"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Miesiąc: październik 2016 Strona 1 z 2

Zakochany we frazie, czyli wywiad z Krzysztofem Piskorskim (część 1)

Mam nadzieję, że pamiętacie, że niedawno recenzowałem entuzjastycznie Czterdzieści i cztery, ale nowością dla Was jest na pewno fakt, że jednocześnie prowadziłem rozmowę z autorem, Krzysztofem Piskorskim. Dla formalności dodam, że autor ten debiutował literacko w wieku 22 lat i od tamtego czasu za działalność dziennikarską i literacką właśnie nagrodzony został między innymi Quentinem, Zajdlem, Złotym Wyróżnieniem Żuławskiego oraz  Encouragement Award (nagroda dla młodych twórców przyznawana przez Europejskie Stowarzyszenie Science Fiction).

kp_nowe_1

Zagubiony w labiryncie bez śmiechu, czyli „Sto dni bez słońca” Wita Szostaka

Campus novel, zwana po polsku powieścią kampusową lub też uniwersytecką, nie przyjęła się na nadwiślańskim gruncie. Jako jednostronny uczestnik życia akademickiego nie mam wystarczającego wglądu w uniwersyteckie żywoty, by z odpowiednim zapleczem rozważać, dlaczego w Anglii i USA tworzy się takie powieści, a u nas nie. Potencjalnych powodów jest wiele, ale nie ma co się nadmiernie znęcać we wstępie. Choć trzeba przyznać, że każdy student zaobserwował zapewne niejedną sytuację czy też personę zasługującą na książkowe uwiecznienie – część materiału nadawałaby się na komedię, a część na horror. Z pewną ciekawością podchodziłem więc do kampusowego rodzynka, czyli Sto dni bez słońca Wita Szostaka.

sto dni bez słońca

Piękne déjà vu, czyli „Sońka” Ignacego Karpowicza

Mój czytelniczy związek z Ignacym Karpowiczem to zachwyt od pierwszego akapitu. Ości zaczęły się od przepięknie igrającego z językiem zdania „Autobus wolno stał w korku i niepoprawnym związku frazeologicznym”. Dalej było równie dobrze, a momentami i lepiej. Niby można było doczepić się nieco zbyt nieprawdopodobnego ironiczno-postępowo-erudycyjnego doboru bohaterów, ale takie już prawo narracyjne. Poza tym mnie można kupić słowami, a tymi Karpowicz operował z maestrią. Trochę czasu minęło i biblioteczne przypadki sprawiły, że trafiła do mnie Sońka z jej piękną okładką.

karpowicz sońka

Huragan Robert, czyli o Noblu dla Dylana i skutkach jego

Trzynastego października roku pańskiego dwa tysiące szesnastego wielce szacowna Akademia Szwedzka postanowiła [interpretacja optymistyczna] poszerzyć spektrum postrzegania tego, czym jest literatura / [interpretacja pesymistyczna] kontrowersją wybić się na czołówki gazet i portali. Niezależnie od tego, jak postrzega się tę nagrodę, Nagrodę Nobla jako taką i samego Dylana Boba trudno nie było nie natknąć się na iście nieliryczny skowyt sprzeciwu lub też zaśpiew pochwalny. Ograniczyłbym się do wzruszenia ramionami, gdyż Nagroda Nobla nie wywołuje u mnie większych emocji, ale napotkałem kilka głupot skrajnych i strzymać nie mogę.

Freudowskie odwrócenie, czyli „Człowiek do przeróbki” Alfreda Bestera

Kategoryzowanie to naturalny odruch, który potrafi przysporzyć nieco problemów, ale w tak w zasadzie to ułatwia postrzeganie świata. W przypadku książek (i sztuki w ogóle) szufladkowanie bywa przydatne, ale Pożeracza nie porusza. Pewną ciekawość, a momentami i rozbawienia, powoduje zaś to, z jaką powagą czasem toczą się spory w tym temacie. Wesołe bywa też odkrywanie, że dla wszystkiego jest jakaś łatka – Człowiek do przeróbki pozwolił mi poznać określenie „inverted detective story„. Jednak strukturalne łatki pewnie mało kogo obchodzą, więc dorzucę pewien solidny fakt i jedną opinię dotyczącą powieści Alfreda Bestera: zdobyła ona pierwszą w historii nagrodę Hugo i wcale się nie zestarzała.

człowiek do przeróbki

Strona 1 z 2

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén