Gdy wpadłem na pomysł serii wpisów o książkach, które zmieniają świat, nie spodziewałem się, że będą się one pojawiały tak rzadko. Minął niemal rok od pierwszego wpisu, a ten jest dopiero trzeci w serii. W dodatku drugi wymagał pewnego naciągania, by dopasować go do moich wstępnych założeń. Moim zamiarem było bowiem pisać o książkach, które zmieniły świat w sposób nie tylko literacki, a do tego chciałem uniknąć oczywistych oczywistości. Z tych właśnie powodów nie chciałem więc Biblii ani też Roku 1984. Jednak dzisiejsza książka, Grzęzawisko Uptona Sinclaira, pasuje do tych kryteriów idealnie, a w dodatku w Polsce zdaje się być mało znana.
Osoby interesujące się literaturą amerykańską dwudziestego wieku zapewne kojarzą Uptona Sinclaira, ale dla większości chyba będzie co najwyżej autorem kojarzonym mgliście. Może niektórzy kojarzą go za sprawą prześwietnego Aż poleje się krew, który to film powstał na podstawie powieści Nafta (ang. Oil!). Jednak sam Sinclair był człowiekiem na tyle ciekawym, że warto poświęcić mu kilka(dziesiąt) słów. Aktywizm społeczny Amerykanina ma korzenie w jego dzieciństwie – za sprawą konfliktów z rygorystyczną matką często przebywał z bardzo zamożnymi dziadkami, dzięki czemu na własne oczy zobaczył dysproporcje panujące w USA. Upton pokochał książki już w wieku pięciu lat, a gdy miał lat siedemnaście (jako student City College of New York) zarabiał na pisaniu żartów, artykułów do prasy chłopięcej i literatury groszowej (ang. dime novels) wystarczająco dużo, by przenieść rodziców do lepszego mieszkania.
Był aktywny politycznie jako socjaldemokrata, dwukrotnie kandydował na gubernatora Kaliforni. Za drugim razem, w 1934 roku, poparcie Partii Demokratycznej udało mu się zdobyć za sprawą programu End Poverty in California movement (EPIC), w którym udział brał także Robert A. Heinlein. Przegrał jednak z urzędującym Frankiem Merriamem, który miał poparcie hollywoodzkich bossów, co zaowocowało powstaniem propagandowych filmów wymierzonych w Sinclaira. Bronił praw pracowniczych i był nawet aresztowany za czytanie z Karty praw Stanów Zjednoczonych podczas strajku w Liberty Hill (1923 San Pedro maritime strike). Był też założycielem i głównym udziałowcem utopijnej kolonii Helicon Home Colony, która została założona według modelu wymyślonego przez Charlotte Perkins Gilman. Po roku działania i pożarze, w którym zginęła jedna osoba, kolonia została zamknięta. Tu następuje zaś pewien zgrzyt, bo kolonia miała rygorystyczne warunki przyjęcia i między innymi nie przyjmowała Afroamerykanów ni Żydów.
Wracając jednak do literatury, po ukończeniu Uniwersytetu Columbia zaczął pisać książki, które początkowo nie odniosły sukcesu komercyjnego, choć przez krytykę przyjmowane były pozytywnie. Sukces i rozpoznawalność przyszły w roku 1905, gdy wydane zostało własnie Grzęzawisko. Powieść opisuje tragiczne losy Jurgis Rudkus, imigranta z Litwy, i jego rodziny. Litwin przechodzi drogę od nadziei na wolność, przez rozczarowanie trudnymi warunkami pracy aż po biedę, wyzysk, kalectwo i całe spektrum ludzkich tragedii. Sinclair spędził kilka tygodni pracując w tuczarniach i zakładach mięsnych w Chicago, by od podszewki poznać przemysł mięsny i ukazać go w pełnej „krasie”. Jego podejście było na tyle bezpośrednie, że książka była odrzucana przez kolejnych wydawców jako zbyt brutalna i szokująca. Dopiero po seryjnej publikacji w socjalistycznej gazecie, Appeal to Reason, na wydanie książkowe zdecydowało się Doubleday. Co ciekawe, pierwsze polskie wydanie ukazało się nakładem Dziennika Ludowego w Chicago, w tłumaczeniu niejakiego S.M.S i pod tytułem Bagno.
Upton Sinclair napisał Grzęzawisko, żeby promować swe socjalistyczne przekonania i ukazać piekło eksploatacji pracowników fabryk, ale efekt publikacji okazał się znacznie bardziej namacalny. Czytelnicy skupili się bowiem nie na ucisku, a na kwestiach związanych z bezpieczeństwem żywności. Sam autor mówił, że zyskał sławę nie przez walkę o prawa pracownicze, ale dlatego że ludzie nie chcieli jeść mięsa zakażonego gruźlicą. Socjalistyczne zapędy autora sprawiły, że prezydent Roosevelt nazwał go wariatem (ang. crackpot) i nie wierzył w wiarygodność Sinclaira… póki sam nie przeczytał książki. Po lekturze stwierdził, że trzeba podjąć radykalne kroki przeciw aroganckiej i samolubnej chciwości kapitalistów. Roosevelt wysłał Charlesa P. Neilla (Labor Commissioner, czyli odpowiednik naszego ministra pracy) i znanego społecznika Jamesa Bronsona Reynoldsa z zadaniem przeprowadzenia inspekcji niektórych z zakładów mięsnych. Właściciele wiedzieli o nadchodzących wizytach, więc kazali dokładnie wysprzątać zakłady, ale Neill z Reynoldsem byli przerażeni tym, co zastali. Raport nie został opublikowany, a jedynie przekazany bezpośrednio do Kongresu, a presja publiczna doprowadziła do uchwalenia dwóch ustaw: Meat Inspection Act i Pure Food and Drug Act. Ta druga ustanawiała Biuro Chemii (ang. Bureau of Chemistry), które z czasem przekształciło się w wielu pewnie znaną Agencję Żywności i Leków (ang. Food and Drug Administration, FDA).
Choć Upton Sinclair nie był zadowolony z rezultatów publikacji (uważał, że przedsiębiorcom się poszczęściło, bo koszty i tak poniósł podatnik), ale trudno zaprzeczyć, że Grzęzawisko doprowadziło do wymiernych zmian. W dodatku autor to postać ciekawa, a przemysł mięsny współcześnie jest w symptomatycznym centrum kapitalizmu.
Lektury uzupełniające
- Pełna powieść w serwisie Project Gutenberg
- Grzęzawisko na prerii, Polityka – megamasarnie 100 lat później
- Raport specjalny stacji PBS przygotowany z okazji stulecia powieści
Wszystkich mężczyzn tej samej rangi napuszczano na siebie i każdy żył w strachu przed utratą pracy, jeśli inny uzyskiwał w niej lepsze wyniki. Więc od góry do dołu całe to miejsce było jednym kipiącym kotłem zazdrości i nienawiści; nigdzie nie było lojalności ani przyzwoitości, nigdzie człowiek nie liczył się w konfrontacji z dolarem.
Ambrose
Świetny wpis! Nazwisko Upton Sinclair kołatało gdzieś w zakamarkach mojego umysłu, ale dopiero Twój tekst unaocznił mi jak intrygującym człowiekiem był ten artysta. Czuję się szczerze zachęcony by sięgnąć po „Grzęzawisko”, szczególnie z racji ukazania sposobu działania zakładów mięsnych w tamtych czasach.
pozeracz
Dziękuję pięknie. W gruncie rzeczy trudno uznać Sinclaira za autora nieznanego, ale i tak mogę zaryzykować takie zdanie: czasem to ci na uboczu mają większy wpływ na rzeczywistość niż ci na świeczniku.
5000lib
A tak na marginesie wpisu, jestem ciekawa jak definiujesz zmianę świata w kontekście wydawania książek i ich wpływu na tenże? Oczywiście, bez oczywistości :D.
Pozdrawiam,
pozeracz
Można to interpretować bardzo szeroko, ale ja wybieram wąską interpretację. Bo przecież zmiana gustów literackich, przekształcanie/odświeżenie gatunku literackiego to też forma zmieniania świata. Może i kiedyś sięgnę po takie książki, ale chwilowo koncentruję się na zmianach pozaliterackich – zmianach w prawie, w mentalności i tym podobnym.