Nie mam pojęcia, czy wspominałem o tym na blogu, ale jestem typem czytelnika, który nie przywiązuje się do książek w ich emanacji fizycznej. Mam kilka książek sprezentowanych i ważnych z innych powodów, ale tak poza tym to chętnie pożyczam i oddaję. Przed przeprowadzką do osiedlowej biblioteki powędrowało kilka worków książek. Dlatego też postanowiłem skorzystać z miłego faktu, że w rączki wpadł mi świeży egzemplarz Czterdzieści i cztery, i zorganizować konkurs.
Rok: 2016 Strona 6 z 24
Jestem czytelnikiem ciekawskim i przekornym zarazem. Ciekawość ta wspiera i wiąże się z lubością eksplorowania dzieł klasycznych – nie tylko z zakresu fantastyki, ale literatury w ogóle. Pewnego razu właściwości te sprowadziły mnie za próg bydgoskiej filii księgarni Tak Czytam i doprowadziły do zakupu (między innymi) Umierającej Ziemi. Oczu Nadświata oraz Pieśni Umierającej Ziemi. Promocyjna synchroniczność była zbyt silna, by sobie odmówić – zwłaszcza, że naczytałem się tyle dobrego o klasycznym dziele. Zacząłem, oczywiście, od protoplasty i porwany nie zostałem. Wbrew temu sięgnąłem niedawno po zbiór pokłony oddający i… się zachwyciłem. Wpis ten będzie próbą dojścia do tego, jak do tego doszło.
W swoim wpisie o zarabianiu na blogu wspominałem o tym, jaki wpływ ma otrzymanie czegoś za darmo na nastawienie otrzymującego. Moje rozważania dotyczyły jednak różnorakich akcji promocyjnych, a przecież głównym dobrem otrzymywanym przez blogera książkowego jest sama książka. Nie wszyscy blogerzy przyjmują książki od wydawnictw, część zaopatruje się w pełni samodzielnie, ale własnooczne obserwacje pokazują, że jest to mniejszość. Taki obserwacje nie są może i wiarygodnym źródłem danych, ale i bez dokładnych cyferek warto sprawie się przyjrzeć.
Epoka romantyzmu jest jednym z najsilniej reprezentowanych okresów w polskiej literaturze. Wieszcz poetę poetą poganiał, a w szkole pozna się i tak tylko ułamek tej przebogatej epoki. Jednocześnie współczesna fikcja bardzo rzadko wraca do równoległego okresu historycznego. Ciekawych rzecz działo się wiele, więc ciekawe, że średniowiecze czy też schyłek Polski szlacheckiej tak bardzo dominują. Krzysztof Piskorski wypełnia nie tylko tę lukę, ale w dodatku wzbogaca niezbyt bogaty dorobek polskiej fantastyki steampunkowej. I robi to w świetnym stylu w Czterdzieści i cztery.
Osoby uważnie czytające wpisy oraz pamięcią obdarzoną lubiącą mało ważne szczegóły mogą wiedzieć, że Pożeracz posiada dwóch potomków. Posiadając tę informację oraz Pożeracza znając (choćby i tylko wirtualnie), z łatwością można wywnioskować, że potomkowie Ci poddawani są bezwzględnej indoktrynacji proksiążkowej. Zameldować mogę, że działania te okrutne przynoszą skutki! Przyznać się jednak też muszę, że trawi mnie uczucie niszczące i bolesne: zazdrość. Zazdroszczę im bowiem, że sam nie mogłem organoleptycznie obcować z tak cudnymi perełkami sztuki książkowo-dziecięcej.