"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Fascynująca finezja forteli, czyli „Jeśli zimową nocą podróżny” Italo Calvino

Pożeracz w zamierzchłych czasach przedblogowych recenzje pisał dla kilku portali fantastycznych. Jeden z nich jednak miał nieco szerzej patrzące szefostwo i potrafił wyciągnąć od wydawców nie tylko tradycyjnie pojmowaną fantastykę. Właśnie z tego źródła trafiły do mnie Niewidzialne miasta Italo Calvino w pięknym wydaniu od WAB i od tego czasu chorowałem na Jeśli zimową nocą podróżny o tym samym sznycie. W końcu się doczekałem, zakupiłem i oto jest.

calvino wab kichot okładka jeśli zimową nocą podróżny

Czytelnik i Czytelniczka tej powieści jest w podobnej sytuacji do Czytelnika i Czytelniczki w tej powieści, a mianowicie wszyscy chcą przeczytać najnowszą powieść Italo Calvino. Zamiast tego jednak otrzymują wybrakowany egzemplarz powieści polskiego autora, który z kolei okazuje się nie być tym, na który wygląda. Ruszają więc na poszukiwania poprzez fałszerstwa, kolejne fragmenty, tajemnicze koligacje i pisarskie frustracje. Pod tym, obok tego i pomiędzy tym mierzą się z precyzją wyobraźni i bogactwem kreacji włoskiego autora.

Na początek i bez kozery przyznam, że zbyt maluczki ze mnie czytelnik, by w pełni nacieszyć się literackimi nawiązaniami i machinacjami autora. Moje czytanie Jeśli zimową nocą podróżny było i tak bogate, ale wielkie podziękowania należą tłumaczce, Annie Wasilewskiej, nie tylko za świetne tłumaczenie, ale i zwięzłe acz wysoce pouczające posłowie. Proszę jednak tu nie dopatrywać się żadnego wstydu czy krygowania siebie, w końcu gier i reguł, wedle których Calvino rozplanował powieść, nie wyłapali i krytycy piszący na świeżo. Dla mnie to zaś bardziej motywacja, by za czas jakiś powrócić i wychwycić Gombrowicza, Flauberta i innych w powieściowych epizodach imitowanych. Posłowie pogłębia zachwyt dla precyzji i mocy twórczej, który to zrodził się i w trakcie mego czytania płytszego.

calvino kolaż

Jednak i bez wgłębiania się w sztywne (fascynujące i zasługujące na dalszą eksplorację ze strony ciekawskiego Pożeracza) reguły, które narzucił sobie Calvino, Jeśli zimową nocą podróżny można odczytać jako popis wyobraźni, pełną odniesień grę z czytelnikiem. Zgodnie z tym co pisze Anna Wasilewska, każda z wtrąconych opowieści przebiega według podobnego, bazowego schematu, ale i naśladuje maniery i motywy różnych gatunków czy autorów. Włoch chciał bowiem niejako wyzwolić swoją kreatywność wtłaczając ją w ramy zazwyczaj sobie obce, sensacyjne, erotyczne etc. Efekt tego zabiegu jest imponujący, większość tych tworów zwyczajnie wciąga, pięknie stylizowana językowo i na koniec zostawia odbiorcę z poczuciem niedosytu czy też żalu, że pełna forma nigdy nie zaistnieje.

Jeśli zimową nocą podróżny to nie tylko przemyślana, drobiazgowo rozplanowana zabawa oulipiańska, ale też i przewrotny hołd złożony czytelnictwu. Italo Calvino doskonale zna czytelnicze dziwnostki, zachcianki, zwyczaje i nie obawia się nimi grać. Od pierwszym stron zwraca się bezpośrednio do Czytelnika-protagonisty (a później i Czytelniczki), czyli w dużej mierze i samego odbiorcy, często trafnie przepowiadając jego/jej chwilowe stany ducha. Powieść ta jest też przebogata w różnej wagi i kalibru przemyślenie związane z samym procesem tworzenia. Rozważania o osobie pisarza w dziele, mnożeniu falsyfikatów, różnych typach pisarzy i ich dążeniach – dociekliw(y/a) humanist(k)a materiału do rozkmin będzie miał(a) aż nadto. Może to i za świetokradztwo uznane zostanie, ale mam usilne wrażenie, że J.J. Abrams albo Doug Dourst czytali Calvino. Jeśli nie, to i tak do S. wkradło się wiele wspólnych elementów.

calvino foto

© Johan Brun, CC BY-SA 4.0

Jeśli zimową nocą podróżny to wspaniała przygoda literacka. Italo Calvino stworzył wielowarstwową metazabawę, którą cieszyć można się na kilku poziomach. Od odczytania jako popis wyobraźni po analizę drobiazgowo rozplanowanego eksperymentu w duchu OuLiPo. Mi do tego drugiego jeszcze daleko, ale chciałbym i tam dojść. Teraz jeszcze trzeba upolować Marcovaldo do pięknego towarzystwa.

