"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Tag: science-fiction Strona 3 z 16

Kumulacja kanalii, czyli „Księga czaszek” Roberta Silverberga

Lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte to był szalony czas dla autorów science fiction (a pewnie i nie tylko) w USA. Wystarczy szybkie rzut patrzałką na bibliografię Roberta Silverberga, żeby przekonać się o dominacji ilości i maluczkości Remigiusza. Taka (nad)produkcja była konieczna, aby jako tako na siebie zarobić w tej niszy i tylko od kunsztu autora zależało, co z tego wyjdzie. Księga czaszek ukazała się w 1972 roku, w którym to Amerykanin wydał dwie powieści i pięć książek non-fiction oraz jeden zbiór opowiadań, a redagował pięć kolejnych.

księga czaszek okładka

Szkiełko i oko nakierowane na czucie, czyli wywiad z Magdaleną Salik

Przyznam się tu zupełnie szczerze, że debiut Magdaleny Salik w Powergraphie wziął mnie z zaskoczenia. Stało się to nie tylko za sprawą bardzo dobrego pisania autorki mi nieznanej, ale byłem zwyczajnie przekonany, że był to debiut w ogóle. Fantasy i science fiction czytuję od dawna i wydawało mi się, że jestem na bieżąco, a tu taki psikus. Tak Mniejszy cud, jak i trylogia Doliny mroku przemknęły jakimś sposobem zupełnie obok mnie. Może kiedyś je nadrobię, ale póki co skorzystałem z nadarzającej się okazji i wystarałem się o wywiad.

Narzędzia (r)ewolucji, czyli „Wściek” Magdaleny Salik

Zdarzało mi się już na tym blogu czynić niebezpieczne deklaracje dotyczące mej pewności względem nagrodowego potencjału recenzowanych powieści. Ma skuteczność profetyczna nieco do życzenia pozostawia – w przypadku w Płomienia żadnych przewidywań nie czyniłem, a ten zgarnął Zajdla i żuławia. Poniższy tekst pokaże, jak oceniam Wściek Magdaleny Salik, a na końcu zobaczycie, czy udało mi się wstrzymać prognostyczne konie.

wściek okładka

Wiedzą i wiarą, czyli „Mesjasz Diuny” Franka Herberta

Niedobory czasowe stawiają człowieka współczesnego przed trudnymi wyborami kulturowymi. To jeden ze smutnych paradoksów (po)nowoczesności: dostęp do dzieł jest łatwiejszy niż kiedykolwiek, ale czasu raczej ubywa miast przybywać. Albo też przepuszczamy go na mózgożrące media społecznościowe. Ten nieco nazbyt poważny wstęp ma uciszyć me sumienie, gdyż nieco winny się czuję, że nadal nie obejrzałem ekranizacji Dennisa Villeneuve’a. Cóż, zawsze są książki, więc oto Mesjasz Diuny.

mesjasz diuny

Rozbudowane (r)ewolucje, czyli „Czerwony Mars” Kima Stanleya Robinsona

Przez długi czas na polskim rynku wydawniczym wznowienia były fenomenem rzadkim, zarezerwowanym dla książek najgłośniejszych, komercyjnie wysoce udane. Oznaczało to jednak, że powieści udane, krytycznie uznane acz niekoniecznie głośne skazane były na (względnie) krótką na półkach bytność, a z czasem zaś status białego kruka i zawrotne ceny egzemplarzy używanych. Na szczęście lat kilka temu praktyka przywracania popularna się stała, dzięki czemu wydawnictwo Vesper mogło sięgnąć po Czerwony Mars Kima Stanleya Robinsona.

czerwony mars

Strona 3 z 16

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén