Łańcuszki są zmora Internetu od początków mego w nim bytowania. Co prawda miały one swoje wersje listowno-drukowane, ale dopiero Internet pozwolił im się rozplenić. Od naiwnych, przez zabawne aż po marketingowo-spamowe; od poczty, przez Gadu Gadu aż po Facebooka. Okresowo nawiedzają też blogosferę książkową. Znakomitą większość z nich mam w pompie, ale czasem trafiają się ciągi pożyteczne. Ostatnio popularność zdobyła kilkudniowa, w zamyśle bezsłowna akcja polegająca na dzieleniu ważnymi/ulubionymi albumami muzycznymi, która z czasem rozpocząkowała się na książki. To właśnie ta siódemka mnie skusiła.