Z klasyką science fiction bywa podobnie jak i z klasyką literatury w ogóle: niby przetrwanie próby czasu (oraz uznanie krytyków) powinny gwarantować czytelniczą satysfakcję, lecz rzeczony upływ czasu oraz osobnicze idiosynkrazje mogą na manowce prowadzić. Tym nadmiernie rozbudowanym zdaniem chciałem niekoniecznie subtelnie wskazać na powtórkę z Helikonii. Tau zero / Korytarze czasu Poula Andersona to (o)powieści z Pożeraczem nie w pełni kompatybilne.
Tag: science-fiction Strona 1 z 19
Część z Was po rzuceniu okiem na okładkę zapewne najdzie przemożna chęć zadania Pożeraczowi pytania: „Pożeracz, czyżbyś nie miał dość rozpoczętych serii książkowych?” Z delikatnym rumieńcem wstydu trudno mi zaprzeczyć, ale jednocześnie nie mam szans z mroczną stroną mego czytelniczego serca – tą pożądającą tasiemcowych cykli z przerośniętym lore. W pewnym więc sensie me sięgnięcie po Wywyższenie Horusa było nieuniknionym.

Nie ma szczęścia Kultura do polskiego rynku. Przeważnie takie uznane, w rankingach powracające serie są wydawane w całości i łapią czytelniczą przyczepność w fantastycznym światku. Cykl Iana M. Banksa porzucił swego czasu Prószyński, a niedawna próbka Zysk i S-ka też wygląda na obumarłą. Cóż, ja zamierzam być konsekwentny i dlatego sięgnąłem po tylko częściowo o cykl główny zahaczający zbiór The State of the Art.

Zacznę od pewnej konstatacji po części oczywistej, a po części i smutnej: o sukcesie książki nie decyduje li tylko jej wartość literacka. Siedem lat temu Rebis wydał tę samą książkę, ale dopiero siedem lat później za sprawą jest szansa na wydanie reszty serii. Czy pierwszy wydawca nagle stracił wiarę w autora? Czy Vesper ma do czynienia z innym rynkiem? Znacie odpowiedzi na te pytania. Ja zaś postaram się Wam pomóc w decyzji, czy warto sięgnąć po Dzieci ruiny.
Spośród setek podziałów i kategorii, które można zastosować do literatury, jednym z bardziej praktycznych jest rozróżnienie na te książki, które się zapomina, i te, które zapadają w pamięć. Taka kwalifikacja nie musi być wcale równoważna z jakością, bo często mocne piętno odciskają powieści najgorsze. Z drugiej strony na straconej pozycji są te, które może i są niezłe, lecz w zasadzie niemal niczym się nie wyróżniają. Taka lektura potrafi czasem zapewnić silne wrażenia, lecz szybko zostają one przyćmione przez kolejne czytelnicze doświadczenia. Sprawdźmy, jak w tym podziale odnajduje się Obca Pamięć, debiut Dana Krokosa, a jednocześnie jedna z pierwszych propozycji wydawnictwa Drageus.


