Qbuś pożera książki

"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

O odmienną odmianę, czyli (nie)postanowienia na rok 2024

Pisanie wstępów do tych wpisów to kwestia nieco problematyczna, gdyż tak w zasadzie mógłbym napisać niemal dokładnie to same, co rok temu. Zgodnie z tradycją wpis pojawia się po podsumowaniu, o tej samej porze roku, a zgodnie z mymi słabościami znów w trakcie roku ma plany w zapomnienie na dłuższe okresy czasu odchodziły. Dość więc marudzenia, oto (nie)postanowienia na rok 2024.

postanowienia na rok 2024

Kłujące kontrasty stabilizacyjne, czyli książkowo-blogowe podsumowanie roku 2023

Pewne wcale niegłupie przysłowie mówi, że w swoim kraju nikt nie jest prorokiem. Jako człowiek z natury przekorny okazuję się po raz kolejny być profetą na własnym blogu. Zeszłoroczne rozrachunki zakończyłem bowiem stwierdzeniem, że powtórzenie zróżnicowania i jakości zadowolenie me wywoła, ale przydałaby się poprawa w innych przestrzeniach. Cóż, losu ironie postanowiły się zamanifestować – literacko znów było dobrze, ale cała reszta powolnemu rozkładowi ulega. Podsumowanie roku 2023 mogło by zaś mieć takie oto poetyckie motto: not with a bang but a whimper.

podsumowanie roku 2023

Wyobcowany wagabunda, czyli „Nikt nie odpisuje” Jang Eun-Jin

Nie będę Was wodził za nos ni na pokuszenie i od razu przyznam: wybrałem tę książkę głównie ze względu na moje (nie)postanowienia. Owszem, niemałe znaczenie miał fakt, że wydawcą są Tajfuny, ale praprzyczyną jest ma efemeryczna lista. Jednak koniec końców powód sięgnięcia po daną lekturę jest kwestią marginalną, gdyż znaczące są dopiero czytania skutki. Sprawdźmy więc, jak w tym świetle wypada Nikt nie odpisuje.

nikt nie odpisuje

Wiedzą i wiarą, czyli „Mesjasz Diuny” Franka Herberta

Niedobory czasowe stawiają człowieka współczesnego przed trudnymi wyborami kulturowymi. To jeden ze smutnych paradoksów (po)nowoczesności: dostęp do dzieł jest łatwiejszy niż kiedykolwiek, ale czasu raczej ubywa miast przybywać. Albo też przepuszczamy go na mózgożrące media społecznościowe. Ten nieco nazbyt poważny wstęp ma uciszyć me sumienie, gdyż nieco winny się czuję, że nadal nie obejrzałem ekranizacji Dennisa Villeneuve’a. Cóż, zawsze są książki, więc oto Mesjasz Diuny.

mesjasz diuny

Rozbudowane (r)ewolucje, czyli „Czerwony Mars” Kima Stanleya Robinsona

Przez długi czas na polskim rynku wydawniczym wznowienia były fenomenem rzadkim, zarezerwowanym dla książek najgłośniejszych, komercyjnie wysoce udane. Oznaczało to jednak, że powieści udane, krytycznie uznane acz niekoniecznie głośne skazane były na (względnie) krótką na półkach bytność, a z czasem zaś status białego kruka i zawrotne ceny egzemplarzy używanych. Na szczęście lat kilka temu praktyka przywracania popularna się stała, dzięki czemu wydawnictwo Vesper mogło sięgnąć po Czerwony Mars Kima Stanleya Robinsona.

czerwony mars

Strona 4 z 128

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén