Na początek sprostowanie – wiem, że dziś na blogu miała ukazać się recenzja pierwszego tomu Obrazków z Imperium. Nie będzie jej jednak. Dlaczego? A to dlaczego, że przeczytawszy rzeczony tom i przemyślawszy sprawę, doszedłem do wniosku, że mógłbym wyświadczyć książce niedźwiedzią przysługę (w języku angielskim jest ładnie słówko, które tu świetnie pasuje: disservice). Zamiast tego postanowiłem spróbować Was przekonać do serii Gamedec jako całości.
Miesiąc: październik 2015
Wielki i misterny plan Qbusia wchodzi w kolejny etap realizacji, nadszedł bowiem czas na pierwszy wywiad. Interlokutorem łaskawie zgodził się zostać Marcin Przybyłek, czyli autor najlepszego cyklu science-fiction na polskim rynku, czyli serii Gamedec. Jutro w księgarniach zjawi się kolejny (ponoć, chlip chlip, ostatni) tom przygód Torkila, niegdyś gierczanego detektywa, a dziś jednej z ważniejszych postaci Imperium. Od siebie tylko dodam tylko szybko, że rozmowa (nawet wirtualna) z Marcinem jest zawsze niezwykle stymulująca intelektualnie i mam nadzieję, że czytanie też takie będzie.
Qbuś: Na początek pytanie, które może i nie powinno otwierać wywiadu, ale jako fan serii nie mogę się powstrzymać. Czy to na prawdę koniec? Co z Torkilem? Co ze światem?
Qbuś zawsze był dziwnym czytelnikiem czasopism komputerowych. Jeszcze w czasach środkowo-podstawówkowych, nieco z przypadku, stałem się posiadaczem jednego z numerów Świata Gier Komputerowych. Spodobało mi się i zostałem regularnym czytelnikiem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że posiadałem tylko Commodore C64, o którym nikt już wtedy nigdzie nie pisał. Teraz zaś czasu na granie nie mam za wiele, gram w zasadzie tylko w gry Blizzarda i gry z serii Civilisation, ale i tak czytam Pixela.