Dzielenie się ciekawymi artykułami bywa tragiczne w skutkach. Wystarczy niefortunne sformułowanie, celny komentarzy i Pożeracz się nie obejrzy, a już pisze cały wpis. Otóż w jednym z książkowych mailingów napotkałem wzmiankę o artykule z magazynu Smithsonian, który to traktował o okresie amerykańskiej paniki związanej z przenoszeniem śmiertelnych chorób w książkach bibliotecznych. Pewien Zacofany bloger skomentował, że to przenoszenie wcale tak rzekome nie było, więc postanowiłem zabójcze książki zbadać i zaprezentować odkrycia swe w blogowej formie.
Tag: 451 stopni Fahrenheita
Przyznam szczerze, że część zabaw blogowych budzi we mnie mieszane odczucia. Dostrzegam i doceniam wartość społecznościową – nominacje mogą w końcu służyć za środek do promowania blogów, które uznaje się za wartościowe. Jednocześnie niektóre z pytań przekazywanych dalej odchodzi tak daleko od książek, że nie widziałbym większego sensu w odpowiadaniu na nie. Ucieszyłem się więc niezmiernie, że historyczna ma pierwsza nominacja pytaniami mi dopasowała.