić.
Luiza
Opuszczenie przez matkę z perspektywy męskiej. Ciekawe.
Szkoda, że postać ojca została zmarginalizowana – przecież to on był przy synu cały czas. Hm.
pozeracz
Niby szkoda, ale wygląda na to zabieg w pełni celowy, gdyż jest on tak bardzo bez głosu, że przypadkiem to być nie mogło.
Ambrose
Relacje dzieci-rodzice to wdzięczny literacki temat (szczególnie jeśli naznaczone są urazą, krzywdą, traumą). Tutaj dodatkowo kusi spojrzenie na Rumunię, która choć geograficznie bliska, to jednak jest w naszym kraju słabo poznana. Zaś sam motyw opuszczenie, kojarzy się z pisarstwem Eleny Ferrante (np. z powieścią „Córka„).
pozeracz
Aż zacytuję pana Larkina:
„They fuck you up, your mum and dad.
They may not mean to, but they do.
They fill you with the faults they had
And add some extra, just for you.”
A za Ferrante zabiorę za rok lub pięć, gdy zupełnie przeminie nawet echo hype’u ;P