Zresztą ty także, czytelniku, nie jesteś całkiem pewien, co sprawiłoby ci większą przyjemność: czy przybycie na dawną stację, co dałoby ci poczucie podróży wstecz, pozwoliłoby ci ponownie zawładnąć straconym czasem i przestrzenią, czy też wolałbyś wibrację świateł i dźwięków, co z kolei da ci poczucie, że żyjesz dzisiaj, i to zgodnie z dzisiejszym wyobrażeniem o przyjemnościach życia.

Poprzedni

Mole na ekranie, czyli książki w filmach (i serialach też)

Następne

Połamane opowieści baśniowej treści, czyli „How to Fracture a Fairy Tale” Jane Yolen

6 komentarzy

  1. M.S

    Dzięki za ten wpis, ta książka jest absolutnie genialna, ale też wymagająca, bo nie każdy lubi i jest gotowy na tak wybijajaca z rytmu fabułę. Czy w posłowiu, była mowa do jakich pisarzy nawiązują poszczególne fragmenty powiesić? Ta erotyczna historia japońska, przywodzila mi na myśl Kawabate i jego „Śpiące piękności”, natomiast jedna z ostatnich historii, ta latynoamerykańska, miała w sobie coś z ducha „Pedro Paramo” Juana Rulfo.

    • pozeracz

      Mowa była, ale bez konkretów. Są wymieni autorzy i metoda, ale bez przydziałów rozdziałowych… /pędzi po książkę/ A oto i oni: Borges, Poe, Kafka, Rilke, Novalis, Twain, Flaubert, Michaux, Robbe-Grillet, Chandler, Mishima, Gadda, Landolfi, Witkacy i Gombrowicz.

      Jak widać liczba ta nie zgadza się z liczbą tych fragmentów. Co zresztą zgadza się tymi słowami Anny Wasilewskiej: „Przy okazji Calvino ucina też spekulacje innych krytyków, którzy dopatrywali się w tych inciptach pastiszów czy parodii konkretnych autorów. Nie przypisał bowiem żadnej z wtrąconych powieści wyłącznie jednemu autorowi lub dziełu, lecz stworzył katalog gatunkowych powieści.”

      • M.S.

        Będę musiał głębiej pogrzebać w takim razie w twórczości Mishimy, bo znam tylko „Złotą pagodę” i „Wyznania maski”, chociaż tamto poetycko-erotyczne opowiadanie Calvino, zdecydowanie bardziej kojarzyło mi się właśnie z Kawabatą. Niemniej, wszyscy trzej to wybitni twórcy.

        „Jeśli zimową…” jest dla mnie książką, którą warto mieć na półce, ponieważ czuję, że powrót do niej jest nieunikniony. To ten typ literatury, którą można zabierać na bezludną wyspę, bo zawsze znajdziemy w niej coś nowego.

  2. Jeśli zimową nocą podróżny to jak na razie jedyna książka Italo Calvino, którą czytałem. Ja również byłem nią oczarowany, z miejsca uległem jej magii i niesamowitości. Przyznaję, że przy jej lekturze bardzo pomocne okazało się posłowie Anny Wasilewskiej, ale ja korzystałem też z innych ściągawek – ze Staszka Lema (w „Nowoczesności, czyli przypadku” w „Filozofii przypadku” nasz autor ciekawie pisze o nowej powieści) oraz z doświadczeń wyniesionych z lektury dzieł Robbe-Grilleta.

    A co do nawiązań, to mnie b. ciekawi kwestia japońska – wg znawców mamy parodię Yukio Mishimy, M.S. bardziej skłania się do Yasunariego Kawabty, a wg mnie wspomniany rozdział wzorowany jest bardziej na Jun’ichirō Tanizakim. Rękę bym sobie dał uciąć, że są tam fragmenty żywcem wyjęte z takich powieści jak Tajemna historia pana Musashiego czy Dwie opowieści o miłości okrutnej. Perwersja w czystej postaci, zbyt mało subtelna i zbyt dosłowna jak na Kawabatę, zbyt mało pomnikowa jak na Mishimę 😉

    • pozeracz

      No, nie ma jak to spec w temacie. Ja za maluczki by takie tropy wyłapywać. Aż mi się zachciało, żeby ktoś poczynił coś takiego ze współczesnymi pisarzami. A gdybym miał szaleć to chciałbym podobnego eksperymentu w fantastyce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén