Lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte to był szalony czas dla autorów science fiction (a pewnie i nie tylko) w USA. Wystarczy szybkie rzut patrzałką na bibliografię Roberta Silverberga, żeby przekonać się o dominacji ilości i maluczkości Remigiusza. Taka (nad)produkcja była konieczna, aby jako tako na siebie zarobić w tej niszy i tylko od kunsztu autora zależało, co z tego wyjdzie. Księga czaszek ukazała się w 1972 roku, w którym to Amerykanin wydał dwie powieści i pięć książek non-fiction oraz jeden zbiór opowiadań, a redagował pięć kolejnych.
Tag: literatura amerykańska Strona 1 z 6
Mój stosunek do Jądra ciemności Josepha Conrada doskonale pokazuje różnicę między literacką teorią, a własnym jej doświadczaniem. Jako student filologii angielskiej zdawałem sobie sprawę ze statusu tego tekstu w światku akademickim (czy też anglosasko-szkolnym) i znałem głośne reinterpretacje kinowe, ale dopiero z czasem zacząłem sam dostrzegać, jak często inni autorzy inspirowali się lub choćby nawiązywali do tego dzieła. Lektura W dół do ziemi Roberta Silverberga była swoistą kulminacją tego intelektualnego wędrowania.
Według wielu odbiorców kultury największym zarzutem, który można wytoczyć wobec dzieła kultury, jest bycie nudnym. Niech dany utwór będzie głupi, marny technicznie czy nawet wtórny, byle by nie był mdły. Justin Fenton postanowił opisać zdarzenia zdecydowanie nie nudne, a raczej bulwersujące czy wręcz wstrząsające. Niestety, Miasto jest nasze czyni niemało, by z tych dramatycznych faktów wyssać większość dramatyzmu. Po kolei jednak…
Ursula K. Le Guin jest autorką najczęściej na blogu obecną, która jednak nie doczekała się samodzielnej recenzji. Był co prawda smutno-okładkowy numer Nowej Fantastyki, ale to nadal nie to samo. Potrzeba było dopiero internetowo-antykwarycznego zakupu przy okazji, żeby wpis takowy zaistniał. Koniec końców ważne jednak jest to, że Opowieści orsiniańskie się tu znalazły, więc sprawdźmy, co kryje się za mylącą okładką poniższą.
Postanowienia wewnętrzne (w odróżnieniu od tych publicznych) mają taką zaletę, że można się nimi pochwalić wtedy, gdy już je spełnimy. Jakiś czas temu podjąłem zamiar dokończenia napoczętych serii obiecujących, a na pierwszy ogień poszedł w Polsce pokrzywdzony Daniel Abraham. Pierwszą część cyklu The Dagger and the Coin czytałem około dziesięć lat temu, więc trochę mi zeszło nim się z The King’s Blood zabrałem. Poniżej zaś przeczytać możecie, co z tego wynikło.