"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Kategoria: Recenzje Strona 12 z 100

Życie bywa czasem bardzo kosztowne, czyli „Cyberpunk 2077: Big City Dreams” Bartosza Sztybora

Co prawda nie umieściłem takowego zapisu w swych (nie)postanowieniach, ale od pewnego czasu staram się pogłębiać swą znajomość z komiksami/powieściami graficznymi. Podobnie jak i z moimi książkowymi wyborami, tak i tu bywa przeróżnie: mierzę w klasyki gatunku (polecane przez innych), nie stronię od superbohaterskich perełek, ale i czasem po coś świeżego sięgnąć mogę. Cóżbym jednak był za Pożeraczam, gdybym nie pokusił się o wszamanie Cyberpunk 2077: Big City Dreams? Pierwsza nagroda Hugo dla Polaka? Takiemu daniu się nie odmawia, tylko chwyta za sztućce.

big city dreams

Z ARCHIWUM Q: „Echopraksja” Petera Wattsa

Los pisarza często nie jest łatwy, a patrząc na listę perypetii, które przytrafiły się Peterowi Wattsowi w trakcie pisania, czytelnicy powinni cieszyć się, że Echopraksja w ogóle trafiła w ich ręce. Prawdopodobnie ilość książek, którym los (lub też wydawcy) nie pozwolił zaistnieć, jest ogromna. Peter Watts wykazał się jednak odpowiednią wytrwałością, a fani jego twórczości oraz science fiction mogą sami sprawdzić, czy warto było czekać.

echopraksja watts

Kryminał niesknocony, czyli „Na glinianych nogach” Terry’ego Pratchetta

Za sprawą wspominanych już obsuw w kontinuum czaso-przestrzennym trzecia część Wielkiego Pożeraczowego Pratchetta Ponownego Czytania ukazuje się mocno ponad rok po części drugiej. Tłumaczenia te tak naprawdę niepotrzebnymi są, bo ani to nowość, ani pośpiech nie był tu ni wskazany, ni konieczny. Przypuszczam też, że te me poniższe elukubracje poświęcone Na glinianych nogach przeczytają głównie osoby z twórczości sir Terry’ego Pratchetta zaznajomione.

na glinianych nogach pratchett

Parszywi a przyzwoici, czyli „Kulawe konie” Micka Herrona

Z hypem relację mam trudną i niejako dwudzielną. Jeśli danego autora/kę znam i lubię, to niepotrzebny mi ten szum, by na daną książkę się nakręcić (ale zazwyczaj i tak się nie śpieszę). Jednak w przypadku tych nieznanych natłok promocyjno-pochwalny w znakomitej większości przypadków mnie odstrasza. Wystarczy jednak mnie posłać do Londynu, a już ma czujność zostaje uśpiona (choć niekoniecznie ta czysto recenzencka). Tak też trafiły w me ręce Kulawe konie i wcale tego nie żałuję.

kulawe konie

Wstrząsy niewstrząsające, czyli „Rombo” Esther Kinsky

Jakżeż przewrotny bywa los blogera, oceniacza, czytelnika (niepotrzebne skreślić). Weźmie taki nieborak przymierzy się do przerwania półtorarocznej rozłąki z pewnym wydawnictwem, sam sobie książkę zamówi, na ciekawą lekturę się nastawi, a tu… klops. I to taki nie do końca strawny. Po kolei jednak – Rombo Esther Kinsky mimo wszystko zasługuje na pełnoprawne potraktowanie recenzenckie. Po szczegóły rozczarowania mego zapraszam więc poniżej.

drzazgi rombo okładka

Strona 12 z 100

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén