Zacznę ten wpis od rzutu okiem za kulisy. Staram się jak mogę unikać takich wpisów, jak ten poniższy – niezbyt konkretnych, bez idei wiodącej i meandrującego. Udaje mi się dość skutecznie, gdyż po ograniczeniu harmonogramu do dwóch wpisów na tydzień najczęściej mam okienka wpisowe zaplanowane z pewnym wyprzedzeniem. Nastało jednak wydarzeniem wiekopomne, które wytrąciło mnie z blogerskiej równowagi i doprowadziło do zamiaru zakłócenia wtorkowo-czwartkowej ramówki. Osoby śledzące pożeraczowy profil facebookowy wiedzą, że niedawno w domostwie mym zjawił się regał. W ten weekend zaś doszło do jego zasiedlenia, co doprowadziło do emergencji licznych przemyśleń, frustracji i ogólnego chaosu.
Praca nad porządkowaniem księgozbioru to nadal w dużej mierze „work in progress” i może przez jakiś czas taką pozostanie, ale i tak dotychczasowy proces doprowadził do kumulacji refleksji. Oto i one, pogrupowano elegancko i kategorycznie.
DYLEMATY I KONIECZNOŚCI
Gdy uroczyste kartonów znoszenie, otwieranie i opróżnianie zakończonym zostało, nieodraczalną stała się konieczność wyboru metody organizacji księgozbioru. Początkowe wybory poczynione zostały prędko, ale i zagwozdki pojawiły się bystro. Pierwszą linią podziału był język – książki anglojęzyczne odosobnione zostały od polskojęzycznych. Kolejny stopień systemacyzyjny podbudowany numerycznie był i opierał się na rozróżnieniu wielce szerokim na fantastykę i niefantastykę. Historia mego czytelnictwa i recenzowania dla portali sprawiła, że ilościowo fantastyka zdecydowanie przeważa i to do tego stopnia, że możliwe do osiągnięcia były półki wydawnicze. Katogoryzacja kolejna podobnie dychotomiczną się okazała: literatura piękna kontra literatura faktu. W ramach zaś tej pierwszej nastąpił rozdział między prozą polską i zagraniczną.
W ramach poszczególnych przestrzeni regałowy zapanował jedynie słuszny podział seriowo-rozmiarowy.
NIEDOBORY
Powyższe akapity stanowią podsumowanie, które w żaden sposób nie oddaje ogromu emocji, frustracji i wewnętrznych rozterek towarzyszących procesowi układania. Zaczęło się od prostych radości i wyborów oczywistych zafundowanych przez MAGa i Powergraph, ale zakończyło się na płaczu i zgrzytaniu zębów z powodu niedoskonałości innych części księgozbioru. Jakże bardzo chciałem postawić PIWy obok PIWów, a Karaktery obok Karakterów. Niestety, niedoreprezentacja pozycji z oferty tych wydawnictw uczyniła to niemożliwym. Z wielkim bólem mego czytelniczego a zazwyczaj zupełnie nie estetycznego serca musiałem stworzyć kadłubkowe kategorie prozy polskiej i zagranicznej, na których to zapanował misz-masz. Krwawiła ma dusza mola książkowego, gdy Solnit od Łukasiewicz odrywałem. Niech Wielki Buk im wybaczy.
Osobnym niedoborem, który objawia się przy regałów zapełnianiu są nieoddania, które z kolei dzielą się na odzyskiwalne i wiecznie stracone. Niestety, zdarzyły się przypadki tego drugiego – ktoś pożyczył, nie oddał, a myśmy zapomnieli kto. Rzucam na Was, nieoddawacze piekielni, klątwę straszliwą: bodajby Was swędziało tam, gdzie podrapać się nie możecie!
