Są takie książki, które nie tylko zostawiają trwały ślad emocjonalny w czytelniku, ale też zmieniają postrzeganie danego gatunku czy też epoki. Tak było właśnie ze mną oraz moim czytaniem Na południe od Brazos. Moje spojrzenie na western jako gatunek nie tylko literacki oraz na epokę zmierzchu Dzikiego Zachodu zmieniły się diametralnie po lekturze tej monumentalnej powieści. Nie tylko zresztą mnie, dzięki czemu wydawnictwo Vesper mogło wydać i drugą część cyklu, czyli Ulice Laredo. Zapraszam więc Was na wyprawę na niezbyt gościnne pogranicze USA i Meksyku.
Tag: powieść amerykańska Strona 1 z 2
Niemal dwa lata temu opublikowałem na blogu wywiad z Anitą Musioł, a krótko potem recenzję pierwszej książki jej wydawnictwa. Prozatorski debiut Davida Vanna był formą autoterapii, wyrzucenia z siebie rzeczywistej traumy, samobójstwa ojca. Brud Amerykanina to z kolei odbicie relacji z matką i kolejna wycieczka w mroki międzyludzkich relacji, choć tym razem w wydaniu (po części prześmiewczym). Czy jest to jednak dobra literatura? Sprawdźmy.
Od dawna cierpię na słabość do historycznego gdybania. Spora w tym zasługa udanego udziału w dwóch edycjach Szkolnej Ligi Historycznej prowadzonej przez miesięcznik Mówią Wieki, ale ogólnie pociąga mnie taka forma alternatywnych rozważań. Takie deliberacje potrafią nauczyć historycznego myślenia skuteczniej niż niejeden nauczyciel. Zabieg ten jest regularnie stosowany w literaturze fantastycznej, ale w beletrystyce napotyka się go dość rzadko (pominę tu kwestię tego problematycznego kategoryzowania). Dlatego też dość szybko w mym ulubionym allegrowym second-handzie z książkami anglojęzycznym wpadł mi w oko Spisek przeciwko Ameryce Philipa Rotha.
Thomas Pynchon, człowiek-legenda, człowiek-mit, którego wczesna twórczość jest testem wytrwałości dla nawet najbardziej wprawionego czytelnika. V i Tęcza grawitacji to postmodernistyczne molochy, do których pisane są przewodniki. Przyznam szczerze, że na studiach odpadłem od tej pierwszej. Z poczuciem porażki czytelniczej oddałem do wydziałowej biblioteki. Później szło mi lepiej, ale i tak do V mam zamiar wrócić. Na razie jednak sięgnąłem po powieść uważaną za najbardziej przystępną w dorobku Amerykanina ciekaw, czy ta rzekoma przystępność nie przełożyła się na spadek jakości. Oto i Wada ukryta.