Science-fiction to taki gatunek, który wymaga jakiegoś – najlepiej oryginalnego – pomysłu przewodniego. Nawet space opera o skręcie militarnym bez jakiegoś ciekawego konceptu mocno traci. Pisanie powieści można zapewne zacząć od takiego właśnie przebłysku, ale w innych przypadkach przychodzi on z czasem. Nie ma jednak wątpliwości, że niekiedy taka idee przejmują władzę nad resztą elementów literackiego rzemiosła i uszczerbek im przynosi. Kameleon Rafała Kosika wygląda na taki właśnie przypadek.
Tag: powergraph Strona 6 z 9
Kończąc recenzję pierwszego tomu cyklu meekhańskiego, nie spodziewałem się tak długiego okresu oczekiwania na następny. Nie dziwię się jednak nazbyt, gdyż tak w zasadzie nie planuję mojego czytania z wyprzedzeniem. Nie licząc egzemplarzy od wydawnictw, obciążonych pewnym zobowiązaniem, decyzje o doborze lektur podejmuję na bieżąco. Tym oto sposobem przydarzyło się, że Wschód-Zachód został pożarty niemal równo rok po Północy-Południu. Otwarcie Robert M. Wegner miał bardzo mocne, lecz tomy drugie miewają problemy ze sprostaniem oczekiwaniom. Te zaś po pierwszym tomie były całkiem spore.
Oto i nadejszła wiekopomna chwila, czas świąteczny, czas kochany lub znienawidzenia, czas obżarstwa i kolędowania. Czas Last Christmas. Rodzinne ciepło i świąteczne horrory łączą się w jedną obwieszoną lampkami choinkowymi całość. Jednak na blogach książkowych (i zapewne nie tylko) jest to czas podsumowań, topów, listy i zestawień. Na mym blogu nie mam stosików ni zapowiedzi, ale akurat końcoworoczne wpisy refleksyjno-planujące goszczę na blogu z przyjemnością. Przeważnie oba wpisy pojawiały się w tym leniwym tygodniu pomiędzy Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem, lecz tym razem kalendarzowa bonanza sprowokowały uderzenie wyprzedzające. Oto więc me podsumowanie.
Zacznę ten wpis od rzutu okiem za kulisy. Staram się jak mogę unikać takich wpisów, jak ten poniższy – niezbyt konkretnych, bez idei wiodącej i meandrującego. Udaje mi się dość skutecznie, gdyż po ograniczeniu harmonogramu do dwóch wpisów na tydzień najczęściej mam okienka wpisowe zaplanowane z pewnym wyprzedzeniem. Nastało jednak wydarzeniem wiekopomne, które wytrąciło mnie z blogerskiej równowagi i doprowadziło do zamiaru zakłócenia wtorkowo-czwartkowej ramówki. Osoby śledzące pożeraczowy profil facebookowy wiedzą, że niedawno w domostwie mym zjawił się regał. W ten weekend zaś doszło do jego zasiedlenia, co doprowadziło do emergencji licznych przemyśleń, frustracji i ogólnego chaosu.
Wydawnictwo Powergraph mogę pochwalić nie tylko za regularne wydawanie wartościowej fantastyki, ale też za dbanie o autorów… chętnych na rozmowy ze mną. Interlokować ze mną zgodzili się między innymi Anna Kańtoch, Jakub Nowak czy Michał Cetnarowski. Co prawda za jakiś czas pula życzliwych pisarzy i pisarek może się wyczerpać, o ile nie zacznę drugiej rundy wywiadów. Jednak póki co korzystam i przedstawiam kolejnego gościa: tym razem konwersacją uraczył mnie Radosław Rak, który już w trakcie trwania rozmowy został laureatem Złotego Wyróżnienia Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego za Puste niebo.