Nie, nie. Proszę nie regulować odbiorników, to nadal blog Pożeracza. To wszystko przez dzisiejszą pokręconą pogodę (słońce, deszcz, grad, słońce, grad, deszcz) w połączeniu z usilnym wyczekiwaniem wiosny rzuciły się Pożeraczowi pod mózgoczaszkę. W języku angielskim funkcjonuje koncept „comic relief„, czyli humorystycznych wstawek w dziełach, które poza tym są raczej poważne. Ten wpis może pełnić taką właśnie rolę.
A tak nieco bardziej serio – wizyta na BookRiot i zabawy z serii „tytuł książki, którą teraz czytasz opisuje Twoje…” zainspirowały mnie do stworzenia tego wpisu. Może z tego się narodzić cykl, ale to już zależy od weny i od Was. Jeśli okaże się, że mało kogo śmieszą takie zabawy, to zachowam je dla siebie. Jeśli zrobię z siebie prostaka, to tylko raz.
A na czym w ogóle ma polegać ta zabawa? Otóż – należy zastanowić się tytuł jakiej znanej (lub niekoniecznie) książki byłby najgorszym poradnikiem seksualnym. Na początek kilka pozycji (hue, hue) ode mnie:
- Syzyfowe prace
- Ogniem i mieczem
- Zbrodnia i kara
- Na Zachodzie bez zmian
- To nie jest kraj dla starych ludzi
- Wściekłość i wrzask
- I nie było już nikogo
- Strasznie głośno, niesamowicie blisko
- Ziemia obiecana
- Gloria victis
- Wszystko rozpada się
- Obcy w obcym kraju
Dobrze, dobrze. Kończę już. Przyznam bez bicia – zdecydowanie za dobrze bawiłem się, wymyślając te tytuły. Mam też nadzieję, że pośmiejecie się raczej ze mną niż ze mnie. Ale wiadomo, co o nadziei mówią przysłowia. Ja się jednak łudzę, że ktoś dopisze swoje propozycje.
Moje życie seksualne jest żałosne. Ostatni raz byłem w kobiecie zwiedzając Statuę Wolności. [Woody Allen, Zbrodnie i wykroczenia]
Ambrose
Ha, „Strasznie głośno, niesamowicie blisko” niesamowicie (wręcz strasznie) mi się podoba 🙂
Ja ze swojej strony dorzucę takie tytuły jak:
– „Doskonała próżnia”
– „Nagi cel”
– „Pustynna włócznia”
– „Okamgnienie”
– „Nie warto być małym”
– „Fiasko”
– „Głosy z ulicy”
– „Hokus Pokus”
– „Buszujący w zbożu”
pozeracz
Czyż to nie symptomatyczne, że jedyny komentarz pochodzi od mężczyzny? 😛
„Nie warto być małym” brzmi okrutnie, a „Buszujący w zbożu” kusząco.
Niekoniecznie Papierowe
O! „Syzyfowe prace” i „Nie warto być małym” to moi osobiści faworyci. A żeby nie było symptomatycznie – proszę bardzo:
-„Bogurodzica”
-„Żart”
-„Stary człowiek i morze”
-„Folwark zwierzęcy” (nie mogłam się oprzeć)
-„Wichrowe Wzgórza”
-„Sto lat samotności”
– i na koniec „Mein Kampf”
pozeracz
„Bogurodzica” mnie niepokoi, ale wygrywa „Mein Kampf” 🙂