W historii literatury (także fantastycznej) tak to bywa, że mocno ograniczone jest grono prekursorów. Nie może to dziwić w końcu pierwszy raz dwa razy się zdarza. Im dalej zaś w gatunek, tym bardziej przypomina on gąszcz odniesień, nawiązań i inspiracji. Karl Edward Wagner zaczął tworzyć, gdy gatunek fantasy miał za sobą lat niemało, ale udało mu się zameldować na posterunku pionierów. Bogowie w mroku to zbiór opowieści, który pozwala zapoznać się z Kanem i przekonać się, jak się jego perypetie prezentują po ponad pięćdziesięciu latach.
Tag: dark fantasy Strona 1 z 2
Ósma poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych Ameryki głosi między innymi, że nie można „stosować kar okrutnych lub wymyślnych”. Mam jednak wrażenie, że Agnieszka Hałas z dezynwolturą podeszła do amerykańskiego prawodawstwa, gdyż takimi właśnie sankcjami obłożyła mą osobę ze względu na długą przerwę między lekturą trzech pierwszych części a przeczytaniem czwartej. Szczegóły – już bez durnych żartów – znaleźć możecie poniżej, gdzie to słychać się da Śpiew potępionych.
Jakże czasem dziwnie toczą się koleje wydawniczych losów. Nad Wisłę trafiają książki, które po angielsku czytane mnie zachwyciły. Gdy zabieram się za porzuconą początkowo Ekspansję, to powstaje serial, a całość do końca wydaje MAG i mnie wyprzeda. Zapadłem się w świat Malazańskiej Księgi Poległych i po głównym cyklu zabrałem się za podcykl(e) Esslemonta, a teraz ten sam MAG do niego wraca i ma nawet wydać Kamiennego wojownika. Cóż, moje recenzje czekają na zainteresowanych, a ja zapraszam do poniższej, poświęconej Dancer’s Lament.
Ta chwila musiała kiedyś nadejść, lecz po cichu liczyłem, że może nadejdzie nieco później. Wygląda na to, że póki jest to ostatni wpis z mego początkoworocznego cyklu meekhańskiego. Mówiąc zaś prosto: doszedłem do końca serii. Co prawda Powergraph zapowiada kolejną część na ten rok, ale w końcu rok ten niepewnością jest naznaczony. Tak czy inaczej, pora na Każde martwe marzenie i Pożeracza impresje z nim związane.
Po lekturze poprzedniego tomu z nieznanych mi powodów przekonany byłem, że W mocy wichru stanowi domknięcie trylogii. Jednak ma niedawna rozmowa z autorką Teatru Węży uświadomiła mi, że tom trzeci końcem cyklu wcale nie będzie. Tom czwarty jest na razie „w fazie notatek i intensywnego obmyślania”, więc teraz na spokojnie i z uwagą można przyjrzeć się temu dopiero co wydanemu. Choć na początek trzeba przymknąć oko na okładkę.