"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Wolny Gutenberg, czyli o czytaniu (i nie tylko) bez płacenia

Co prawda spora część moli książkowych narzeka raczej na nadmiar niż niedobór książek na mitycznej półce „do przeczytania”, ale źródeł książek nigdy za wiele, prawda? Prawda?! Zresztą poniższy wpis nie powinien doprowadzić do jeszcze większego zapełnienia Waszych mieszkań/pokoi/piwnic/magazynów książkami, gdyż w dużej mierze poświęcony będzie czytelnictwu cyfrowemu. No i portfela też nie uszczupli, gdyż sednem jest tu bezpłatność.

gutenberg main foto

Skąd w ogóle ten wpis? Nie przepadam przecież za pisaniem rzeczy oczywistych. Tak, zgadza się i dlatego też nie będę tu wspominał w ogóle o bibliotekach, gdyż jest to krok oczywisty i każdy powinien być w stanie znaleźć swoją lokalną bibliotekę. Nie lubię też dublowania treści i zdaję sobie sprawę, że podobnych tekstów w sieci nieco jest, ale nie napotkałem jeszcze żadnego wyczerpującego i traktującego o źródłach polsko- i anglojęzycznych. Mam też po prostu nadzieję, że komuś to się przyda i każdy odkryje choćby jedno nowe miejsce do sprawdzenia, ale też nie mam złudzeń, że będzie to poradnik kompletny. Liczę też na uzupełnienia, zwłaszcza w zakresach innojęzycznych. Dodam tylko, że takie źródła mogą być przydatne nawet, gdy nie ma się czytnika, gdyż ich cyfrowa przeszukiwalność bardzo pomocna jest.

No to fru.

█║▌│ █│║▌ ║││█║▌ │║║█║ │║║█║

project gutenberg logo

Biorąc pod uwagę tempo rozwoju sieci, Project Gutenberg należy uznać za pradziadka wszelkiego typu inicjatyw cyfrowo-książkowych. Wszystko zaczęło się w 1971 roku od Michaela S. Harta, który chciał jakoś odwdzięczyć się za udzielony mu darmowy czas przy komputerze Xerox Sigma V w laboratorium badań materiałowych Uniwersytetu Illinois (warto dodać, że było to jeden z 15 węzłów APRANETu). Pierwszym tekstem elektronicznym w ramach projektu była Deklaracja Niepodległości. Z czasem dołączyli wolontariusze, który wraz z Hartem przepisywali książki ręcznie aż do 1989, w którym to zaczęto używać skanerów i oprogramowania OCR. Umieszczane teksty nigdy nie były objęte pramia autorskimi, prawa te wygasły lub (choć to rzadkość) zgody użyczył autor. Większość tekstów jest w języku angielskim, ale inne też są dostępne. Podstawą jest zawsze czysty tekst, ale rzadko napotyka się książki bez zestawu innych formatów cyfrowych.

Co można tu znaleźć? Ambrose’a Bierce’a oczywiście! Jest omawiany już tu Dracula  Brama Stokera. Jest Duma i uprzedzenie, Moby Dick, Portret Doriana Graya, Jądro ciemności czy też Ulisses. Jest Ibsen, Dostojewski i Marks. I, oczywiście, wiele, wiele innych.

wolne lektury logo

Serwis ten można uznać za polskiego potomka projektu powyższego. Ta biblioteka cyfrowa została stworzona w 2007 roku i gromadzi (zgodnie z nazwą) lektury zalecane przez MEN oraz klasykę polską i światową z domeny publicznej (częściowo się więc zazębia z Gutenbergiem). Jako ciekawostkę dodam też, że w planach na rok 2018 jest też piętnaście książek współczesnych, do których w ramach realizacji programu „Udostępnianie piśmiennictwa” prawa pozyskał Instytut Książki – szczegóły tutaj. W trakcie realizacji jest też plan dodania poezji II wojny światowej, między innymi Baczyński, Gajcy czy Gińczanka. W bazie znajduje się niemal 4400 utworów, a dostępne formaty to HTML, TXT, PDF, EPUB, MOBI. Wyróżnikiem Wolnych Lektur jest zaś to, że można tam znaleźć kilkaset audiobooków, w tym takich czytanych przez Danutę Stenkę, Jana Peszka czy Andrzeja Chyrę. Osoby chętne mogę wesprzeć projekt nie tylko procentem podatkowym, ale też przekazać datek na kolejną digitalizację (za co można dostać np. kartkę pocztową albo też dedykację w każdym wydaniu).

A co poleca Pożeracz z tych zasobów? Na początek blogowo obecnego Żuławskiego i jego Trylogię księżycową. Warto na pewno sięgnąć po jedno z opowiadań Izaaka Babela, by zachwycić się i sięgnąć po resztę. Można z Boyem-Żeleńskim zajrzeć do piekła kobiet i przekonać się, że w Polsce tempora nie mutantur. Do pary warto strzelić sobie Darwina. Można sięgnąć po zbiór wierszy Piotra Sommera. Jest tu i krytyczne omówienie opowiadań Poego, po którym można sobie potem zaaplikować opowiadania Grabińskiego.

open culture logo

Tym razem nie biblioteka, a agregator treści kulturowych i edukacyjnych. Serwis ten założył Dan Colman, a jego misją jest scentralizowanie, dobieranie i udostępnianie obecnych już w sieci wysokiej jakości multimediów o tym profilu. Warto zaznaczyć, że charakter serwisu oznacza, że przekierowuje on zazwyczaj do innych stron. Zakres tematyczny jest bardzo szeroki, ale dla mnie to plus, bo każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie. Na samej stronie jako główne kolekcje podane są między innymi takie oto wyimki: 1300 kursów z dobrych uniwersytetów, 1150 filmów, 900 audiobooków, 800 ebooków, kursy 46 języków i 200 zasobów edukacyjnych dla dzieci. Odwiedzających mego bloga powinny zainteresować zaś np. listy książek stworzone przez m.in. Neila deGrasse’a Tysona, Allena Ginsberga czy też Davida Bowiego, syllabusy autorstwa Zadie Smith, Spike’a Lee czy Davida Fostera Wallace’a oraz archiwalne nagrania literatury.

Wybiórczy Pożeracz poleca zaś… Kobiecą odpowiedź na listę 74 najlepszych dzieł literatury skompilowaną przez Jorge Luisa Borgesa, na której nie było żadnych dzieł napisanych przez kobiety. Pięćdziesiątkę ulubionych filmów Susan Sontag. Dziesiątkę opowiadań i nieco esejów oraz wywiadów Gabriela Garcíi Márqueza. Trzydziestkę esejów i opowiadań Davida Fostera Wallace’a. Siedemdziesiątkę filmów ze studia Mosfilm. Joyce’a czytającego fragment Ulissesa. Na sam koniec zaś przepiękną listę wykładów o literaturze, którą Pożeracz ma zamiar ze smakiem schrupać uszami.

Fantastyka Polska logo

Chwała niech będzie idącemu z duchem czasu i wspomagającemu tegoż ducha Robertowi J. Szmidtowi, który swego czasu zdecydował się zebrać w jednym miejscu dostępne w różnych miejscach za darmo teksty fantastyczne. Co prawda od października 2016 roku zasoby nie były uzupełniane, ale i tak zebrała się tam całkiem imponująca lista autorów i ich dzieł. Celem inicjatora było to, by jak najwięcej osób sięgnęło po te teksty i potem dalej eksplorowało/kupowało twórczość danego autora. Wystarczy się zarejestrować i już można pożerać do woli.

Co warto wziąć na ząb? Zacząć można od wysokiego C, a w zasadzie to Ż, i sięgnąć po prozę Wiktora Żwikiewicza. Następnie kelner proponuje opowiadania tak na niniejszym blogu chwalonej Agnieszki Hałas. Na dokładkę teksty równie chwalonej Anny Kańtoch. Wobec panów będę okrutny i potraktuję ich hurtem: Łukasz Orbitowski, Krzysztof Piskorski, Radosław Rak oraz Robert Wegner. Smakowicie, nieprawdaż?

bestsciencefictionstories logo

Rusty założył swojego bloga w 2007 roku, bo lubi opowiadania science-fiction, a sam gatunek kocha już 30 lat. Dzięki pozytywnemu odzewowi od czytelników, redaktorów, a nawet i autorów z powodzeniem prowadzi go nadal. Rusty to równy gość. Gdy rdzawy prowadzący poleca dane opowiadanie, opatrza je krótkim wstępem bezspoilerowym, a także gwiazdkowo-tekstowo-zwięzłą oceną trzech czynników: fabuły, stylu i frajdy. Do tego dorzuca osobisty komentarz i kilka szczegółów dotyczących publikacji, tak oryginalnej, jak i tej cyfrowej. Zazwyczaj Rusty jest co prawda mocno entuzjastyczny, ale wydaje mi się, że warto ten jego entuzjazm weryfikować. Sama strona jest definicją tego co po angielsku określa się bare bones, ale bardzo pomaga rozbudowana lista tagów.

Na English breakfast Pożeracz poleca… Pleśń! Czyli opowiadanie The Mold of Yancy Philipa K. Dicka, czyli ciekawą przestrogę na czasy wszechwładzy Google. Następnie warto popić dobrym winem, czyli łyknąć Golubash Catherynne M. Valente traktujący o najlepszym winie w galaktyce. Potem można założyć maskę i w niej odczytać The Moon Moth Jacka Vance’a, którym konsul na Sirene musi sobie prowadzić dziwnymi metodami komunikacyjnymi tambylców, pojmać groźnego przestępcę, a jeszcze do tego poradzić sobie z konsekwencjami okropnego faux pas. Warto też poradzić się Hugo godnego rocznika 1984 i sięgnąć po Speech Sounds Octavii E. Butler, w którym postapokalipsa łączy się z kryzysem komunikacji.

VARIA

Jeśli jeszcze Wam za mało, to pamiętajcie też o źródłach incydentalnych i okresowo nieczęstych. Specjalizuje się w tym głównie fantastyka, ale nie tylko. Przykładem są tu antologie opowiadań nominowanych do Zajdla wydawane od kilku lat czy też  zbiory poboczne typu Legendy Allegro. Warto też sprawdzać strony wydawnictw, które od czasu do czasu wypuszczają nie tylko darmowe próbki, ale też całe opowiadania. Dobrze wypada tu zwłaszcza Genius Creations, które wydało już Geniuszy Fantastyki. Ekipa odpowiedzialna ze ten zbiór tworzy teraz Fantazmaty,  ale tym razem bez żadnych związków z wydawnictwem. Początek jest obiecujący i zapowiada się cykliczne źródło dobrej fantastyki.

Osoby zainteresowane bardziej teoretycznym podejściem do tego gatunku powinny koniecznie zaś sprawdzić Creatio Fantastica, które regularnie wydaje opasłe tomy teoretyczno-literackie. Nieustannie żałuję, że nie wydają ich na papierze. Ci bardziej wkręceni w te klimaty mogą też sprawdzić strony swoich ulubionych periodyków akademickich i pokrewnych, które często bezpłatnie udostępniają wersje elektroniczne po określonym czasie. Robią tak na przykład Teksty Drugie.

█║▌│ █│║▌ ║││█║▌ │║║█║ │║║█║

Rozpędziłem się z tymi przykładami, wiem. Uznałem jednak w trakcie, że nawet jeśli nie brakuje Wam nowych rzeczy do czytania/słuchania, to po prostu teraz będzie Wam ich brakowało jeszcze mniej. Liczę też intensywnie na rewanż. W końcu mi też może jeszcze mniej brakować.

Kultury nie uprawia się zrywami, wtedy, kiedy ktoś orzeknie, że „już można”. Fundamentem kultury jest uporczywość wysiłku twórczego i żaden internet tego nie zmieni ani od tego nie uwolni.

[Barbara Toruńczyk, Redaktor jest dość samotny]

Poprzedni

Erudycyjny wojaż mitteleuropejski, czyli „Dunaj” Claudio Magrisa

Następne

Przebiegły wichrzyciel z wadami, czyli „To, co najlepsze. Tom 1” Harlana Ellisona

19 komentarzy

  1. Jak jeszcze Gutenberga i Wolne Lektury jeszcze znam, to reszta to dla mnie zupełna nowość *_* Chwała Pożeraczowi za piękne zestawienie i do tego z przykładami i zachętami! Co prawda nie wiem, czy znajdę kiedyś czas na zapoznanie choćby ze ćwiartką proponowanych przez Ciebie pozycji, ale to dobre źródło odniesienia na przyszłość. A jak sobie przypomnę coś, czego tu nie ma – na pewno się zgłoszę 😉

    • pozeracz

      Ja sam pewnie będę miał problem z ćwiartką tego, czego jeszcze nie czytałem. Ale po części te wszystkie źródła pomagają w pisaniu o książkach – tak miałem np. z Draculą, gdyż cyfrowo łatwo sobie coś sprawdzać.

  2. Zgubiłeś WikiŹródła 😉 Tam można czytać całe morze klasyki, tyle że często w oryginalnym zapisie (np. pierwsze polskie tłumaczenie Tołstoja bywa dziś momentami dość archaiczne) .