NIE DO PARY
O wybaczenie niech błagają też wydawcy, którzy na czytelników zsyłają ból i sromotę poprzez wymiarów poplątanie, serii porzucanie, estetyczne rozmemłanie i inne grzechy wydawnicze. Doradzam odzianie się w worek pokutny i pieszą pielgrzymkę do Moguncji, by ducha Gutenberga o łaskę prosić. Książkowe Klimaty tak by mogły pięknie obok siebie się prezentować, lecz na sześć książek formatów cztery. Jakże żyć? Jak spokojnie spać? Niedole straszne czekają też miłośniko-nabywców literatury anglojęzycznej. Nie dość, że wydania różnią się pomiędzy US a UK, to jeszcze dochodzi cykl wydawniczy, który priorytet daje wydaniom twardookładkowym, a potem jest jeszcze kilka innych formatów i odmian. Jakże zdziwiony cierpiętniczo był mój przyjaciel, gdy nabył internetowo kolejną część Malazańskiej księgi poległych, a ta przyszła w formacie dwa razy większym od pozostałych bodajże sześciu (a potem i następnych). Cały misterny plan w pi…erony! Ja mam podobnie ze skoligaconym Esslemontem, ale różnica mniej drastyczna.
Choć po części sam sobie jestem winien za taki rozstrzał wydawniczo-seriowy. Nigdy jednak nie kupowałem z myślą o regale.
CHWAŁA FANTASTOM
Pozytywnie w tym całym gronie wyróżniają się polskie wydawnictwa skupiające się na fantastyce. Brawa należą się zwłaszcza dla Powergraphu, których książki ustawione obok siebie wyglądają jednolicie, przejrzyście i estetycznie. Nie pasują mi tylko miękkookładkowe Labirynty Cetnarowskiego, ale to chyba relikt czasów zaszłych. Podobnie pozytywne wrażenie robią Artefakty oraz Uczta Wyobraźni od MAGa czy też Archiwum Polskiej Fantastyki od Solarisu. Aż miło popatrzeć. MAG co prawda niedawno wyciął nieładny numer z podmianą projektu okładek serii Bena Aaronovitcha po wydaniu dwóch tomów i graficznie ogólnie bywa tam różnie na grzbietach, ale pod kątem formatów jest spójnie. No i mają cudne wydania wielko-trwardookładkowe. Trzeba też przyznać, że pozytywnie wypadają i okładki fantastyczne, a w przeszłości bywało z tym nieciekawie. Co prawda bardziej odpowiadają mi minimalistyczne projekty np. od Fajnych chłopaków, którzy robią świetną robotę dla PIWu, ale fantastyczna okładkowość rządzi się swoimi prawami.
Dobrze by jednak było, by Dark Crayon opamiętał się z liternictwem.
I WANT IT ALL
Wszędzie dookoła czyha pokusa goła
Wszędzie gdzie się nie spojrzę
Chcę sobie zrobić dobrze
Już z każdej strony pełzną potworne żądze
Wspomniałem wyżej, że nigdy nie kupowałem pod kątem regału. Teraz zaś czuję, że cała ma silna wolna rozpada się. Mury runa… run… rune… zawalają się! Gdy patrzę na dwa tomy z iluś tam serii o Thursday Next albo brakującą pierwszą cegłę Cyklu barokowego Stephensona, to gdzieś w tle rozbrzmiewa I want it all Queen, a tylko cicho i smutno gdzieś przygrywa Money Pink Floyd. Czas pokaże, jaki wpływ na życie Pożeraza będzie miał Regał. Czy przemieni go w obsesyjnego kolekcjonera? Czy może tylko ukaże się jedynie trudnym testem jego czytelniczych zasad?
Wybaczcie, o Czytelniczki i Czytelnicy, wybaczcie mi ten akt przeniesienia mej manii na Was. Wasze regały już dawno zasiedlone albo dopiero w planach – cóż Was mają obchodzić rozterki i bóle młodego sekciarza. Jeśli jednak jesteście oporni na czar regału albo też od dawna jesteście opętani, to chętnie poznam Wasze historie. Kto pierwszy stanie w kółeczku?
Kto kradnie książki lub wypożyczonych nie zwraca, w tego ręku niech książka zmieni się w jadowitego węża. Niechaj go tknie apopleksja i porazi jego członki. Wrzeszcząc wniebogłosy, niechaj blaga o łaskę i niech żyje w męczarniach, dopóki jego ciało nie zgnije. Mole niech zżerają jego trzewia jak robak śmierci, który nigdy nie umiera. A kiedy stanie na Sądzie Ostatecznym, niechaj pochłonie go ogień piekielny.
[napis w bibliotece klasztoru San Pedro, Barcelona]
zacofany.w.lekturze
Ale że wydawnictwami???
