"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Tag: wydawnictwo vesper Strona 1 z 7

Ballady trzech kolorów kres, czyli „Błękitny Mars” Kima Stanleya Robinsona

Przyznam się szczerze, że napisanie wstępu do niniejszej recenzji nastręczyło mi trudności niemałych. Jak się zabrać do pisania o zwieńczeniu jednolitej trylogii bez popadania w powtórzenia ani banał? Wspomnieć o dwóch wyprawach? Nawiązać jakoś do kolorów i ich mieszania? Ale przecież czerwony zmieszany z zielonym da żółty! Pozostaje jedynie autotematyczna zmyłka i szybkie zaproszenie na Błękitny Mars.

błękitny mars robinson

Pesymistyczna puenta personalna, czyli „Behemot” Petera Wattsa

Czytelnik bywa ze mnie niekonsekwentny. We wstępie do recenzji Wiru wspominałem, że mimo zwyczajowych obaw do lektury przystępowałem ze spokojem ze względu na zaufanie, którym darzę autora. Estyma ma zmianie nie uległa, tom drugi serii mnie pochłonął, a i tak rozpoczynałem czytanie zwieńczenia trylogii z delikatną bojaźnią. Poniżej zaś przekonacie się, czy Behemot na takie przeczucia sobie zasłużył.

behemot watts

Preludia pozaziemskiego przechery, czyli „Początki Stalowego Szczura” Harry’ego Harrisona

Harry Harrison mieści się dla mnie gdzieś pomiędzy kategoriami „dziwne, że jeszcze nie czytałem” a „nieco zapomniany klasyk do nadrobienia”. Teoretycznie mogłem bowiem po niego na początku mych czytelniczych bojów, gdy to biblioteki nawiedzałem intensywnie, albo też skorzystać z pewnego wehikułu czasu, ale (znów) dopiero Vesper skusił mnie skutecznie. Sprawdźmy więc, czy Początki Stalowego Szczura zachęciły mnie do nawiązania dłuższej znajomości z Jamesem Bolivarem DiGrizem.

początki stalowego szczura

Przeplatana arachno(r)ewolucja, czyli „Dzieci czasu” Adriana Tchaikovsky’ego

Tym razem zacznę nietypowo, bo od pytania: czy wiedzieliście, że Rebis wydał Dzieci czasu już w 2017 roku? Dopytuję się nie bez powodu, a motywowany własnym zdziwieniem i niepewnością. Te siedem lat temu blog już hulał, więc nowości miałem na radarze, a tym bardziej interesowały mnie te zgarniające nagrody za kanałami oraz/lub oceanami. Nie dojdę już, czy wtedy premierę powieści Adriana Tchaikovsky’ego zignorowałem, czy też przegapiłem, ale do myślenia to daje. Wszystko jednak pozostało w (pod)poznańskiej wydawniczej rodzinie i teraz to Vesper uwagę przykuł mą skutecznie.

dzieci czasu

Cugel i wesoła spółka pod gasnącym Słońcem, czyli „Kroniki umierającej Ziemi” Jacka Vance’a

Ostrzegam na wstępie i zawczasu: wpis poniższy stanowi dowód na znaczenie czasu i kontekstu w odczytaniach. Ponad osiem lat temu popełniłem odważny czyn czytelnicz0-recenzencki – nie dość, że przeczytałem dwa opasłe tomiszcza pełne opowiadań, to jeszcze zrecenzowałem je wspólnie. Wtedy twory Jacka Vance’a pozostały w cieniu składających mu literacki hołd, ale powrót po latach pozwoli mi bardziej docenić tekst źródłowy. Kroniki umierającej Ziemi okazały się być lekturą wysoce przyjemną.

kroniki umierającej ziemi vance

Strona 1 z 7

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén