Przyznam się Wam zupełnie szczerze, że czytam bardzo mało blogów nieksiążkowych. W dodatku większość z nich, niczym i ja, stroni raczej od przeróżnych akcji, łańcuszków i tym podobnych. Dlatego też w tym roku o Share Week dowiedziałem się dopiero z bloga UnSerious, której za promocyjne wysiłki dziękuję. Was do udziału w akcji też namawiam, choć trwa ona tylko do końca miesiąca, więc czasu wiele nie zostało.
Rok: 2019 Strona 9 z 13
Kultura to jedna z tych dziedzin życia, w których sprawdza się znany frazeologizm „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. Wspólnota historii i dorastanie w podobnych warunkach sprawia, że polskość będzie postrzegana inaczej od środka, a inaczej z zewnątrz. Japonia utracona to spojrzenie na Kraj Kwitnącej Wiśni o tyle ciekawe, że pisane z perspektywy Amerykanina, który jednak w pewnej mierze w tamtejszą kulturę wsiąknął i pokochał.
Niemal cztery miesiące temu na blogu niniejszym pojawił się wpis, który po części był reakcją na relacje z Literackiej Stolicy, ale też próbą wysondowania odwiedzających pod kątem zagadnień Pożeracz zajmujących. Miałem zaprezentować wyniki ankiety dużo prędzej, lecz przeszkodziły w tym niedoczas i nieuwaga. Ale o tym poniżej.
Bywają książki, które chodzą za człowiekiem – gdzieś, kiedyś przez kogoś wspomniane, a potem powracające co jakiś czas w rozmowach lub okoliczności zbiegach. W moim przypadku nie ma chyba żadnej innej, która by tak długo za mną podążała jak Wielkie solo Antona L. O powieści Herberta Rosendorfera usłyszałem pierwszy raz kilkanaście lat temu na pewnym forum, o ile mnie pamięć nie myli, przy okazji dyskusji o filmie i książce Jestem Legendą. Wiosen minęło wiele i dopiero za sprawą lokalnej biblioteki tułaczka dobiegła końca.