Mnie wiele lat i wiele przedźwiganych tomów zajęło zrozumienie, że zasadniczo nie należy wyważać otwartych wrót i trzeba przystosować na swoje potrzeby (czytaj: maksymalnie uprościć) poczciwą uniwersalną klasyfikację dziesiętną. Od 15 lat mam więc spokój i porządek. No ale ja mam wszystkiego po trochu, a nie że 90% jednego gatunku.
pozeracz
Domyślam się, że bliżej Ci do 9 kategorii niż 999 😉 Jak widać na pierwszym zdjęciu do zapełnienia półek brakuje mi jeszcze sporo, ale nie wykluczam, że z czasem schemat sortowania zmianie ulegnie.
zacofany.w.lekturze
W literaturze pięknej kategorii mam 10 🙂 Potem jest gorzej, samej historii trzy razy więcej.
pozeracz
To ja na razie będę się trzymał swojego.
zacofany.w.lekturze
Powodzenia 🙂
pozeracz
I niech Dewey łaskawym Ci będzie 😉
Rozkminy Hadyny
Okej, znalazłam: https://www.facebook.com/CzytelnikPlakalJakKupowal/
Tu się zrzeszają ludzie z podobnym problemem, możesz dostać wsparcie, nie jesteś sam!
A tak na poważnie, to mnie różne wydania aż tak nie denerwują. Za to układanie książek to bardzo poważne i odprężające zajęcie. Te decyzje!
Dostaniemy zdjecie ostatecznego ułożenia na regale?
pozeracz
Och, ależ wstyd. Pierwsze zdjęcie to ułożenie ostateczne… na tyle, na ile może być na chwilę obecną. Ale przecież to nie rozmiar się liczy, prawda? Prawda?!
Jak coś może być poważne i odprężające, a do tego jeszcze wymagające podejmowania decyzji? Toż to stres i boleści. Ta odpowiedzialność!
zacofany.w.lekturze
Jaka odpowiedzialność? Za tydzień możesz poprzestawiać 😛
pozeracz
Jak to jaka? Przed sobą, potomnością i Wielkim Bukiem!
zacofany.w.lekturze
Kolega otworzy okno, wystawi głowę na zewnątrz, odetchnie parę razy głęboko i zaraz go ten cały mistycyzm odejdzie 😀
pozeracz
Jak otworzę okno, to mnie z pracy wyrzucą 😛 Wtedy zaś żona ekspediuje mnie na inny plan egzystencji.
zacofany.w.lekturze
To obleć biurowiec dokoła, skutek będzie podobny. Tylko bez szaliczka 🙂
pozeracz
Szaliczek to przy mrozach siarczystych. Teraz jest tylko chłodnawo. Opuszczenie miejsca pracy pomogło otrzeźwieć 😉
zacofany.w.lekturze
Opuszczenie miejsca pracy zwykle dobrze człowiekowi robi 😛
pozeracz
„Truer words have never been spoken” 😉
Rozkminy Hadyny
No nie do pomyślenia. Wstyd! Oczywiście, że tylko rozmiar się liczy! Hańba!
Ps Może podeślę meliskę?
pozeracz
To meliska pomaga na rozmiar?
Rozkminy Hadyny
Dobre pytanie, może. Rozluźnienie na wszystko pomaga 😉
Beatrycze
Hehe, ja rozumiem te bóle. Mam osobny regał na fantastykę, a nieliczne niefantastyczne upycham w innym, razem z materiałami ze studiów. A potem, cóż, najbardziej lubię, jak rozmiary grzbietów się zgadzają. Akurat ja kładę książki w stosach, żeby mi się nie zniekształcały. I później jest tychże stosów wyrównywanie i zastanawianie się, czy ta okładka nad, czy jednak pod.
Najfajniej się układa cykle (zakładając, że się format nie zmienił, jak to się stało z „Kołem czasu”). Ślicznie wyglądają „Cienie pojętnych” – czarne, równe grzbiety z różnokolorowymi literami.
