"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Kategoria: Roztrząsanie Strona 13 z 19

Lem, kobiety i inne bestie

Co pewien czas przez niezmierzone i bliżej nieokreślone „internety” przetacza się dyskusja na temat poprawności politycznej, feminizmu i reprezentacji. Nie będę się tu wypowiadał na tematy ogólnospołeczne i wygłaszał swych poglądów, gdyż ten blog to nie miejsce na to. Dorzucę za to swój głos do ostatniego książkowo-blogowego wycinka tej większej dyskusji, który to wycinek wyklarował się na blogu Silaqui. Będzie więc o Lemie, czytaniu Lema i różnych nurtach w krytyce literackiej i pożytku (lub jego braku) z nich.

lem4

Płonie ognisko i szumią knieje, czyli o sile bajek i opowieści

Są takie tematy wśród rodziców i osób, która mają więcej do czynienia z dziećmi, które regularnie wracają i regularnie mnie irytują. Jednym z takich wątków jest narzekanie na „bajki”, czyli animacje aktualnie puszczane w telewizji. O ile czasem rzeczywiście ma się ochotę załamać ręce, to już narzekanie na „straszność” zawsze nieco mnie dziwi. Co bardziej ogarnięci dorośli przypominają sobie straszne fragmenty z baśni czy nawet Ani z Zielonego Wzgórza, ale większość zapomina lub nie wie, skąd się wzięły baśnie, jaki był ich cel oraz jak krwawe bywały.

bajki4

Albert Anker / Der Grossvater erzählt eine Geschichte, 1884

Kto, dla kogo i za co, czyli o napięciach na linii autor-czytelnicy

Odwiedzanie blogów i pisanie komentarzy bywa zajęciem nie tylko socjalizacyjnym, ale i inspirującym. Zdarzało się, że wpis na blogu wypączkowywał z dyskusji pod innym wpisem. Tym razem przyczynkiem do rozważań stał się ciąg asocjacyjny i szperanie zapoczątkowane komentarzem pod owczaną recenzją Nagłego pukania do drzwi Etgara Kereta. Wspomniany tam wpis Neila Gaimana poprowadził mnie na tory rozmyślań o związkach autorów z czytelnikami i napięciach w nich się rodzących.

linia3

Drugie nadejście Pożeracza, czyli o czytania właściwym początku

Swego czasu popełniłem na sentymentalny wpis o książkach mego dzieciństwa. Wspomniałem w nim, że tak właściwie rozczytałem się dopiero w liceum i rzeczywiście tak było. W szkole podstawowej miałem krótką fazę na Pana Samochodzika, ale większość wolnego czasu poświęcałem albo na przeróżne swawole z kolegami lub granie na C64. Czas wielkiej zmiany, krytycznej korekty nadszedł w roku 1998.

tumblr_nwbts5aARw1qflgwpo2_1280

Kasa misiu, kasa, czyli o zarabianiu na blogu

Nadeszła ta niebezpieczna pora, pora wtrącenia swych przemyśleń w toczące się na blogach dyskusje. Praprzyczyną tego wpisu jest Patronite i casus Zwierza, Gonciarza i Quaza, ale bezpośrednimi motywatorkami były Moreni (Z pamiętnik książkoholika) i Agnieszka (Niebieski stoliczek). Ten pierwszy traktuje o nieprzystawalności Patronite do blogerów książkowych, a drugi zdaje się zachęcać do monetyzacji bloga oraz/lub obśmiewać wstręt do tego zarabiania. Poniżej zaś nieco przemyśleń z głowy Pożeracza.

cash1

Strona 13 z 19

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén