Qbuś pożera książki

"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Dreszcze ciekawości versus ostrzegające głosy, czyli wywiad z Marią Gołębiewską-Bijak

Czasem droga do blogowej rozmowy z daną osobą jest prosta i proces decyzyjny ma łatwy do prześledzenia. Czytam Ostatnie zapiski Thomasa F. dla ogółu -> pod wrażeniem książki i przekładu nachodzi mnie myśl, że mam same wywiady z tłumacz(k)ami z angielskiego -> sprawdzam, kto przekładał -> szukam maila tłumaczki -> piszę z propozycją. Et voilà! Maria Gołębiewska-Bijak na interlokucję się zgodziła, więc ja z przyjemnością konwersację naszą przedstawić mogę poniżej.

bijak okładki

Paralelny powrót porywający, czyli „Cień Endera” Orsona Scotta Carda

Muszę się Wam do czegoś przyznać, do wstydliwej wpadki. Nie wiem, czy takie fatalne fiaska przytrafiają się innym czytelnikom zapalonym w ich zapamiętaniu, ale ze mną tak było. W pewnym momencie mego amoku książek pożerania zacząłem czytać kontynuację pewnej serii lubianej bardzo. Gdy minął rozpęd entuzjazmu coś zaczęło zgrzytać, by po kilkudziesięciu (albo i więcej) stronach dotarła do mnie prawda druzgocąca: „Przecież ja to już czytałem!” Był to Cień Hegemona, a wpadka taki uraz podświadomy wywołała, że serii nigdy nie dokończyłem. Teraz mym nieświadomym terapeutą zostało wydawnictwo Vesper i tak oto trafia tu Cień Endera.

cień endera

Z Archiwum Q, czyli „Czerwona kraina” Joe Abercrombiego

O ile western jako gatunek filmowy zdobył w Polsce pewną popularność w zeszłym stuleciu, to literacka odmiana opowieści o Dzikim Zachodzie nie zyskała nad Wisłą większego uznania. Popularne były powieści przygodowe skupiające się na Indianach, ale o kowbojach raczej nie czytano. Od niedawna wyjątkiem staje się Cormac McCarthy, jest to jednak dość świeży trend. Na ciekawy eksperyment zdecydował się natomiast Joe Abercrombie (znany z Bohaterów i Zemsta najlepiej smakuje na zimno), który stworzył historię iście westernową, lecz osadził ją w stworzonym przez siebie świecie. Oto więc i Czerwona kraina.

czerwona kraina

Życia grozy, czyli „Kiedy będziesz gotowy, idź” Wojciecha Guni

Raz na czas jakiś tutaj albo też na facebookowym mym profilu wspominam o swych różnych literackich niekompatybilnościach. Przez długi czas na przykład nie tykałem niemal wcale thrillerów/kryminałów, ale teraz coraz częściej wyjątki czynię. Niezbyt mi też po drodze z literaturą grozy, zwłaszcza w wydaniu czysto-horrorowym. Jednak mam słabość do grozy nieoczywistej, igrającej z innymi gatunkami. Niektórzy pewnie od razu stwierdzą, że Wojciech Gunia powinien w takim razie znaleźć się tu dużo wcześniej. Cóż, co się odwlecze… Oto więc Kiedy będziesz gotowy, idź.

kiedy będzie gotowy

Miasto ubrdane, czyli „Kieszonkowa metropolia” Michała Tabaczyńskiego

Jeśli chodzi o kolejność recenzowania, jestem osobnikiem wysoce zdyscyplinowanym. Pierwszeństwo absolutne mają egzemplarze podarowane przez wydawnictwa w kolejności ich przesyłania. Cała reszta opisywana jest zgodnie z chronologią czytelniczą, co potrafi przy natężeniu krytycznym prowadzić do pewnych opóźnień. Raz na bardzo rzadki czas występuje jednak konieczność wyjątku poczynienia — tym razem czynnikiem wyzwalającym był lokalny patriotyzm. Decydującym zaś był jakość i to właśnie dlatego Kieszonkowa metropolia pojawia się tu tak chyżo.

kieszonkowa metropolia

Strona 1 z 143

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén