Literatura japońska to jedna z tych literatur krajowych, która została w popularnym postrzeganiu zdominowana przez jednego autora. Współcześnie na rynku rządzi niepodzielnie Murakami, a innym autorom przebić się za to trudno. Jednak czytelnik chcący lepiej poznać dorobek literacki tego kraju ma zawsze do dyspozycji rozwiązanie jakże proste i przyjemne: sięgnąć po klasyków. Plan taki miałem od dawna, ale okazję schwyciłem dopiero, gdy Kobieta z wydm ukazała się w mym ulubionym allegrowym second-handzie. W końcu mogłem spotkać się z Kōbō Abe.
Ostatnie wpisy
-
Zaskakująca intensywność, czyli „Gry Nemezis” Jamesa S.A. Coreya
25 lutego, 2021
-
Surowa subtelność, czyli „Utracony dar słonej krwi” Alistaira MacLeoda
19 lutego, 2021
-
Parszywa (nie)dwunastka, czyli „Zodiaki. Genokracja” Magdaleny Kucenty
12 lutego, 2021
-
Na sinusoidzie, czyli „Każde martwe marzenie” Roberta M Wegnera
4 lutego, 2021
-
Szeroki margines, czyli „Kwiaty w pudełku” Karoliny Bednarz
27 stycznia, 2021