14 lutego to dzień, w którym połowa Facebooka wrzuca zdjęcia róż, laurek i uroczystych potraw, druga połowa wrzuca obrazek z informacją, że Walenty to patron chorych psychicznych i epilepsji, a trzecia połowa ma to w pompie oraz/lub gra w grę. Ja zaś nie należę do żadnej z nich. A tak serio, jak widzieliście może we wpisie Ann RK na blogu Myśli i słowa wiatrem niesione, dałem się skusić na podzielenie się najpiękniejszą dla mnie literacką historią miłosną. Nie dość, że skusić się dałem, to jeszcze pomysł na własny wpis mi do głowy wpadł.