Choć biograficzne odczytywanie twórczości literackiej nie jest mi w smak, ale nawet ja nie śmiem zaprzeczyć, że twórczość ta bywa wypadkową życiowych doświadczeń. Sztuka nie zawsze stanowi sposób na przepracowanie własnych traum i zapewne wielu autorów unika wplatania elementów biograficznych do swych dzieł. Yūko Tsushima na pewno do nich nie należy. Jak wskazuje wstęp autorstwa Aleksandy Szczechli oraz dalsza lektura, Jestem tęsknię mówię to zbiór gęsty od wątków osobistych, które koncentrują się wokół odchodzenia bliskich.
Yūko Tsushima nie była jak dotąd w Polsce wydawana, ale w Japonii zdobyła całe mnóstwo nagród literackich, w tym tych najważniejszych. Została nawet określona jako jedna z najważniejszych pisarek swojego pokolenia przez New York Timesa. Jej ojcem był Osamu Dazai – pisarz uważany za jednego z najważniejszych w historii Japonii, który popełnił samobójstwo razem ze swoją kochanką. Tsushima miała wtedy roczek. Kolejna trauma, tym razem świadoma i bezpośrednia, przyszła w wieku lat trzynastu – wtedy na zapalenie płuc zmarł jej brat, który chorował na zespół Downa. W opowiadaniach w przekładzie Toki Anny Okazaki-Pindur, Barbary Słomki i Aleksandry Szczechly fakty te powracają na różne sposoby, ale same teksty fabularnie powiązane ze sobą nie są.
Jestem tęsknię mówię to proza przepełniona poczuciem straty, a z której jednocześnie przebija chęć odzyskania utraconego. Jestem tęsknię mówię w niemal zwyczajny sposób porusza tematy trudne, ale jednocześnie bliskie większości czytelników. Narratorkom opowiadań przychodzi zmagać się z odchodzeniem rodziców, dzieci czy też rodzeństwa, a w zasadzie ze wspomnieniami tych trudnych chwil. Yūko Tsushimy nie skupia się bowiem na dramacie chwilowym, natychmiastowym, a raczej na ukazaniu długofalowych reperkusji takich zmian. Kreuje bohaterki, które potrafią przeżyć pozornie „normalnie” wiele lat, by natknąć się na kogoś lub coś, co otwiera okno na przeszłość. Wizyta dawnego kolegi ze szkoły niepełnosprawnego brata zmusza do refleksji nad samym bratem i jego tożsamością (Zdjęty czar), a spojrzenie w oczy młodej współpasażerki przywołuje u mężczyzny w średnim wieku wspomnienie jego nieodpowiedzialnego zachowania za młodu, które wpędziło go w poważne problemy zdrowotne (Błyszczące oczy). Autorka doskonale ukazuje, że od pewnych zdarzeń do końca uciec się nie da.
Śmierć i strata odgrywają tu ważną rolę, ale stanowią nie tylko tematy same w sobie, ale też punkty wyjścia dla refleksji poświęconych tym, którzy odeszli. Refleksja ta przybiera formę epistolarną, retrospektywną czy też niemal mistyczną. Ciekawym elementem prozy Japonki jest bowiem danie głosu tym, którzy odeszli. W opowiadaniu Dzikie pole w pewnym momencie narrację córki przejmuje matka, która zbudowała dom, do którego teraz przeniosła się córka. Jedna wspomina drugą, a ta niezbyt pochlebnie ocenia stan życia osobistego tej pierwszej. Wspomniana wielogłosowość owocuje czasem niepewnością narracji – zmiany nie są sygnalizowane, przemawiają osoby już nieżyjące, a tożsamość pierwszoosobowa bywa płynna. Jednocześnie oznacza to, że Japonka pozwala wypowiedzieć pomijanym, wykluczanym i spychanym na margines – zwłaszcza w Japonii –kobietom, także wiekowo zaawansowanym, czy osobom niepełnosprawnym. Symptomatyczne jest to, że nie ma jest tu w zasadzie wcale poruszany temat pracy, pieniędzy czy kariery – a jeśli tak, to mimochodem.
