Fuck Putin. Tym oto koniecznym pozdrowieniem chciałbym zaprosić na kolejną wyprawę do korzeni wojny w Ukrainie. Niecały rok temu recenzowałem na blogu Apartament w hotelu Wojna, który to ukazywał początki i konsekwencje wojny w Donbasie. W końcu jednak sięgnąłem też po książkę zbierającą liczne perspektywy na wydarzenia, które poprzedziły i niejako dały podwaliny do wspomnianych konfliktów, czyli tak zwany Euromajdan. Zwrotnik Ukraina to zbiór, którego Jurij Andruchowycz jest redaktorem, ale zasadniczo głos oddaje innym.

zwrotnik ukraina okładka

Książka ta stanowi bowiem próbę odpowiedzi na to, jak się narodził Majdan, oraz spojrzenia trochę głębiej niż czyniły to prasowo-medialne relacje. Gwoli przypomnienia wspomnieć można, że za punkt startowy uznać można lokalną demonstrację przeciwko despotycznej decyzji prezydenta Janukowycza o nieratyfikowaniu umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Ze sprzeciwy zrodził się ogólnokrajowy ruch, który stał się symbolem nadziei i odnowienia ukraińskiego społeczeństwa, a przez władyków (z powodu ich geopolitycznych inklinacji) postrzegany był jako zagrożenie niemal śmiertelne.

Andruchowycz oddaje głos świadkom wydarzeń: historykom, socjologom, pisarzom. I to właśnie sprawia, że Zwrotnik Ukraina to wartościowa lektura. Są tu bowiem różne spojrzenia na wydarzenia – perspektywy wielorakie nie tylko ze względu na wspomnianą rozmaitość wykształceń czy też zawodów, ale też na ścieżki życiowe i nawet miejsca zamieszkania. Głos mają bowiem nie tylko sami Ukraincy (także mieszkający poza krajem), ale też Andrzej Stasiuk,  Timothy Snyder czy też Martin Pollack. Zróżnicowane są także formy i style, niektóre z relacji są osobiste, inne bardziej polityczne lub też naukowe. Wspólnymi mianownikiem jest za to unikanie prób oceny czy też prorokowania. To zadanie może wziąć na siebie czytelnik, ale nawet po tylu latach i doświadczeniu (choćby i pośrednim) konsekwencji, nie jest to zadanie proste.

euromajdan

Dziś inaczej się patrzy na te teksty i z tej perspektywy jakże proroczo brzmią słowa Jacka Świądera, który zrecenzował Zwrotnik Ukraina dla Gazety Wyborczej: Ukraińcy, choć 26 października wybrali „kierunek europejski”, zdają sobie sprawę, że wobec potęgi Rosji są zdani na siebie. Zresztą od początku pytani, jak można im pomóc, mówili: chyba tylko moralnie, myślcie o nas i módlcie się za nas. Tak mówią ludzie gotowi na wszystko. Może to zabrzmi wręcz okrutnie, ale wojna dodaje tym wypowiedziom dodatkowej głębi – pozwala je odczytywać w świetle, które cień zobaczył chyba cytowany redaktor. Jednak należy od razu też zaznaczyć, że nie ujmuje to wcale dramatyzmowi tamtych wydarzeń, nie umniejsza strachu i bólu wyrażanego przez narratorów widzących śmierć, ból i polityczny terror w wydaniu bardzo fizycznym.

Zwrotnik Ukraina stanowiła lekturę ciekawą, wartościową od razu po swojej premierze. Jednak okrutny historii chichot sprawił, że z czasem na znaczeniu zyskała. Zróżnicowanie głosów na różnych poziomach oraz ogólna przystępność tekstów wraz z ładunkiem emocjonalnym części z nich czynią zbiór redagowany przez Jurija Andruchowycza zdecydowanie wartym uwagi i czasu.

W pojedynkę nie znaczymy nic, jesteśmy przystawką do obiadu dla ludzi, którzy uważają że rządzą światem. Gdy jest nas więcej, jesteśmy siłą, która może stanąć w gardle każdej armii niegodziwców.