    Duża część anglojęzycznych magazynów FSF publikuje swoje opowiadania za darmo online, często dobre i nominowane do najważniejszych nagród 🙂 Np. http://clarkesworldmagazine.com/, http://www.beneath-ceaseless-skies.com/, https://www.lightspeedmagazine.com/, https://uncannymagazine.com/, https://firesidefiction.com/ plus internetowy portal wydawnictwa TOR: https://www.tor.com.

    Co do Fantazmatów – ekipa ta sama, ale już daleko od Genius Creations. Tam się działy różne preturbacje, zresztą już Geniusze były bardziej projektem ekipy, któremu GC użyczyło tylko logotypu. Teraz redakcja jest całkowicie samodzielna 🙂

    • Potwierdzę – Fantazmaty nie mają NIC wspólnego z Genius Creations (a i sama ekipa pracująca nad GF to… dwie osoby, w tym ja, chociaż duża część autorów oczywiście będzie obecna w naszych projektach). Informacja o GF wisi na stronie tak naprawdę czysto informacyjnie (bo szkoda, żeby projekt został zapomniany, skoro samo wydawnictwo nie wyraziło nigdy chęci dalszego jego promowania), natomiast, jak już Matka wspomniała, powiązań nie ma żadnych poza faktem, że część osób współpracuje/współpracowała z wydawnictwem.

      • pozeracz

        Dzięki za wyjaśnienie. Przeformułuję wpis, by wszystko było jasne. I szkoda też, że GC nie promuje Was w żaden sposób.

        • GC wie o istnieniu projektu, a co z tą informacją zrobią (a raczej czego nie zrobią) – cóż, ja już wpływu na to nie mam. 🙂 Chociaż też się trochę dziwię, że temat został zignorowany, skoro np. mamy premierowe opowiadanie Pawła Majki, zresztą bardzo dobre.

    • pozeracz

      O, dzięki za WikiŹródła! Korzystałem z nich tylko kilka razy i dawno temu. Ale wspominka o niech przypomniała mi, że są jeszcze przecież Google Books. Co prawda nadają się raczej cytatowo-akademicko, ale bywają przydatne.

      Co do czasopism – bestsciencefictionstories często właśnie linkuje to opowiadań na stronach czasopism. Dodam jeszcze, że kilka podcastów SF (fantasty, o dziwo, nie) zasadza się na odczytywaniu opowiadań i omawianiu ich potem.

  3. Wolne lektury kojarzę. Nie wiedziałam, że jest tam Żuławski, bo chciałabym przeczytać 'Trylogię księżycową’. Natomiast czytałam z Wolnych lektur 'Boską komedię’ w takim cudownie staroświeckim tłumaczeniu. bardzo ją polecam.

  4. Na wolnelektury czasem „rzucam okiem”.
    Linka do Gutenberga i Open culture zapisuję.
    Z resztą już wczoraj za Twoją namową „zniuchałam” tam Wellsa 🙂

  5. Beatrycze N

    Jeśli komuś rosyjski niestraszny, to tu można znaleźć naprawdę pokaźny zbiór:
    http://lib.ru/
    Choć przyznam, że sama nie korzystałam, tylko trochę poklikałam – jednak nigdy nie starczyło mi samozaparcia, by czytać po rosyjsku w oryginale (4 lata nauki w liceum nieodświeżanej to jednak bardzo mało, już samą cyrylicę czyta mi się topornie)

    • pozeracz

      Ja się swego czasu nauczyłem cyrylicy samodzielnie i czytałem jako-tako, gdy myślałem o lingwistyce anglorosyjskiej. Trafiłem jednak na czysto angielską w Poznaniu i na tym ma nauka się skończyła.

  6. aHa

    Jeśli mowa o agregatorach, to polecam humanistom pokaźny zbiór treści z czasopism humanistycznych – http://www.bazhum.muzhp.pl. Do wyboru do koloru, od takich z nazwami po łacinie po teksty o mediach i kulturze. Studenci pewnie znają 😉

  7. Darmowe ebooki mają też często księgarnie onlineowe: klasykę można znaleźć na Amazonie czy polskich virtualo.pl, nexto. Czy bardzo się różnią od tych Gutenberga? Nie, ale czasem można znaleźć inny format, lepszy layout albo nowsze wydanie (ilustracje, etc.).

    • pozeracz

      Mobilnie można jeszcze dorzucić Google Books/Książki Google, na których to znaleźć można nieco darmowych wydań oraz/lub próbek.

  8. Dla osób szlifujących język japoński, serwis Honbon przygotował kilka propozycji: Darmowe czytanie w sieci – literatura w języku japońskim.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén