Przyznam się Wam do pewnego faktu, który mógłby być iście wstydliwy dla stereotypowego samca wychowanego w wieku XX: nigdy nie ciągnęło mnie do westernów. Podobało mi się Siedmiu wspaniałych i zachwycałem się młodzieńczo Złotem Gór Czarnych, ale kowboje i Indianie jakoś nigdy nie zawładnęli moją wyobraźnią. Dlatego też początkowe doniesienia o wznowieniu Na południe o Brazos nie wzbudziły we mnie większych emocji – chyba nawet wcześniej nie słyszałem o tej powieści. Jednak kontakt ze strony wydawnictwa Vesper i wynikające z niego opinii poszukiwanie sprawiły, że postanowiłem dołączyć do Gusa i Calla w ich wyprawie na północ.
Kategoria: Książki Strona 71 z 89
Hanya Yanagihara przeszła przez polski świat książkowy niczym burza. Jej Małe życie zbierało wielce pochwalne recenzje w prasie, na blogach i było bardzo intensywnie promowane, zwłaszcza w pewnej znanej sieci. Z czasem pojawiły się także głosy sceptyczne, ale natężenie tej marketingowej burzy sprawiło, że postanowiłem przez jakiś czas trzymać się od tej powieści z daleka. Ta abstynencja trwała by pewnie jeszcze dość długo, gdyby nie rzut okiem na listę nowości w mej lokalnej bibliotece. Zdziwiłem się nieco, że Ludzie na drzewach są nie tylko obecni, ale i dostępni w mojej filii, a me osłupienie szybko przekształciło się w wypożyczenie. Na koniec zaś pozostawiło po sobie głównie rozczarowanie.
W zeszłym tygodniu pisałem o Czarodziejskiej górze Tomasza Manna jako o książce, która od dawna za mną „chodziła” i za którą nie mogłem się jakoś zabrać mimo postanowień. Wielkie solo Antona L. Herberta Rosendorfera należy do nieco podobnej kategorii – już od dłuższego czasu z pewną regularnością albo ktoś mi ją poleca, albo też pojawia się w ciekawych dyskusjach. Jednak zawsze jakoś w końcu uciekała z mych czytelniczych planów. Pamiętając o polecankach, postanowiłem jednak zrobić prewencyjny skok w bok i skorzystać z okazji zaoferowanej przez PIW, który wydał właśnie powieściowy debiut Austriaka, czyli Budowniczego ruin.
Oto najlepszy dowód na to, że warto organizować konkursy na blogu. Jednym z nagrodzonych z okazji drugich urodzin bloga był Michał LelandLester, czyli prowadzący bloga Dobra komplementarne. Nagroda zaś wspaniała była iście, lecz niosła ze sobą wielką moc i odpowiedzialność – była to bowiem możliwość wyboru tematu, któremu wpis poświęci Pożeracz. Losowo generowane liczy okazały się łaskawe, gdyż wybrały blogera i książkowego konesera, a mocą nadaną konkursowo powstaje blogowy dwugłos o zbiorze opowiadań Raya Bradbury’ego zatytułowanym K jak Kosmos.
Jeszcze niedawno recenzowałem pierwszy tom Teatru cieni i chwaliłem Rebis za zaopiekowanie się tą serią, a teraz – ledwo miesiąc później – nie wypada mi nic innego, jak pochwalić za szybkie wydanie tomu drugiego. Po części jest to krok nieco ryzykowny, gdyż zapewne nie wszyscy jeszcze zdążyli kupić, przeczytać czy w ogóle natknąć się na Dwie karty. A może po prostu wydawca ufa, że seria ta wzbudzi zachwyty intensywne i chcą po prostu mieć całość prędko na rynku. Mi to wcale nie przeszkadza. Powiem nawet więcej: liczę, że im się uda, gdyż Pośród cieni to powieść przednia.