Jednocześnie pod kątem stylistycznym Jestem tęsknię mówię to proza bardzo zwyczajna. Nie ma tu stylistycznych fajerwerków, rozbudowanych metafor czy też formalnych eksperymentów. Nawet obecność wspomnianych elementów nadprzyrodzonych wypada tu niemal powszednio. Niektórych czytelników ten spokój, codzienność mogą zniechęcić, ale idą one w parze z doborem narratorów. Yūko Tsushimy jest po prostu spójna – zwyczajne osoby opowiadają w zwyczajny sposób. Jednak kunszt autorki polega na tym, że ta pozorna banalność nie osłabia wcale ładunku emocjonalnego. Jest wręcz przeciwnie – odbiorca może i nie jest brany z zaskoczenia, gdyż nastrój od początku przeważa raczej melancholijno-bolesny, ale każda intensyfikacja w tym zakresie oddziałuje tym mocniej.
Jestem tęsknię mówię Yūko Tsushimy to zbiór kameralnych opowiadań pełnych poczucia utraty. Prosta stylistyka głosu osób wykluczonych i dotkniętych przez odejście bliskich powoli wciąga czytelnika w świat melancholii i smutku. Gdzieś po drodze zaś oswaja się z bliskością śmierci i bólem jej towarzyszącym. Nie jest to proza efektowna i niektórych może uśpić, ale innych poruszy.
Podziękowania dla wydawnictwa PIW za egzemplarz do recenzji
Dlaczego nie potrafimy zostawić w spokoju ludzi, którym udało się niepostrzeżenie odejść? […] Czemu w chwili czyjejś śmierci wokół powstaje zaraz tyle zamieszania?
czytankianki
W pierwszym zdaniu chyba coś wypadło?:)
Czekam na kuriera z tą właśnie książką. Myślę, że kameralne – jak piszesz – opowiadania, mogą być idealne na jesień.
pozeracz
Wypadło, ale już wpadłem to nazad. Dziękuję za czujność!
Ciekaw jestem więc wrażeń, będę wypatrywał.
5000lib
Zachęciłeś mnie do lektury tej pozycji.
Bliskie jest i mnie, spostrzeżenie, że nie każda osoba pisze w celach „auto-terapeutycznych”. Myślę, że to najprostszy trop, jaki może być podjęty.
Zapraszam do lektury „Umarł mi” Iwasiow, tematem zawodowym była również dla Elisabeth Kübler-Ross, na yt, jest „Ostatni wykład”, który swojego czasu robił furorę. Jest oczywiście także Marin Wicha, ze swoją ostatnią pozycją (jednak inną niż się spodziewałam) „Książka” Mikołaja Łozińskiego…
pozeracz
O… Proszę więcej szczegółów o książce Wichy. Ostatnio napotkałem pierwszą, kusząco konstruktywną krytykę tej książki… I co ciekawe – to tak krytyka bardziej mnie zachęca do lektury niż te wszechobecne zachwyty.
Ambrose
Ach, zbioru jeszcze nie posiadam, ale nastawiam się na jego lekturę z racji postaci autorki, prywatnie córki japońskiego pisarza, Osamu Dazaiego (w Polsce ukazały się m.in. przekłady jego powieści „Zmierzch”, „Zatracenie”).
Mam nadzieję, że opisywany zbiór nie będzie jedyną pozycją Yūko Tsushimy, z którą zetknie się polski czytelnik.
pozeracz
Też mam taką nadzieję i ogólnie cieszę się, że PIW sięgnął w tę literacką stronę. A śmierć ojca wspomniana jest we wstępie i wypływ na prozę miała spory.
Czepiam się książek
Przeglądam strona po stronie i jestem przerażona tym, jak dawno do Ciebie nie zaglądałam, albo tym jak często publikujesz, wpędzając mnie w gigantyczne zaległości ;D Ale do rzeczy. Ten tomik to obowiązkowa lektura dla mnie. Dawno nie zaglądałam do oferty PIW i przegapiłam. Czuję, że to może być podobne odkrycie jak w przypadku „Centurii”, o której dowiedziałam się też od Ciebie. Wpisuję na listę lektur. Dzięki.
pozeracz
Zaraz tam zaległości… Ja tam mam zaległości zawsze. Używam subskrypcji w Inoreaderze i od pewnego czasu mam ok. 20-30 wpisów nieprzeczytanych, czyli około tygodniowe niedobory. Może po prostu muszę ograniczyć listę obserwowanych.
Ale tak poza tym: dzięki. Jakoś takie odwiedziny po czasie cieszą chyba nawet bardziej niż te natychmiastowe.
A na koniec PIW. Według mnie to bardzo dobre wydawnictwo, które jednak ma problem z przebiciem się na listy premier i zapowiedzi, mimo dorobku. W dodatku czasem sami swoje książki promują bardzo nierównoważnie.