A potem – czasem staram się ulożyć autorami, albo wydawnictwami, jeśli się da jakoś sensownie. Jeśli chodzi o stosiki z UW dzielę je na „bardziej SF”, „nie-SF, które mi się bardziej podobało” i „nie SF, które mniej przypadło do gustu”. Jak można się pobawić, to staram się zakomponować kolory grzbietów tak, żeby efekt końcowy uznać za estetyczny (rozmiar jednak wygrywa z kolorem) ;>
I przyznam też, że po dwóch przeprowadzkach jednak doszłam do tego, że książki, które mi się mniej spodobały, albo nawet dobre pozycje, ale które nie wzbudziły we mnie przywiązania oddaję do bibliotek.
pozeracz
Biblioteki zdecydowanie. Przy przeprowadzce oddałem, dosłownie, kilka worków książek, których i tak bym nie przeczytał po raz drugi. Teraz też wybrałem kilka, po które nie sięgnąłem przez dwa lata i nie zapowiada się, by się miało to zmienić. Niech ktoś inny skorzysta.
A w jaki sposób książki się zniekształcają? Wiem, że czasopisma się zniekształcają, ale właśnie po leżeniu w stosach – ze względu na twardość i grubość grzbietu.
Beatrycze
O ile nie stoją od ścianki do ścianki albo stoją, ale są różnice wielkości, górny róg się pod własnym ciężarem, że tak to ujmę chyli.
Tja, przeczytałam ten wpis i czuję się rozumiana. Mój facet nie rozumie obsesji na punkcie równych stosików i dawniej zdarzało mu się zlosliwe którąś przesunąć, albo odwrócić i patrzeć, kiedy się zorientuję ;P
pozeracz
Wysoce wyspecjalizowana perfidia z tym przestawianiem. Ciekawe, czy i mnie kiedyś to czeka. Książkowa wojna podjazdowa 😉
Czepiam się książek
A ja nie mam takich problemów 😉 Już nie. Przywykłam do chaosu i tego, że moje książki nieustannie migrują między rożnymi regałami, pomieszczeniami, a nawet domami. Nie utrudniam im tego. Od czasu do czasu tylko odkładam je na półki (gdzie popadnie i akurat jest miejsce), by nie walały się tak całkiem byle gdzie 😉 Książkowy porządek jest u mnie bardzo nietrwały. Inna sprawa, że u nieuleczalnego mola książkowego co rok, dwa trzeba dokupić kolejny regał (tak jest przynajmniej u mnie), a jeśli ktoś ma zamiar układać według systemu organizacyjna zabawa za każdym razem zaczyna się od nowa…
pozeracz
Ja na razie mam spore zapasy, więc niedobory regałowe jeszcze przez jakiś czas mi nie grożą. Ale nie oznacza to, że nie dojdzie to reorganizacji i innych rewolucji. Na razie muszę kompulsywność przycichła.
Sylwka
Widzę, że jesteś gdzieś w 1/4 drogi, a dopadł Cię swoisty książkowy weltschmerz. 😀
Ja również znam ten ból i mogę zapewnić, iż nie zniknie, gdyż zapewne niebawem wydawnictwo X zachce zabawić się naszym kosztem i wydać serię w innym wydaniu, rozmiarze etc.
Życzę jednak dalszej zabawy w dalszym układaniu. 😀
pozeracz
Ależ, ależ! To już wszystko. Taki maluczki się teraz czuję. Tyci tyci Pożeracz i jego marne zbiory. Chlip, chlip.
Ania || SlowReading.pl
Ten cytat nieco za długi, ale ładny na exlibris 😉
pozeracz
Można obciąć zdanie lub dwa. O tym zastosowaniu nie pomyślałem, ale rzeczywiście pasuje jak ulał.
Ambrose
Ha, taki ogromny regał to jawna prowokacja – aż sam się prosi, żeby go zapełnić.
A co do wydawców, to gdyby troszeczkę bardziej ujednolicili formaty, to życie mola książkowego na pewno byłoby łatwiejsze 😉
pozeracz
Wiem, wiem. Czuję się sprowokowany mocno i skutecznie. To wolne miejsce to dla mnie jednocześnie źródło spokoju i niepokoju. Rozdartym.
zacofany.w.lekturze
Zaraz Ci wydawcy przyślą wypełniacze 😀
pozeracz
Myślę, że ryzyko akurat tego przypadku jest bardzo niskie.
zacofany.w.lekturze
Nawet nie zauważysz, jak to pójdzie 😛
Agnes
Piękny regał! Tyle miejsca, tyle możliwości! Moje układanie ogranicza się do wypatrzenia wolnego skrawka miejsca i wepchnięcie tam książki.
pozeracz
Czyż taki nie jest los każdego regału? 😉
Agnes
W końcu tak 🙂